Brak miejsc parkingowych przy ulicy Saperskiej to stała zmora mieszkańców osiedla. Z nastaniem chłodów doszedł kolejny problem zatruwający życie na Wildzie.
Mieszkańcy skarżą się na uciążliwość sąsiada, który pali w piecu podejrzanym opałem.
Smród i dym jaki przy tej okazji się unosi stanowi ogromną uciążliwość oraz jest szkodliwy. Sprawa była zgłaszana do wielu instytucji, niestety wszystkie odsyłają do Straży Miejskiej, która zrobiła kontrolę i stwierdziła, że wszystko jest w porządku – informuje osiedlowy profil na facebooku
Kierownik Straży Miejskiej przekazał administracji osiedla informację, że w budynku należącym do truciciela odbyła się niezapowiedziana kontrola, a domu wpuścił strażników.
Stwierdzono, że w budynku znajduje się kocioł zgodny z normami, a właściciel pali węglem. W trakcie kontroli nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości.
Śmierdzący dym ciągle jednak wydobywa się z komina. Mieszkańcy Saperskiej zastanawiają się jednak, co kontrolowali strażnicy, jakie posiadali kompetencje.
Zazwyczaj Straż Miejska po zgłoszeniach przyjeżdżała dopiero po 2-3 godzinach, a wtedy najczęściej już dymu nie było – informują mieszkańcy. Teraz próbują zmobilizować strażników do stałego monitoringu okolicy i przeprowadzenie dokładnej analizy spalanego opału.
O problemie palenia śmieci w domowych kotłowniach pisaliśmy szerzej również tutaj.
Źródło: Żądamy miejsc parkingowych na Saperskiej
No złuż nima rady cza było zamieszkać na polu bo dworzu śmierdzi i bydzie bo zima ,a parking to na Bukowska burocki.
Słoiki nie wiedzą , że zanim piec i komin się rozgrzeją to dymi? Większość tego dymu to para wodna. Nie panikujcie-wasze śmieci Panowie i Panie z luxgetta na krechę więcej szkodzą środowisku.
jak słyszę kontrole Strazy Miejskiej to mnie szlag trafia, u mnie w Plewiskach sasiad bez ceregieli pali butelkami pet (sama ropa) i ma w nosie wszystkich wokól a jak Straz przyszła to tak jak tu dobry piec i w komórce węgiel
Też mieszkam na plewiskach i już nie mogę wytrzymać. Problem z plewiskami jest taki, że są w rowie terenowym, przez co u nas najdłużej unosi się mgła i najdłużej gromadzi się dym. A ludzie z kwiatowego i okolic palą śmieciami. I nie chodzi o sam zapach dymu, który lubię. Chodzi o żółty, gęsty, śmierdzący dym po plastiku, który gryzie w oczy, gryzie w gardło i nas tu zatruwa. I o ile nie ma silnego wiatru, to ten dym zostaje. Przeszłam się przed chwilą do sklepu (5 minut spaceru od domu) i już cały mój świeżo wyprany golf śmierdzi jak beczka wędzonych śledzi. Państwo ze wsi mówią, że to normalne. To niech tu sobie przyjadą i pomieszkają, bo mieszkałam kiedyś na wsi i to jest coś zupełnie innego. Wszędzie jest czyste powietrze, nawet w zapchanym korkami centrum miasta, a wjeżdża się do plewisk i jest tak zadymione, że przypomina to miasteczko silent hill z horroru!!!
Straż miejska to musiałaby zajrzeć na podwórko, na skladowisko starych ram okiennych i tym podobnych, które wraz z upływem zimy zaczęło się uszczuplać..hmmm..czyżby może trafiało do pieca? I stąd ten smród i dławiący dym?
Z balkonów “luxgetta” wszystko widać.
Straż miejsca niejednokrotnie stała w tym dymie i nie przeszkadzał im on w wypisywaniu mieszkańcom mandatów za złe parkowanie..priorytety..