Po informacjach o awarii w ukraińskiej elektrowni jądrowej Zaporoże znajdującej się ok. 700 km od granic Polski zaczęło się zastanawiać, czy nie grozi nam jakieś niebezpieczeństwo. Wiele osób pamięta przecież awarię elektrowni w Czarnobylu.
Podobno pojawiły się w mieście informacje o nadciągającej nad Poznań chmurze radioaktywnej, podobno niektórzy wpadli w panikę. Krążą też informacje o podawaniu dzieciom słynnego Płynu Lugola. Spokojnie, to tylko i wyłącznie plotki. W niektórych szkołach dzieci nie zostały wypuszczone na boiska w obawie przed skażeniem. Tak było miedzy innymi na Ratajach.
Rzeczywiście, dzwonią do nas ludzie i pytają, czy to wszystko prawda i co mogą zrobić – informuje pracownica jednej z agencji monitorującej sytuację nad Polską – apogeum telefonów mieliśmy dzisiaj około godziny 11:00, teraz już się uspokoiło.
Nie grozi nam w tej chwili żadne niebezpieczeństwo związane z tym, co wydarzyło się w elektrowni na Ukrainie.
Rzeczywiście, dokładnie tydzień temu 28 listopada, wystąpiły tam problemy w części elektrycznej turbozespołu, który musiał zostać wyłączony, co spowodowało konieczność wyłączenia całego bloku, a więc i reaktora. Nie wydostały się przy tym na zewnątrz żadne substancje promieniotwórcze.
Sytuacja radiacyjna kraju jest na bieżąco całodobowo monitorowana przez Centrum do Spraw Zdarzeń Radiacyjnych – informuje poznański Sanepid – na podstawie danych z systemu stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych nie stwierdzono żadnych odchyleń od wartości normalnych, nie odnotowano wzrostu poziom mocy dawki promieniowania gamma na terenie Polski.
Aktualne informacje o sytuacji radiacyjnej kraju śledzić można stronie Państwowej Agencji Atomistyki.
Skoro to tylko plotki to dlaczego placówki oświatowe w Poznaniu informowane są przez sanepid o zagrożeniu. Sanepid zaleca nie wychodzenie z dziećmi na podwórko. Ciężko to zrozumieć i ciężko, żeby w takiej sytuacji plotki nie powstawały