Setki a może nawet tysiące poznaniaków z pękatymi butelkami, słojami a nawet kilku litrowymi, plastikowymi kanistrami czeka każdego roku w długiej kolejce by pobrać wodę ze studzienki znajdującej się w kaplicy Kościoła Najświętszej Krwi Pana Jezusa, przy narożniku Żydowskiej i Kramarskiej. Cudowna moc wody ze źródełka związana jest z legendą z XIV wieku.
Świątynia powstała w początku XVIII wieku w kamienicy, w której zgodnie z przekazami historycznymi Żydzi profanowali skradzione hostie w 1399. W roku 1620 odnaleziono w niej stół na którym miano dokonać zbezczeszczenia. Jak czytamy w wikipedii mogła to być mistyfikacja karmelitów trzewiczkowych chcących nabyć grunt wewnątrz miasta czemu oponowała rada miejska, stąd zresztą powstało takie opóźnienie w budowie kościoła.
Pani Maria do kościółka przyjechała z Górczyna. Mówiła, że o legendzie słyszała od swojej mamy, choć nie wierzy że hostie zbezcześcili Żydzi, jest natomiast pewna, że po kilku łykach czuje się zdrowsza i weselsza. I prosi śmiejąc się żeby dodać, że nie jest „moherem” Kościółek przy Kramarskiej jest na końcu jej trasy świątecznego odwiedzania grobów. Do domu zabiera kilka ciężkich butelek wody.
Hostie zostały wykradzione z kościoła ojców Dominikanów (dziś to kościół jezuicki przy ulicy Szewskiej)i zostały jak podaje legenda pokłute nożami. Z zadanych cięć wytrysnęła krew i rozlała się na stole i ścianie piwnicy. Przestraszeni oprawcy wrzucili hostie do studni, te jednak uniosły się i zawisły w powietrzu, więc zostały zawinięte w chustę i zaniesione na nadwarciańskie mokradła, gdzie próbowano je zagrzebać w błocie.
Unoszące się w powietrzu hostie odnalazł 15 sierpnia 1399 pewien pasterz, który pasąc swoje stado zauważył, że nagle bydło zaczyna klękać i wznosić głowy ku górze w stronę otoczonych blaskiem komunikantów. Na miejsce cudu, zgodnie z kronikami, przybyli wkrótce mieszczanie, władze miasta oraz biskup Wojciech Jastrzębiec. W orszaku znajdował się również dominikanin Jan Ryczywół. Uniósł on patenę na której hostie same spoczęły. Następnie przeniesiono je w procesji do poznańskiej kolegiaty. Jednak dzień później okazało się, że ponownie zniknęły. Odnaleziono je na poprzednim miejscu, a gdy sytuacja powtórzyła się jeszcze raz, uznano, że Ciało Chrystusa postanowiło spoczywać w tym właśnie miejscu. Wzniesiono tam wówczas drewnianą kapliczkę. Później król Władysław Jagiełło ufundował w tym miejscu Kościół Bożego Ciała, najważniejsze wówczas miejsce pielgrzymkowe w kraju oraz klasztor karmelitów trzewiczkowych, którzy mieli sprawować opiekę nad sanktuarium. Król przybył tu przed bitwą pod Grunwaldem, a następnie podczas powrotu z wyprawy nie udał się do Krakowa, lecz do Poznania, aby podziękować Bogu za zwycięstwo. Następnie król odwiedzał to sanktuarium przed każdą wyprawą wojenną.
Społeczeństwo poznańskie zaczęło się domagać, by miejsce pierwszej profanacji również zostało upamiętnione świątynią. W 1668 roku król Jan Kazimierz wydał pozwolenie na budowę, która zakończyła się w 1704 roku. W podziemiach kościoła odkryto studzienkę, z której czysta woda ma moc uzdrawiania.
Na Kramarskiej spotkać można też wielu turystów, którzy Wielkanoc spędzają w Poznaniu. Axel z Dusseldorfu przyjechał tu z żoną poznanianką, która zawsze zachwalała mu Kraków i jego zabytki a on uważa, że Poznań jest fajniejszy. Tu wszystko wydaje się takie prawdziwe! A ta woda, to fajna sprawa. Powinniście lepiej reklamować takie rzeczy, dodaje. A jak smakuje? Jest zimna : )
Poznańską tradycją jest otwarcie studzienki w wielkanocną sobotę. Tym, którym nie uda się w święta odwiedzić kościółka informujemy, ze wodę otrzymać można też w zakrystii po każdej mszy świętej. W niedzielę o 12:00 w świątyni odprawiana jest msza w obrządku greckokatolickim.
Dodaj komentarz