Za kilka dni świętować będziemy setną rocznicę wybuchu Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego. To dla Wielkopolan jedna z najważniejszych rocznic! W tamtych wyjątkowych wydarzeniach piękną kartę zapisało także Wielkopolskie Rzemiosło. Jedni chwycili za broń, inni starali się swoją codzienną, solidną pracą wspomóc walczących. W najbliższy czwartek Izba Rzemieślnicza zaprasza do odwiedzenia Posterunku Powstańczego, który stanie u zbiegu ulic Kościuszki i Niezłomnych a także do degustacji białej kiełbasy – na Placu Wolności.
Od godz. 10.00 będzie można podziwiać replikę wozu pancernego Ehrhardt E-V4 , który z niezwykłą pieczołowitością odtworzyli rzemieślnicy z Chodzieży. Warto przypomnieć, że ten oryginalny wóz Powstańcy zdobyli pod Budzyniem. Ten „pradziadek” dzisiejszego Rosomaka służył potem w Wojsku Polskim uczestnicząc także w Bitwie Warszawskiej. Wóz będzie można oglądać do 14.00.
A co jadali Powstańcy… Jak powiada legenda …wiaruchna przepadała za białą. Z chrzanem i bez. Przez cały dzień rzemieślnicy częstować będą Kiełbasą Białą Parzoną Wielkopolską. „Białej” będzie też można posmakować od 14.00 -16.00 na Palcu Wolności w Poznaniu.
Jak pisze Michał Krupski w okolicznościowym tekście, gdy na początku stycznia 1919 roku przybył do Poznania, by objąć dowództwo nad Armią Wielkopolską doświadczony oficer gen. Józef Dowbor-Muśnicki wiedział, że że dobremu żołnierzowi potrzebne są obok sprawnego karabinu i pełnych ładownic, także porządne buty i pełny żołądek. Dbał więc o to, by jego podkomendni byli solidnie uzbrojeni, odziani i… najedzeni!
Dowbor-Muśnicki pochodząc z Kongresówki walczył do 1917 roku w armii rosyjskiej, Wielkopolski nie znał. Szybko jednak poznał zalety Wielkopolan i wielkopolskiej kuchni. Przekazy podają, że szczególnie do gustu przypadła mu biała kiełbasa, ulubiona wędlina Poznańczyków.
Od razu też docenił jej walory smakowe, a nade wszystko „strategiczne” – kiełbasę bowiem można przygotować na wiele sposobów: na zimno i na ciepło, jako dodatek do zup. By ją zrobić wystarczały swojskie składniki: dobra niepeklowana wieprzowina (co upraszczało i skracało proces produkcji!) i miejscowe przyprawy (majeranek, czosnek, sól – tylko pieprz był z daleka!). To sprawiało, że można ją było wyrabiać niemal w warunkach polowych, zresztą „białą kręcili” we wszystkich prawie gospodarstwach, a rzeźnicy chętnie zaopatrywali swoich żołnierzy w ten przysmak. Jednym słowem: biała doskonale nadawała się na powstanie!
Wielkopolscy oficerowie i żołnierze pokrzepieni białą kiełbasą zyskiwali dodatkową przewagę nad wygłodzonymi Niemcami, którzy karmieni rozmaitym erzacami mogli tylko zazdrościć swoim przeciwnikom animuszu. Może byłoby lekką przesadą twierdzić, że dzięki białej kiełbasie po raz pierwszy od czasów „Potopu” szwedzkiego wygraliśmy powstanie, ale z pewnością odegrała ona swoją rolę będąc dyskretną „tajną bronią” Wielkopolan.
Mamy piękną modę na patriotyzm gospodarczy – kupować w rodzimych firmach swojskie produkty. Jego rozwinięciem może być jego lokalna odmiana: popierać wyroby regionalne, jak chociażby pyszną kiełbasę białą parzoną wielkopolską. A przy okazji – jedząc ją składamy ukłon Powstańcom Wielkopolskim: wiaruchna przepadała za białą. Z chrzanem i bez.
Dodaj komentarz