Drużyna Szpiku wspiera nie tylko chorych na raka, ale pragnie także zwrócić uwagę na ogromne poświęcenie mam czuwających przy swoich dzieciach. Specjalnie dla nich przygotowano wyjątkowe wydarzenie – w salonie urody.
W piątkowe popołudnie na Oddziale Hematologii Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego pojawili się uśmiechnięci wolontariusze w czerwonych koszulkach Drużyny Szpiku. W drugiej części miasta czekała już ekipa ekspertów od kobiecej urody z kawą i ciasteczkami.
Styliści i fryzjerzy ze wsparciem niezliczonych lokówek, nożyczek, palet z farbami, kolorowych błyszczyków i cieni do oczu szpitalną codzienność mam zamieniali na kilka niezwykłych chwill. Nowa fryzura, czy piękny makijaż to część życia, która w obliczu walki z chorobą dziecka schodzi na bardzo daleki plan.
– Rocznie rozpoznaje się do 1 300 nowotworów u dzieci, najczęściej są to białaczki. Życie dziecka zamienia się w szpital, a czas zdrowienia wynosi do kilkunastu miesięcy, jeśli przebiega ono „książkowo“. Matki zazwyczaj muszą zrezygnować z pracy, opieki nad pozostałą częścią rodziny i z własnego życia. Zapominają o swoich własnych potrzebach. Tą akcją chcemy namówić ludzi, by zareagowali, gdy rodziny dzieci z rakiem proszą o pomoc – mówi Dorota Raczkiewicz, Szefowa Drużyny Szpiku i organizator akcji.
Mamy dzieci, które chorują na nowotwory są chodzącymi encyklopediami w dziedzinie białaczek, mięsaków i ziarnic. Ich życie przestaje być „ich” życiem. Zmienia się w opiekę nad dziećmi, które tracą kontakt z rówieśnikami, zmieniają się fizycznie, nie rozumieją przyczyny swojego cierpienia. Matki są wsparciem, ale jednocześnie potrzebują wsparcia w bliskich i w środowisku, w którym funkcjonują. Rezygnują z własnych potrzeb, stają się opiekunkami, angażują się w pozyskanie finansowania na leczenie, szukają wiedzy i żyją nadzieją.
– Kiedy dziecko zaczyna chorować, wali się świat. Jest rozpacz i pytanie dlaczego. Później rodzi się siła, jakiej żadna z matek nie byłaby w stanie przewidzieć. To zmienia nasze życie diametralnie. Podejmujemy walkę, która ma jeden cel i zapominamy o sobie. Dziś przypomniałam sobie rzecz niezwykle ważną – jestem piękną i szczęśliwą kobietą. To daje siłę mojemu choremu dziecku – mówi jedna z mam, która od 13 miesięcy „żyje” przy szpitalnym łóżeczku.
W piątkowe popołudnie, 11 wspaniałych mam miało okazję nie tylko zmienić fryzurę, kolor włosów, zrobić profesjonalny makijaż, ale przede wszystkim tego dnia mogły pomyśleć po prostu o sobie. Dzień upływał w atmosferze „spotkania z przyjaciółką” przy dobrej kawie i przysmakach lekkiej kuchni.
Dodaj komentarz