POZnań

Czy chodzimy jeszcze na targowiska?

Plac Wielkopolski  Foto:

Czy po świeże i zdrowe warzywa i owoce chodzić będziemy na targowiska? Poznańska spółka zarządzająca 9 miejskimi placami handlowymi twierdzi, że tak! Rynek Wildecki, Jeżycki, Plac Bernardyński, Wielkopolski, macie swoje ulubione miejsce?

Handlowe tradycje to specyfika Poznania. Za zezwoleniem władz już w XIX wieku okoliczni rolnicy przyjeżdżali tu, by w wyznaczonych miejscach sprzedawać swoje wyroby. Przed wojną targowiska powstały w każdej dzielnicy. Istnieją do dziś, zaopatrują w żywność mieszkańców, mimo konkurencji dyskontów i dużych sieci handlowych ich przyszłość nie jest zagrożona. Kupujący wiedzą, że nigdzie nie otrzymują produktów w takim wyborze i takiej jakości.

Plac Wielkopolski

Najbardziej lubię robić zakupy na Rynku Jeżyckim, mówi Janka, która na targowisko co sobotę przyjeżdża rowerem ze Starego Miasta. Co prawda bliżej jest Plac Wielkopolski, ale na Jeżycach jestem przyzwyczajona od lat do tych samych sprzedawców. Wiem, od kogo kupuje pomidory, zawsze czekam na polską pachnącą rukolę, potem jabłka, cukinie, dynię.

Plac Wielkopolski wydaje się najdroższy. Handel prowadzą raczej kupcy zajmujący się sprzedażą warzyw przywożonych z hurtowni. Rolnicy swoimi zbiorami handlują najczęściej w soboty, spotkać ich można na straganach ustawionych na uboczu od strony Solnej/Garbar.

Rynek Wildecki

Spółka miejska Targowiska, zarządzająca dziewięcioma poznańskimi rynkami, chce je ożywić, otworzyć się na współpracę z samorządami, udostępnić im place w czasie, gdy nie jest prowadzony handel. Organizuje takie imprezy, jak wyprzedaż przez mieszkańców rzeczy w domu niepotrzebnych. Ostatnia taka akcja przyciągnęła na Rynek Jeżycki setki osób. Na targowisku na Bema, ocalonym przed radykalnym zmniejszeniem dzięki nowej umowie z prywatnym właścicielem gruntów, swoje wyroby co tydzień będą prezentować i sprzedawać rzemieślnicy.

– Zauważyliśmy, że osoby, które w latach 90. zaczęły robić zakupy w dużych sieciach dyskontowych, wracają na targowiska – mówi Krzysztof Janowski, prezes spółki Targowiska. – Handlem na rynkach zajmują się kupieckie rodziny z długimi tradycjami, ale chętnie widziane są nowe osoby. Na każdym rynku mamy po kilka wolnych stanowisk.

Dynia na rynku Bernardyńskim

Najtaniej zaopatrzyć się można na Rynku Wildeckim, ceny malin, winogron czy jabłek są tam często dużo niższe niż w dyskontach, a jakoś nieporównywalna, zwłaszcza jeżeli kupujemy je od znanego nam od lat sprzedawcy.

Targowisko na placu Bernardyńskim zamierało, coraz mniej osób chciało tam handlować i kupować. Sytuacja zmieniła się, gdy powstał Zielony Rynek. W każde sobotnie przedpołudnie oferują tam swoje wyroby firmy i producenci oferujący żywność zdrową, ekologiczną: wędliny, sery, pieczywo, warzywa i ich przetwory. Jest to obecnie jedyny poznański rynek, gdzie po zakupy trzeba stać w kolejkach.

Rynek Jeżycki

Spółka zarządza 9 placami targowymi (wg lokalizacji): Rynek Jeżycki, Plac Bernardyński, Rynek Wildecki, Plac Wielkopolski, Rynek Łazarski, Dolna Wilda, Świt, Urbanowska, Bukowska (sezonowe)

Łączna powierzchnia placów targowiskowych wynosi 37.702 m2 a ilość stanowisk handlowych na tych placach kształtuje się w wysokości 2069 (dane z 2010 r.).

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz