Kino MUZA

Kino MUZA

Adres: Św. Marcin 30
Poznań

Kino Muza działa od 1908 roku – zostało otwarte pod nazwą”Theater Apollo”. W 1910 roku przybrało nazwę “Colosseum”, w 1934 “Europa”, 1935 “Świt”, w 1940 “Zentral Lichtspiele”, w 1945 “Wolność” i od lat 50-tych “Muza”. Motto kina brzmi: WIEMY, CO GRAMY.

Map data © OpenStreetMap




OPOWIEŚCI, KTÓRE ŻYJĄ TYLKO W PAMIĘCI - od 11 maja

OPOWIEŚCI, KTÓRE ŻYJĄ TYLKO W PAMIĘCI

 

reż. Julia Murat

Argentyna/Brazylia 2011

98 min.

 

Zainspirowana lokalną legendą poetycka historia wioski w brazylijskim interiorze. Wyczekując z utęsknieniem deszczu ostatni żyjący mieszkańcy spędzają czas na rozmowach, grze w bule i wspólnych posiłkach. Pewnego dnia do Jotuomby przybywa Rita, młoda fotograf zafascynowana aurą zastygłego w czasie miejsca. Dziewczyna tchnie nowe życie w uśpioną osadę, wnosząc do codzienności starszych ludzi delikatny urok młodzieńczej radości.

Jednak, gdy zacznie dopytywać się o klucz do zamkniętego cmentarza, mieszkańców ogarnie niepokój. Ich najgłębiej skrywana tajemnica ujrzy światło dzienne. Julia Murat stworzyła piękną i pełną ciepła baśń o cyklu odradzającego się życia.

Zagubiona w czasie i przestrzeni Jotuomba, której mieszkańcy żyją wspomnieniami minionych dni, przywodzi na myśl literackie klimaty realizmu magicznego. Niepowtarzalną atmosferę filmu tworzą nastrojowe kadry przypominające zbiór starych fotografii, które reżyserka umiejętnie łączy z nowoczesną muzyką m.in. zespołu Franz Ferdinand, a miękkie, czarno-białe zdjęcia Rity w tradycyjnej technice fotografii otworkowej pozwalają widzowi zajrzeć w głąb duszy mieszkańców niezwykłej osady. Pełen alegorii i symboli film Julii Murat skrywa uniwersalne przesłanie o przekazywaniu tradycji i przechowywaniu wspomnień.

 

Reżyserka o filmie

Pomysł na film tak naprawdę narodził się dzięki obrazowi, ale nie było to zdjęcie. Kiedy w 1999 roku pracowałam na planie jako asystent reżysera w filmie mojej mamy, BRAVE NEW LAND, natknęłam się na zamknięty cmentarz w małej wiosce Forte Coimbra (stan Mato Grosso do Sul). Jej mieszkańców trzeba było chować w innej miejscowości – siedem godzin drogi łodzią. Zafascynowała mnie ta wizja i od tamtego czasu pragnęłam napisać historię o starszej kobiecie, która chciała umrzeć, ale nie mogła, bo cmentarz w jej wiosce został zamknięty. Umieściłam akcję filmu w Vale de Paraíba, regionie w pobliżu Rio de Janeiro, który wyjątkowo zubożał wskutek kryzysu kawowego pod koniec XX wieku oraz zamknięcia przebiegającej tamtędy linii kolejowej. Zanim rozpoczęłam pracę nad scenariuszem spędziłam wiele dni w ciemni fotograficznej na Uniwersytecie Designu, gdzie studiowałam różne techniki fotografii, a także w Grupie „Fotopoética”, gdzie badałam możliwości użycia statycznych zdjęć w filmie. Wtedy zrozumiałam, że po to, aby rozkręcić opowiadaną historię będę potrzebowała bohaterki, która będzie kimś obcym w tym rejonie i dlatego zrobienie z niej fotografa było czymś zupełnie naturalnym. Stworzyłam Ritę, młodą fotograf, dzięki której mogłam zbudować wątek Madaleny i wprowadzić do filmu element dyskusji na temat tradycji i konfliktu międzypokoleniowego. Fotografia stała się osią filmu wpływając na jego estetykę.

Oświetlenie

Pracowaliśmy w ekstremalnych warunkach: w plenerze w ciągu dnia lub kręcąc ujęcia nocne oświetlane lampami gazowymi. Całkowity brak sztucznego światła w tych scenach miał decydujący wpływ na końcową estetykę filmu. Stosowaliśmy jedno lub dwa drgające, acz słabe, źródła światła, które pochodziły z otwartego płomienia. Było to wyjątkowo kontrastowe światło, a szczegóły w ciemnych polach kadru były prawie niewidoczne. Operator Lucio Bonelli, który pracował wcześniej przy filmach Lisandro Alonso, powiedział: „Zaczęliśmy pracę nad koncepcją filmu od Rembrandta, a kiedy dotarliśmy do etapu post-produkcji okazało się, że mamy Caravaggio.” W trakcie pracy nad filmem obraz stawał się coraz bardziej kontrastowy i zdecydowanie ciemniejszy, niż planowaliśmy na początku.

Scenariusz

Scenariusz OPOWIEŚCI… rozwijał się w dwóch odmiennych kierunkach. Jednym z nich był tradycyjny latynoamerykański styl realizmu magicznego, tak jak u Jorge Luisa Borgesa, Gabriela Garcii Marqueza czy Juana Rulfo, którzy opisują nieprawdopodobne zdarzenia, by opowiedzieć nam o sytuacjach z życia codziennego. Aby to osiągnąć, stosujemy prostą strukturę językową: „A gdyby…”. „A gdyby w niszczejącej wiosce nikt nie mógł umrzeć, bo cmentarz został zamknięty?”, „A gdyby kobieta żyła w dwóch wymiarach czasu, a przeszłość i teraźniejszość mieszała się przed jej oczami?”, „A gdyby ktoś chciał umrzeć, chociaż wszyscy mieszkańcy wioski byliby potrzebni bo przetrwania pozostałych?”. Drugim kierunkiem rozwoju scenariusza były poszukiwania dokumentalne zakończone w Vale de Paraíba. Przez dwa miesiące podróżowałam przez ten region rozmawiając z mieszkańcami lokalnych wiosek i towarzysząc im w ich codziennym życiu. W XIX wieku był to najzamożniejszy region Brazylii, który dziś wydaje się być całkiem zrujnowany. Pod koniec wyprawy miałam 100 godzin materiału źródłowego oraz 100 stron spisanych rozmów, które po przeróbkach, zostały użyte w dialogach między starszymi mieszkańcami Jotuomby. W scenariuszu OPOWIEŚCI… mieszają się zatem dokument i realizm magiczny. Jego struktura bazuje na takich filmach jak MARTWA NATURA Jia Zhang Ke oraz AFTER LIFE Hirokazu Kore-edy.

Tytuł

W scenie, która nie znalazła się w ostatecznej wersji filmu, Rita mówi: „Są rzeczy, które żyją tylko w pamięci”, a starszy mężczyzna odpowiada: „A inne widzimy tylko z zamkniętymi oczami”. Ten dialog miał nadać filmowi baśniowy charakter, bo chociaż ma on cechy dokumentu to opowiadana historia może być postrzegana jako baśń. A baśń może w każdej chwili zostać wymazana z rzeczywistości. Jeśli przestanie być przekazywana z pokolenia na pokolenie, popadnie w zapomnienie. Nie mogę sobie wyobrazić niczego bardziej symbolicznego niż tytuł filmu, który pojawia się poprzez wykreślony, odrzucony i zapomniany dialog.