To nie są żadne Stepy Akermańskie albo Sonety Szekspira. To jest jednak solidny kawał dobrej poezji – współczesnej, odpowiadającej na potrzeby – rynku. To nie jest bajdurzenie, wzniosłe wzlatywanie albo cyniczna analiza ziemskiego bytowania. Gdyby plantator papryki zamiast premierowi Tuskowi, pytanie – jak żyć – zadał autorowi tomiku [beep] generation dostałby prosta receptę – przede wszystkim jak nie być dziś człowiekiem pizdą. I tylko nie obruszajcie się Wy intelektualiści, esteci i puryści.
Brzydkie słowa! Wielkie mi co! Gorsze może okazać się to, że, choć „Jestescie w trybie incognito” to „webmasterzy stron” albo korporacyjne telekomy doskonale wiedzą, co przeglądacie w interecie, gdzie słówko na „p” jest tylko jednym z wielu powszechnie wykorzystywanych w sieciowej poetyce budowy relacji międzyludzkich. Ale przecież Tomasz Bąk nie jest wulgarny. Chamski to może był Bukowski, całym sobą, chlaniem, pieprzeniem, defekacją, albo taki Ginsberg… i pomyśleć, że teraz „licealistki streszczają Skowyt w zaułkach internetu”
A Poeta upomina się (jak to poeta) o godne miejsce młodego człowieka w świecie, w którym „zmienia się optyka po neuroleptykach”, „gdzie naturalny efekt pocałunku słońca ma się za hajs” i który ostatecznie i tak doprowadzi się na „sound ostateczny”.
Ale gdzie tam sound i to ten ostateczny. Póki co mamy ekonomię, którą poeta gruntownie studiował z nadzieją na „…aktywne zarządzanie ścieżką kariery, próbując przy tym załapać się na największą przygodę swojego życia”
A więc poeto, nie w pieśni troska, poeto jak żyć? Tomasz Bąk nie jest rewolucjonistą w starym dobrym znaczeniu. On doskonale wie, co zrobić, żeby być sławnym, jak „skrócić czas pomiędzy pojawieniem się potrzeby a jej zaspokojeniem” I co? Dołącza do głosu Szczepanów Kopytów, wegetarian, jeszcze może gorzej bo wegan, pacyfistów, cyklistów i kolesi w rurkach.
Na barykady! „Calvin Klein szykuje zapach stanu”
Poeta bawi się słowami. Pomimo tego, że są tak bardzo – nawet nie cool czy wporzo a bardziej tak współczesne – tak jak mówią ci z gimbazy albo na pierwszym roku studiów – to tytułowe [beep] generation zrozumiałe jest dla wszystkich czytelników.
Bo to pieprzone [beeb] – tak doskonale prezentujące się w nawiasie kwadratowym – znasz doskonale, gdy kończą się minuty na karcie (nawet nie zapytasz na jakiej karcie), gdy odbierasz hajs z bankomatu, gdy sensytywnie cofasz swoją dziesięcioletnią furę sprowadzoną od Niemca albo gdy kończy się bateria w wypasionym smartfonie S – co najmniej 6, a najlepiej model 7.
Tomasz Bąk to w końcu poeta współczesny, a nawet przebóg poeta proroczy, wyprzedzający słowa, te wypowiedziane… Magnificencjo, Ojcze Rektorze Założycielu, Magnificencji Ojcze Rektorze, Eminencjo, Najprzewielebniejsi…[Polak katolik pisze donos na człowieka pizdę]
Tomasz Bąk to poeta z Tomaszowa [Mazowieckiego], doskonale wie, że Tomaszów jest jak hand job.
Tomasz Bąk nie jest głosem tych, niedogolonych w hipsterskich okularach i mieszkaniu kupionym przez zaradnego tatę, rozwijających ścieżkę kariery w korpo. Jest głosem tych, co zapieprzają na śmieciówkach, mają gdzieś niewidzialną rękę rynku i modlą się… gejzerze zdolności, języku korzyści, uderzeniu gorąca, erystyko pokoju, krezusie kryzysu, witamino kompleksów…. litania jest długa, a poeta może też długo, co z tego skoro adresatem jest człowiek pizda, który staje przed dylematem smażyć frytki czy pisać doktorat.
Choć może się okazać, że „koleś od pisania niezłych książek potrafi wymyślić żart na fejsbuczku. I to drodzy państwo wystarczy.”
Tomaszu Bąku! Jak żyć?
Spotkanie z poetami Tomaszem Bąkiem oraz Szczepanem Kopytem odbyło się w ramach projektu Seryjni Poeci w Centrum Kultury Zamek.
Tomasz Bąk (ur. 1991 w Tomaszowie Mazowieckim) – poeta, autor książki poetyckiej „Kanada” (2011) i „Beep Generation.” Laureat Nagrody Poetyckiej SILESIUS 2012 w kategorii debiut. Mieszka w Łodzi.
Dodaj komentarz