Pocieszające po spotkaniu Lecha z Zagłębiem jest to, że określenie “przeciętna gra” opisuje to co prezentowały na murawie obie drużyny. Aż 93 minuty poznańscy kibice czekali na bramkę, której autorem był Szymon Pawłowski. Zwycięstwo Lecha oznacza awans do półfinału Pucharu Polski.
Pierwsza połowa meczu była bardzo ospała i wyglądała jakby żadna z drużyn nie chciała strzelić bramki jednocześnie nie chcą odsłonić swoich tyłów. W drugiej połowie Lech nieco przyspieszał, zwłaszcza po wejściu Kaspera Hamalainena i Gergo Lovrencsicsa – jednak nadal było to za mało. Dopiero w 90 minucie Jan Urban podjął decyzję by zmienić Denisa Thomallę, w którego miejsce pojawił się Szymon Pawłowski.
Gdybym wiedział, że będą takie gwizdy, to bym go nie zmienił i mógłby dograć do końca. Jeżeli danemu zawodnikowi się nie układa, to musi sobie radzić z krytyką, a wtedy nie jest łatwo się przełamać. Ale Denis będzie miał swoje szanse. Dla mnie liczy się to, że dochodzi do sytuacji bramkowych. W meczu z Łęczną trafił rywala w głowę, teraz też miał okazję. Cóż, jak nie idzie, to nie idzie i Lech przeżył to ostatnio na własnej skórze – mówił Jan Urban pytany gwizdy towarzyszące Denisowi Thomalli kiedy schodził z murawy.
Akcja Szymona Pawłowskiego nie była może najpiękniejszą w jego wykonaniu jednak byłą skuteczna. Poznański skrzydłowy strzelił bramkę 3 minuty po wejściu na boisko. Jego pojawienie się na murawie spowodowało zdecydowane ożywienie gry… szkoda tylko, że jednoosobowe.
Lech nie ma żadnej przerwy. Już za dwa dni, w niedzielę 22 listopada, poznaniacy jadą do Szczecina gdzie zagrają z Pogonią.
Dodaj komentarz