Po kilkuletniej wędrówce różnymi ulicami Stolicy Wielkopolski, trasa poznańskiego maratonu osiągnęła poziom upragnionej dla biegaczy stabilizacji. Odkąd Maraton zagościł na Międzynarodowych Targach Poznańskich, a trasę biegu wyznacza jedna 42 km pętla, wszelkie wprowadzane zmiany mają charakter kosmetyczny. Są „dopieszczaniem” i szlifowaniem ukształtowanej już wcześniej formy, a nie gwałtowną rewolucją. Trasa przeszła niewielki „face lifting” mający zwiększyć komfort biegaczy i pozwolić im uzyskać jeszcze lepsze wyniki na mecie.
O jakich korektach mowa? Pierwsza, już na 5 kilometrze, jeszcze na ulicy Grunwaldzkiej, na odcinku od skrzyżowania z ulicą Bułgarską nawrót na wysokości ulicy Cmentarnej. Dalej, bez zmian, aż do połowy dystansu, kiedy to zawodnicy wbiegną w prawobrzeżną część miasta. I tutaj druga zmiana, która nie tylko powinna oddać biegaczom kilka cennych dla nich sekund, ale też przynieść większy oddech mieszkańcom Rataj i okolic. Z mapy trasy zniknęła całkowicie ulica Kurlandzka, a Inflandzka pozostała tylko w niewielkim jej fragmencie, wskutek czego zniknął blisko 400 metrowy podbieg. Pozostał jeszcze jeden, na 35 kilometrze, po pokonaniu którego na zawodników czekać będzie kolejne udogodnienie. Z trasy wypadły ulice: Marcelińska, Wałbrzyska i Ptasia, tym samym wyeliminowano kilka zakrętów, które w poprzedniej edycji zawodnicy pokonywali obiegając osiedle na Marcelinie. Ostatnie kilometry, to długa prosta na ul. Grunwaldzkiej i finisz na Placu Marka Międzynarodowych Targów Poznańskich.
18.PKO Poznań Maraton odbędzie się 15 października. Zapisy przyjmowane będą do 14 października lub do osiągnięcia maksymalnego limitu zgłoszeń tj. 8000. Wspólnie z biegaczami dystans 42,195 km pokonywać będą zawodnicy na wózkach.
Impreza odbywa się pod Patronatem Prezydenta Miasta Poznania – Jacka Jaśkowiaka.
Ciekawe kiedy “spece” z Pl. Kolegiackiego, wpadną na pomysł, aby ten maraton organizować co roku, ale w innej części Poznania?
Czy naprawdę ŁUNI ci magistraccy nie dostrzegają, że cykliczne blokowanie/korkowanie centrum miasta tylko przysparza wrogów, przeciwników tej tak całkiem ciekawej i potrzebnej imprezie w mieście.
Rataje duża sypialnia Poznania, bez problemu można tam zorganizować ten maraton. Piątkowo podobna sytuacja. Smochowice i okolice podobna sytuacja. Widownia byłaby zdecydowanie większa, a i wnerwienie mieszkańców ograniczyło by się jedynie, co kilka lat do bardzo do niewielkiej części miasta !
No cóż, młyny urzędnicze mielą powoli i myślą nie dalej niż koniec własnego nosa .