Multikino 51
Adres: Królowej Jadwigi 51
Poznań
„Chłopiec na rowerze” to wariacja na temat „Czerwonego Kapturka”, do czego na konferencji prasowej po premierze filmu w Cannes przyznali się jego autorzy - najsłynniejsi dziś belgijscy filmowcy bracia Jean Pierre i Luc Dardenne. Samotnym, zagubionym dzieckiem jest tu Cyril (Thomas Doret), chłopiec z sierocińca, a wilkiem czyhający na niego źli ludzie: dilerzy narkotyków, którzy chcą wciągnąć dziecko w swoje szemrane interesy. Nagromadzenie scen w lesie, czerwona koszulka chłopca, dobra wróżka: właścicielka lokalnego salonu fryzjerskiego Samantha (Cecile de France), która pojawia się, by wyciągnąć Cyrila z tarapatów - bracia Dardenne celowo umieścili w filmie te wszystkie elementy, by uczynić bardzo surową, realistyczną scenerię belgijskiego miasteczka, którą znamy ze wszystkich ich filmów („Dziecko”, „Rosetta”), przestrzenią bardziej baśniową, symboliczną.
„Chłopiec na rowerze” jest dużo pogodniejszym filmem, niż poprzednie dzieła Dardennów, mimo że Belgowie wchodzą w świat dokładnie tych samych bohaterów, którymi interesują się od początku swojej kariery: przeciętniaków, ludzi z marginesu.
Cyril to dziecko porzucone. Ojciec (gra go znany z „Dziecka” Jérémie Renier) zupełnie nie poczuwa się do opieki nad synem, mimo że ten desperacko szuka kontaktu z nim, wymyka się z sierocińca i czatuje pod mieszkaniem, w którym po raz ostatni się widzieli. W tej straconej sytuacji, która w poprzednich filmach Dardennów niechybnie doprowadziłaby do tragedii, bracia tym razem znajdują nadzieję. Choć nie pozostawiają cienia złudzenia, że wszystko to wydarza się...tylko w bajce, nie zaś w prawdziwym świecie. (kp)