W rektoracie Politechniki po godzinie 9 pojawił się gęsty, gryzący dym, rozpoczęła się ewakuacja uczelni. Z czwartego piętra strażacki dźwig ściągał pracownika, który nie mógł opuścić budynku, służby medyczne reanimowały rannego. Okazało się, że na korytarzu znajduje się podejrzany pakunek, sprowadzony policyjny pies nie wyczuł jednak substancji wybuchowych.
Spokojnie to tylko ćwiczenia, bardzo realistycznie przygotowane przez służby Politechniki Poznańskiej.
Naprawdę myślałam, że wybuchł pożar, zgasło światło, przestał działać internet, po wyjściu z pokoju znalazłam się w gęstym dymie, dopiero po wyjściu z budynku i dotarciu na miejsce zbiórki dowiedziałem się, że to ćwiczenia, mówiła pracowniczka uczelni.
Pracownicy i studenci w dymie opuszczali swoje pokoje i sale wykładowe, po wyjściu z budynku na bieżąco informowaniu byli o przeprowadzonych działaniach. W przypadku zagrożenia pożarowego akcją dowodzi Straż Pożarna, w sytuacji znalezienia podejrzanej paczki, która mogła okazać się ładunkiem wybuchowym dowodzenie przejmuje Policja, szczegóły akcji oraz zasady bezpieczeństwa przedstawiali policjanci oraz koordynujący akcją Andrzej Tadych, kierownik Działu Ochrony Informacji i Spraw Obronnych
Akcja przebiegała bardzo sprawnie, po półgodzinie – po pamiątkowym zdjęciu z policjantami, strażakami i psem pracownicy i studenci wrócili do swoich zadań.
Dodaj komentarz