Dziś na starcie Enea Poznań Triathlonu stanęli twardsi zawodnicy. W porównaniu z sobotą do pokonania była dwa razy dłuższa trasa. 1.9 km w wodzie, 90 km rowerem i 21 km biegiem wokół jeziora maltańskiego. Zwyciężył australijczyk Casey Munro, za nim na metę dobiegł Kacper Adam, który został Mistrzem polski. Wśród kobiet najszybsza była Ewa Budgoł.
Podium mogło wyglądać inaczej, ale w trakcie zawodów faworytowi Chrisowi McCormackowi zepsuł się rower. Musiał czekać na pomoc serwisu. inni zawodnicy chcieli być fair i pomóc swojemu idolowi, niestety regulamin zawodów jasno definiuje, że nie można pomagać innym zawodnikom. Dlatego australijczyk musiał zakończyć wcześniej swoją rywalizację.
W weekendowych zawodach nad Jeziorem Maltańskim wzięło udział około 2300 zawodników.
Było gorąco i z każdym kilometrem coraz ciężej. Dałem z siebie jednak wszystko – jestem zmęczony, ale szczęśliwy. Wszyscy kibice byli wspaniali – cały czas czułem ich wielkie wsparcie – powiedział na mecie zwycięzca, Casey Munro. Zawody pozytywnie ocenił też Kacper Adam: – To mój pierwszy tytuł i jestem z niego bardzo zadowolony. Dzisiaj wsparcie kibiców było na najwyższym poziomie. Czułem się jak w domu – powiedział nowy Mistrz Polski na długim dystansie, dziękując wszystkim fanom i wolontariuszom: – To dzięki nim udało mi się dobiec na drugim miejscu.
Filip Przymusiński był na mecie piąty. Poznaniak był jednym z zawodników, którzy startowali też w sobotniej rywalizacji. – Bez kibiców, którzy wspierali nas na każdym kroku nie dalibyśmy rady. Poznań dorósł do standardów światowych. Kibice są dumą tego miasta i cieszę się, że stąd pochodzę. Na mecie z czasem 06:05:32 zameldował się też Prezydent Poznania Ryszard Grobelny. – Najtrudniejszy był bieg. Poza tym było bardzo fajnie. Wierzymy, że wspaniała atmosfera i dobra organizacja będą elementami, które sprawią, że już niebawem w stolicy Wielkopolski zostaną zorganizowane zawody na licencji IRONMAN® – powiedział gospodarz dzisiejszej imprezy.
Ze względu na przebitą oponę Australijczyk Chris McCormack zatrzymał się na trasie i czekał na serwis techniczny. Kilku zawodników (m.in. Roman Korol) chciało zachować się fair play i zatrzymało się, aby mu pomóc. Zgodnie z regulaminem zawodów takie działania poskutkowały jednak dyskwalifikacją.
Dodaj komentarz