Był rok 1994. Mieliśmy pomysł na biznes. I tak powstał „garażowy” Piecobiogaz. Dziś giełdowe PBG stoi na czele Grupy firm zatrudniającej kilka tysięcy osób. Stale doskonalimy organizację, dochowując wierności naszym wartościom, takim jak: jakość, skuteczność, nowoczesność. Jesteśmy z tego dumni! – tak o swojej firmie mówi jej prezes, założyciel, współwłaściciel, absolwent Polibudy – Jerzy Wiśniewski. Według najnowszego rankingu magazynu Forbes, w którym zajmuje 40 miejsce, zgromadził majątek wart 500.000.000 złotych.
Wyjazd z garażu
Światowe potęgi jak: Hewlett-Packard, Google, czy rodzimy Atlas i PBG. Co łączy te firmy? Bardzo podobny start. Dzisiaj mają ugruntowaną pozycję, ale wszystkie zaczynały w garażu. W przypadku PBG, nie był to dosłownie garaż, ale kilka pokoi wynajmowanych w hotelu robotniczym.
Zaczynając tak skromnie twórca późniejszego sukcesu PBG nie przypuszczał, że firma tak urośnie. Wierzyłem tylko w to, że biorąc inicjatywę w swoje ręce i dochowując staranności na każdym poziomie, oraz traktując po partnersku swoich współpracowników na pewno będziemy mieli szansę na osiągnięcie rozwoju zarówno dla siebie jak i otoczenia. Ale nie przewidywałem takiej skali jaką udało się osiągnąć – mówi Jerzy Wiśniewski. Dużym skokiem w rozwoju PBG było wejście firmy w 2004 roku na Giełdę Papierów Wartościowych, gdy udało się pozyskać ponad 96.000.000 złotych. Wtedy wydawało mi się, że naszym celem jest wejście do WIGu 40, a więc notowań 40 największych firm – wspomina Prezes – dzisiaj jesteśmy w WIGu 20, pod względem kapitalizacji jesteśmy jedną z najwyżej wycenianych spółek z branży budowlanej, mamy za sobą zarówno okres prosperity jak i kryzys, a teraz szykujemy się do nowych wyzwań.
Jerzy Wiśniewski twierdzi, że jeśli chodzi o planowanie kierunków rozwoju firmy nie można zbyt daleko wybiegać w przyszłość. W tej chwili nie wiem co będzie za 5 lat, natomiast mamy bardzo precyzyjne perspektywy na 3 lata – mówi i dodaje, że na taki czas zawsze był przygotowany. Dokładałem staranności, by wyznaczony kierunek się powiódł, natomiast nie ode mnie zależało to, co się rzeczywiście wydarzyło, można powiedzieć, że dużo zależało od opatrzności, dzięki której rzeczywistość okazywała się dużo lepsza od tego co zamierzaliśmy. Dobrym przykładem jest kontrakt, którego PBG nie pozyskało gdy debiutowało na GPW. Wtedy wydawało się to dramatem. Wygraliśmy go 5 lat później, w przededniu kryzysu, zatem dla naszej firmy było to zdecydowanie lepsze – wspomina tę sytuację Wiśniewski i podkreśla, że w tego rodzaju biznesie najważniejsze są trzy rzeczy: ludzie, pieniądze i podpisany kontrakt.
Jak to się zaczęło? Po prostu było wolno…
Uważam, że każdy z nas ma jakieś talenty, ja akurat należę do osób, które są aktywne w ogóle, a działalność gospodarcza to także pewnego rodzaju aktywność – mówi prezes PBG – mając zdobyte doświadczenie techniczne, gdy Polska uwolniła się z poprzedniego systemu próbowałem zmierzyć się z gospodarką rynkową, która mnie bardzo fascynowała, bo po prostu było wolno.
Były to czasy prymitywne, nie tylko ze względu na sposób handlowania z łóżek rozstawionych na ulicach. Nie było systemu bankowego i wielu narzędzi, z których obecnie korzystamy prowadząc małe czy wielkie firmy. Dobrą stroną dla aktywnych w tamtym początkowym okresie był głód na rynku. Wystarczyło coś kupić na zachodzie i szybko sprzedać. Jestem inżynierem z pierwszego wykształcenia i każdemu zalecam, że najpierw trzeba się czegoś dobrze nauczyć, nabrać do siebie zaufania, a później dopiero sytuować się w biznesie – mówi Wiśniewski i dodaje, że jego aktywność wybiegała poza bycie tylko technikiem.
Drogi do sukcesu postanowił poszukać w niszy rynkowej. Drogą inwestowania każdego zarobionego pieniądza, dobrze dobranego zespołu i ciężką pracą, oraz kosztem osobistych wyrzeczeń się rozwijaliśmy – opowiada Prezes o początkach działań na coraz większą skalę. Źródłem sukcesu jest także duża doza pokory. Cały czas trzeba się rozwijać, szkolić, uczyć, cały czas trzeba szukać rozwiązań lepszych, bardziej nowoczesnych. To co nas rozwijało to wdrażanie procesów, czy technologii, które zdobywaliśmy podczas naszych podróży biznesowych – dodaje.
Po pierwszym okresie „kupić-sprzedać” przyszedł wreszcie czas na wartości. Zaczęto zastanawiać się w firmie nad wartością dodaną uzyskaną z przetworzenia, wymyślenia, zorganizowania, połączenia rozwiązań know-how. Przyszedł czas na akwizycję. PBG musiało zacząć myśleć o przejmowaniu pewnego segmentu kompetencji, by się rozwijać.
Teraz jesteśmy w przededniu tworzenia polskiej grupy budowlanej, która jest tak zdywersyfikowana, że nie ma obszaru, którym się nie zajmuje, ale nie w rozumieniu „mydło i powidło” – mówi z nieukrywaną satysfakcją Jerzy Wiśniewski.
Polska, to za mało
Firma doszła do momentu, gdy Polska stała się dla niej lokalnym rynkiem. Ryzykiem dla nas jest to, że jesteśmy tylko na tym rynku – tłumaczy Prezes – możemy się tutaj starać o wszystkie duże projekty więc teraz szukamy swojego miejsca poza Polską. Spodziewamy się, że w ciągu 3 lat wyjdziemy poza nasze granice i chcemy to zrobić, gdy jesteśmy tutaj silni i gdy pozycja Polski jest silna w Europie. PBG wchodzi zatem na rynki „modne”, ale bardzo trudne, a więc kraje byłego ZSRR. Mamy partnera z którym chcemy współpracować w Afryce, Zatoce Perskiej… budujemy nasze struktury tak, by Polska była jednym z wielu rynków na których działamy – opowiada o planach rozwoju firmy.
By się rozwijać zapraszamy do współpracy młodych ludzi, których dodatkowo kształcimy, nawiązujemy też współpracę z uczelniami na których są nawet specjalnie tworzone kierunki – zdradza kolejną tajemnicę sukcesu Jerzy Wiśniewski. Jest przekonany, że ścieżki kariery, które są tworzone w jego firmie, są również atrakcyjne. Młody pracownik po wykazaniu się swoimi talentami, oraz cierpliwością ma szansę na własny rozwój i karierę. Zdaniem współwłaściciela PBG w firmie nie ma ogóle problemu z zatrudnieniem dobrej kadry. Jest oczywiście rotacja, ale na tak niskim poziomie, że jest to praktycznie niezauważalne. Każdy ma szansę uczestnictwa w interesujących systemach motywacyjnych i przy realizacji dużych projektów z których może być naprawdę dumny.
Politechnika Poznańska – wrota do sukcesu
Czy studia na Politechnice pomogły, czy może były przeszkodą w osiągnięciu sukcesu rynkowego? Bez Politechniki Poznańskiej nie zrobiłbym tego co zrobiłem, nie byłoby na to szans – mówi bez zastanowienia współwłaściciel PBG. Dodaje, że nie umiejąc samemu fizycznie pracować, nie mając do siebie zaufania technicznego do tego co się wykonuje, praktycznie byłoby niemożliwe, żeby ten biznes tworzyć. Wiedza zdobyta na Politechnice dawała taką pewność i bardzo pomogła, choć Jerzy Wiśniewski nie pracował w wyuczonym zawodzie. Skończyłem kierunek drogi, ulice, lotniska i bardzo dobrze wspominam wszystkich moich wykładowców, oraz oczywiście cały czas jaki spędziłem na studiach – mówi z uśmiechem absolwent naszej Uczelni. – Po studiach rozpocząłem pracę jako stypendysta w gazownictwie i rozpocząłem naukę w tym kierunku, ale bez Politechniki, bez wytrzymałości, bez „wsadu” inżynierskiego trudno byłoby to pokonać.
Jego zdaniem każdy inżynier musi wiedzieć jak to co robi, robić efektywnie, zatem musi mieć również wiedzę ekonomiczną. Z inżyniera łatwo zrobić ekonomistę, w drugą stronę jest to mało realne – wyjaśnia. Sam potrafi spawać, kopać koparką, bo na początku był i kierownikiem budowy, ale jak to bywa w przypadku „firm garażowych” musiał czasami pomagać np. spawaczowi. Na pewnym etapie rozwoju firmy zaczyna być potrzebny także rozwój wiedzy ekonomicznej, zatem następuje swego rodzaju odwrócenie ról. Trzeba podzielić się kompetencjami, oddać je i się nie wtrącać – wyjaśnia Wiśniewski – to jest pierwszy etap rozwoju, że wychodzi się z tego technika małego przedsiębiorstwa na szersze wody biznesu, które polega właśnie na dzieleniu się kompetencjami i zaufaniem.
Rozwój firm w Polsce nie jest łatwy. Mogą napotykać na bariery biurokratyczne, finansowe, ale barier może być więcej. Czasami może to być nawet zwykła, bezinteresowna zawiść, czasami przeszkadzać może sytuacja polityczna lub lokalizacja siedziby firmy.
