Chcieli rewolucji, a wyszło jak zawsze… niby strasznie, raczej śmiesznie.
Paweł Sztando, radny osiedla Stare Miasto polemizuje z anarchistami ze skłotu od:zysk.
“W niedzielne popołudnie 14 lipca poznańscy anarchiści zorganizowali happening mający na celu uczczenie rozpoczęcia rewolucji francuskiej. Podczas tego wydarzenia kolejno odczytywali wyroki, a następnie na fasadzie skłotu przy Paderewskiego “powiesili” pięć osób należących do tzw. “elity”.
Z jednej strony pojawiły się głosy sugerujące, że zorganizowany przez anarchistów event przyczynia się do brutalizacji języka debaty publicznej i rozprzestrzeniania języka nienawiści. Z drugiej natomiast strony, słyszeliśmy że akcja ta nie miała nic wspólnego z agresją, ponieważ użyto żółtego koloru zamiast czerwonego, a nadto wieszano wizerunki zamiast palić kukły itp.
Przerysowane – w stosunku do rzeczywistego, marginalnego znaczenia poznańskich grup anarchistycznych – komentarze, wydają się mocno na wyrost. A co do samych anarchistów. Osobiście nie widzę w nich ani chęci współpracy dla dobra naszego miasta ani potencjału, który mógłby to miasto w jakikolwiek sposób ubogacić. Jedyny wymierny efekt ich działalności to napisy na murach, które powodują, że miasto lub prywatny przedsiębiorca musi wydać ze swojej (w przypadku miasta – z naszej) kieszeni środki finansowe, aby naprawić zniszczenia. Dziwię się takiemu zachowaniu i żałuję, że poznańscy anarchiści nie chcą brać udziału w rzeczowej debacie publicznej. Za to skutecznie zniechęcają do siebie kolejnych poznaniaków.
Na koniec małe sprostowanie historyczne. Podczas rewolucji francuskiej co do zasady raczej ścinano niż wieszano. To właśnie podczas trwania szaleństwa rewolucyjnego terroru gilotyna zdobyła swoją ponurą, ogólnoświatową sławę. Widocznie jednak naszym drogim anarchistom skleiły się kartki podręcznika historii i zwyczajnie nie doczytali. “
Dodaj komentarz