Właściciele Galerii Ventzi odpowiadają na artykuły zamieszczony w tygodniku Polityka, w którym o Poznaniu pisze się jako o mieście zamkniętym.
Ostatni numer Polityki (25.06-1.07.2014) poświęcony był Poznaniowi – konserwatywnemu i zamkniętemu miastu.
Na ten temat wypowiadały się jednak głównie osoby spoza Poznania, lub przybyłe tu kiedyś z innych rejonów Polski. Aby zrozumieć i oceniać Poznań, trzeba najpierw poznać duszę rodowitego Poznaniaka, wczuć się w nią dogłębnie, i wtedy można pokochać miasto kierowane istniejącymi tu specyficznymi prawami i instynktami. I w tym sensie można powiedzieć, że Poznań nie jest dla wszystkich. Jest dla tych wybranych, którzy przybywając z zewnątrz nie domagają się wprowadzania własnego porządku, lecz z szacunkiem odnoszą się do miejscowych tradycji i reguł, wzbogacają je i nic nie stoi na przeszkodzie aby z nich korzystając czerpali większe lub mniejsze korzyści. Tak powinno funkcjonować każde inne miasto, każde inne miejsce na świecie. Miasto jest jak organizm, ma swoją osobowość i swoje cechy charakteru. Ma prawo do swoich indywidualnych cech, za które lub mimo których powinien być szanowany, a nie szykanowany i wykluczany. A tym bardziej nie powinno się żądać podporządkowania i unifikacji. Zasada tolerancji jest przecież podstawą współczesnego cywilizowanego świata.
Osoby „zewnętrzne” które nie czują Poznania, jak wynika z artykułów w owym numerze, nie są w stanie zrozumieć, a tym samym docenić jednej z najistotniejszych cech i wartości poznańskiej – inicjatywy prywatnej, niezależnych ruchów oddolnych, pracowitości i wytrwałości dzięki którym o dziwo można osiągnąć więcej niż wyciągając ciągle rękę po pieniądze od innych. O kim gorzej świadczy ta sytuacja, i co mówi o gościach którzy nie są w stanie wejść w rytm poznański? Jeśli spojrzymy od tej strony, to paradoksalnie okaże się, że Poznań i Poznaniacy są nie tylko uczciwsi, bardziej zaradni, obrotni, ale i zdecydowanie bardziej otwarci – ryzykują własne nie cudze fundusze do różnych akcji o znaczeniu symbolicznym, przynoszącym satysfakcję również w różnych sferach zaangażowania społecznego, gdzie finanse są ewentualnie skutkiem ubocznym. Ale gdyby nawet pominąć sektor prywatny, Poznań to chociażby najnowocześniejszy i najprężniej działający Uniwersytet Artystyczny z największą renomą w Polsce, pracownie prowadzone przez wybitnych światowych artystów, ogromna ilość aktywnie działającej, eksperymentującej i zaangażowanej młodzieży. Bynajmniej nie kojarzy się to z konserwatyzmem i zamknięciem.
Nasz żal i pretensje wynikają nie tylko z nieetycznego przekłamania Polityki, ale co za tym idzie – z nieuczciwej oceny krzywdzącej zaangażowane osoby i środowiska. Stąd nasze pytanie dlaczego? Jakie macie z tego korzyści? W swoich raportach i relacjach o kulturze zawsze wymieniacie w mediach miejsca w których macie interes – typu Art Station Foundation, lub które są na garnuszku pieniędzy publicznych – jak teatr Ósmego Dnia, Malta, czy też które najaktywniej wyciągają po nie ręce – słynne ale już przebrzmiałe squaty. Najbardziej fascynuje was walka o tę pulę pieniędzy – kto na co dostanie lub nie dostanie, dlaczego ten dostał a tamten nie dostał, a potem dlaczego temu który dostał ktoś ośmiela się ingerować w to co może lub nie może z nimi zrobić. Jest to już potwornie nudne, ale też ciągle potwornie poprawne politycznie – owo niby etyczne rozdysponowywanie naszej wspólnej zrzuty na KULTURĘ kierujące się pustymi zazwyczaj słowami kluczami jak otwartość, nowoczesność, misja społeczna, edukacja zacofanego społeczeństwa (czy raczej formowanie do swoich poprawnych zasad), bolesne ale przecież konieczne wyrywanie stereotypów z korzeniami z ciała skostniałych Poznaniaków – wszystko przecież dla ich dobra! A Poznaniak nie chce być zmieniany, on chce nadal działać skutecznie, z pełnym zaangażowaniem i pasją, chce być przede wszystkim konkretnie i namacalnie efektywny. Nie lubi lania wody i pustych projektów dla projektów. Po co go zmieniać? By sformatować go na dawanie pieniędzy na coś do czego wartości nie jest przekonany? By dał zieloną kartę dla tych którzy czerpią korzyści na rozwalaniu jego efektywnego systemu działania i systemu wartości??? By był bardziej otwarty i swobodny? Dla niego to bzdura! Każdy kto ma doświadczenie lub odrobinę zdolności logiczno dedukcyjnych wie, że najlepszym warunkiem swobody, otwartości są właśnie pieniądze – ale własne!