Nie jest łatwo urosnąć w Polsce, a w mojej ocenie nam się to udało, bo rośliśmy właśnie w Poznaniu, nikomu nie wadząc, dochodząc do tego poziomu na drodze tylko rynkowej, poprzez zamówienia publiczne, w konkurencji otwartej – ocenia Wiśniewski. PBG realizowało duże inwestycje poza Poznaniem, który nie był rynkiem dzięki któremu firma mogła rosnąć. Pierwszą budową, która wyróżnia przedsiębiorstwo to Stadion Miejski. Pierwsza gotowa arena Euro 2012.
Pieniądze to nie wszystko
Czy współwłaściciel tak dużej firmy zaczyna i kończy dzień śledząc notowania giełdowe swojej spółki i nieustannie analizuje wszystkie możliwe scenariusze rozwoju prowadzonego biznesu? Nie można żyć samym biznesem, choć wielu tak właśnie robi, ja uważam że nie można i nie wolno tak żyć – mówi i dodaje, że to co robi przynosi mu sporo satysfakcji. Tworzę, ale to wszystko jest w innych kategoriach niż zarabianie pieniędzy, choć bez zarabiania pieniędzy trudno byłoby o czymkolwiek mówić – tłumaczy.
Jak się okazuje jest miłośnikiem historii. Widać to nie tylko w jego gabinecie, gdzie na biurku i półkach jest wiele przedmiotów, które to potwierdza. Można to dostrzec również spacerując po terenie firmy. Udało mi się uratować piękny dwór z XIX, który jest w moim przekonaniu spuścizną tzw. domu polskiego – opowiada – uważam, że nasza ojczyzna odrodziła się po zaborach tylko dlatego, że był w naszej tradycji właśnie dom polski, a więc była rodzina która przekazywała wartości, dzięki czemu gdy w 1918 roku w wyniku splotu wydarzeń pojawiła się możliwość odrodzenia to Polska doszła do tego niemalże w cudowny sposób. W odrestaurowanym dworze Jerzy Wiśniewski spotyka się i dyskutuje z przyjaciółmi i współpracownikami. Niekoniecznie o biznesie.
Kolejną pasją Jerzego Wiśniewskiego jest malarstwo z przełomu XIX i XX w., z nurtu tzw. realizmu historycznego. W jego kolekcji są obrazy wielkich polskich malarzy z tego okresu takich jak Jacek Malczewski, Józef Chełmoński, czy Alfreda Wierusza-Kowalskiego, którego obrazy można było podziwiać w PBG Gallery. Nie traktuję tego jako zbierania po to by pokazać, że mam takie obrazy, ale jako ochronę tego piękna i wyraz patriotyzmu – wyjaśnia. Dodaje również, że gdy zapomni się o przeszłości to odrywamy się od rzeczywistości. Trzeba pamiętać, że zawdzięczamy to co teraz mamy temu, że przez wieki rodzina i wiara były istotnymi sprawami, które pozwoliły się nam poderwać do niepodległości.
W tym momencie musieliśmy skończyć naszą rozmowę, bo Prezesa wzywały obowiązki.
Choć firma zatrudnia kilka tysięcy osób panuje tutaj rodzinna atmosfera, której mogą tylko zazdrościć pracownicy innych korporacji. Jerzy Wiśniewski pomaga także wielu organizacjom. Tego nie dowiedziałem się podczas rozmowy z nim, ale z pracownikami. Sam o tym nie wspominał bądź to przez skromność, bądź uznając, że o sprawach oczywistych się nie rozmawia. Działalnością na rzecz potrzebujących zaraził również swoich pracowników.
Rozmowa i opracowanie ag
– – – – –
Zobacz tutaj kto jeszcze z naszego fyrtla znalazł się na liście Forbes’a.
wyglada na to, ze w Poznamiu nie tylko Kulczyk!
PBG, świetna firma. Stadion Narodowy mówi sam za siebie. Dodatkowo kurs leci na mordę.
Autostrada A1 również mówi sama za siebie … my czekamy za pieniędzmi od Pana 40 miejsce na liście już pół roku i co tak się buduje kapitał ????
[admin:] Jeśli ma, Pan jakieś materiały to chętnie się im przyjrzymy i podejmiemy interwencję – proszę się z Nami skontaktować pod adresem news@lepszypoznan.pl
Ogólna uwaga do wszystkich jest taka, forum nie jest miejscem załatwiania swoich porachunków, od rozstrzygania winy jest sąd i tam proszę kierować podobne uwagi.
Szacunek i podziw dla Pana Wiśniewskiego, widać że ludzie z pasją potrafią dokonać w życiu wielkich rzeczy.
Myślę, że z sytuacją na A1 też sobie poradzi przy pomocy wykwalifikowanej kadry.
Pozdrawiam
akurat branża jest na topie, mam tylko nadzieje ze ten pan godnie placi swoim pracownikom, ktorzy na jego pozycje w pewnyum stopniu sie dokladaja!
No i co ? Nie wstyd oszusta promować ?
dobrze zarabiaja … buhahaha …