Musical “Avenue Q” miał swoją premierę w sobotę 8 lutego w Teatrze Muzycznym. Spektakl dla dorosłych wpisała się w światowe tradycje podobnych prezentacji, akcentując zarazem wymiar lokalny, chociażby jak nazwę jednej z poznańskich ulic, która została ujęta w libretcie.
Tak, „Avenue Q” to tytułowa nazwa ulicy – realnej dla sceny i fikcyjnej dla życia, w którym spotykamy ludzi z maskami, bez masek, ludzi-aktorów. Konwencja musicalu wpisuje się w„sceniczny i życiowy ideał”, w którym występują postaci-lalki i postaci odgrywane przez aktorów. Dokładnie tak – nie chodzi o ideał, ale o poczucie wyjątkowości, do którego każdy z nas dąży jak do celu. Te i inne tematy pojawiają się jako monologi (wówczas mówią o samotności) i dialogi (uczucia ujawnione) i piosenki (uczucia oswojone).
Komunikacja werbalna i niewerbalna staje na wysokości… zadania, oczu, ramion i innych części ciała (stosując konwencję będącą wizytówką inscenizacji). Spektakl w swojej bezpośredniości i wyrazistości stawia wszystko na jedną kartę. Czy w fabule zdarzeń dla mieszkańca Avenue Q jest wygrana czy też nie, wyciąga ją… Asem w rękawie są lalki, stające się naturalnym przedłużeniem gestów aktorów… Rozmawiałem o tym z otwartymi ustami (przyznaję) m.in.: z Ludką Prostytutką (Anna Lasota), Katką Kudłatką (Aleksandra Daukszewicz) i Kudłatym (Wiesławem Paprzyckim).
Obserwować bardziej lalki czy na ludzi? A może dzięki ich interakcji rodzi się nowy bohater? Lalki i aktorzy: marzenia i realność; spełnienia i oczekiwania; ukazanie ludzkich uczuć przez pryzmat ulubieńców z Ulicy Sezamkowej lub też The Muppet Show. Warto zauważyć, że mechanizmy będące sercem lalek, dają możliwość na niezwykle precyzyjną animację: rękami, mimiką oraz gestami. Ekspresję ich tańca ożywia muzyka, która dosłownie i w przenośni rozpisuje na pojedyncze dźwięki motywy i sensy obecne na scenie, by wymienić: miłość, zawiedzenie, namiętność, pożądanie i to, czego tu nie rozpiszę na czynniki pierwsze, ale daje się odczuć pod skórą lalek…
Kierownictwo muzyczne sprawuje Dariusz Tarczewski, a wokalne Paweł Orłowski. Dynamika brzmienia świetnie pokazuje konfrontację idei z jawą i tego, co o sobie sądzą sceniczne postaci a jak ten wizerunek weryfikuje codzienność. Emocje i osoby o konkretnych profesjach (i mniej konkretnych marzeniach) niczym nasi sąsiedzi z dzielnicy, ulicy, z bloku…: początkująca przedszkolanka, psychoterapeutka nie mająca pacjentów; śmiejący się sam ze swoich żartów komik, uwodzicielka… Produkcję spod znaku Teatru Muzycznego w Poznaniu reżyseruje Łukasz Brzeziński. Za choreografię odpowiada Barbara Olech. Kostiumy kreuje Katarzyna Zawal, a scenografię – Grupa Mixer. Nad reżyserią dźwięku czuwa Tomasz Zajma, nad reżyserię świateł – Katarzyna Łuszczyk. Autorem projektów oraz gotowych lalek jest Igor Fijałkowski, który stworzył prawdziwe rękodzieła.
Z plakatów i zapowiedzi „Avenue Q” jest dla wielu kontrowersyjny… Nie zgodzę się z tym! A może w takiej postawie tkwi jedyna zgoda na to, co uniwersalne i naturalne? To musical o przesuwaniu granic (również mentalnych) i pokazywaniu ich braku; o imperatywach, które w sztuce nie powinny być powodami tabu. Śpiewa, krzyczy i woła o tym, co czujemy i mamy na końcu języka lecz udajemy, że to nie nasze myśli i słowa. W tej perspektywie musical jest rzecznikiem tego, co sprzątamy pod dywan (jeśli go mamy) lub trzepiemy na podwórku…
Wprowadzamy się, szukamy swojej ulicy, wynajmujemy uczucia… I tak w kółko… Nic jednak nie jest po prostu okrągłe… zawsze jest gdzieś jakiś kant – konieczny i potrzebny, aby odkryć wartość samą w sobie lub po prostu wartość… „Avenue Q” jest tego najlepszym dowodem.
Tekst: Dominik Górny
Dodaj komentarz