Nieodłącznym czy niezbędnym elementem powodzenia akcji jest tu oczywiście skandal – co z założenia wynikającego z genów Poznaniaków jest im obce. Pozytywiści a nie rewolucyjni romantycy w działaniu – osiągają więcej efektów, choć mniej spektakularnych i tak malowniczych dla medialnych opowieści. Czy tu doszukamy się banalnej, prostej, nawet znanej od dawna ale najtrafniejszej jednak odpowiedzi – że wam mediom chodzi nie o idee, nie o działanie w interesie ludzi i społeczeństwa, lecz o zwykły p…y interes! Interes który najlepiej zbić na zjawiskowych skandalach. Wówczas sprzedaż gazet rośnie, a pieniądze płyną – ojej – do waszych prywatnych kieszeni. Nie zarobicie tyle pisząc o niezależnych jednostkach które po prostu coś dają, tworzą sztukę i kulturę, ściągają tłumy publiczności, wspomagają, konkretnie a nie symbolicznie np. chore dzieci, konkretnie pieniędzmi a nie symbolicznie i na niby w projektach artystycznych. Tacy Poznaniacy nie mogą być atrakcyjni, nie są nawet zagrożeniem w tym, że ktoś wyżre mi mój kawałek ze wspólnego koryta.
Oczywiście domyślacie się, że teraz będzie fragment o Galerii Ventzi – z tego względu iż to miejsce nam najbliższe, w które jesteśmy osobiście zaangażowani. Ale jako właściciele prywatnego centrum sztuki, doceniamy wszelkie prywatne inicjatywy mające miejsce w Poznaniu, i dla tych ludzi mamy ogromny szacunek. Galeria Ventzi, jest paradoksalnie na wskroś poznańska, mimo iż prowadzona przez Bułgara i Polkę – Poznaniankę. Ventzi jako przyjezdny, osoba z zewnątrz, jak ryba w wodzie czuje się w poznańskim porządku, konkretnych zasadach, gospodarności. Uważa iż daje to ogromne możliwości, co widać zresztą patrząc na działalność Galerii, oraz na prowadzoną przez nas Szkołę Rysunku. Wpływ na to mogą mieć jego geny – z jednej strony dziadka będącego dowódcą oddziału wojska cesarskiego, z drugiej strony zaś dziadka z największym na terenie całej niziny trackiej, w Staro Zhelezare w Bułgarii, biznesem prywatnym farbowania tkanin i szycia strojów ludowych. Szalony pracoholik, z pasją i pomysłami, był najbogatszą osobą w regionie, pieniądze upychał w łóżku pod materacem, bo wtedy jeszcze nie było banków. Energii mu zabrakło dopiero gdy weszła komuna i stracił wszystko – dla wspólnego dobra i ‘wyższych celów’.
Galeria Ventzi funkcjonuje od 2004 roku, dzikie tłumy na wernisażach do białego rana, wypieki na twarzy wśród uczestników sztuki. Dlaczego zarówno media krajowe, jak i oficjalne środowisko artystyczne milczą – bo prywatna inicjatywa, bo stąd nie będzie dla nas kasy, bo to nawet nie Polak, nawet nie Niemiec czy Anglik, tylko jakiś Bułgar? A gdzie tolerancja i dziennikarska etyka zawodowa co do rzetelności przekazywania informacji? Co jeszcze chcecie aby zrobić? Miejsce tętni życiem, artyści spotykają się i dyskutują, następuje burzliwa wymiana myśli i inspiracji. Wernisaże po kilkaset osób. Wciągamy młodych, edukujemy, uczymy, wchodzą praktyką w życie artystyczne. Czyli aspekt edukacyjny – również za mało. ‘Produkujemy’ ekipę najlepszych artystów – kto tworzy największą wartość miasta – ludzie, a wiec i Akademia Sztuk Pięknych – gdzie połowa mniej więcej to już nasi uczniowie i również asystenci. Za mało? Działamy na skalę międzynarodową, projekty nasze są społecznie zaangażowane. Ale nie, bo najważniejsza jest jakaś akcja z cenzurą lub poznański squat ciągle żebrzący o kasę.
Jaki z tego wniosek? Czy wam, którzy najwięcej bronicie sztuki i kultury rzeczywiście o nią chodzi? Bo kiedy faktycznie macie ją pod nosem, karykaturalnie unosicie powieki do góry i omijacie wzrokiem. Czy chodzi wam o te parę groszy które z tej kultury możecie mieć? Czy może o tę prywatną sławę wynikającą z waszych najniższych instynktów? Bo na pewno nie o szczerą, efektywną kulturę, którą ignorujecie, poniżacie i poprzez zmowę milczenia i ignorancji staracie się wyciąć w pień. Jak najgorsi z najgorszych którzy z czarnych próbują zrobić białych, żądacie wymiany poznańskiej efektywności i zaradności na rozpieszczoną bylejakość i maruderstwo, w imię fałszywie rozumianej otwartości i nowoczesności, a co najgorsze i najbardziej nieetyczne – w imię KULTURY!
Katarzyna i Ventsislav Piriankov
Dodaj komentarz