Choć wymyślony – Poznań jest tu jednak bardzo dosłowny. Książa pełna jest miejskich symboli, a autorzy biorący udział w konkursie na najlepsze opowiadanie fantastyczne ze stolicą Wielkopolski w tle, wielokrotnie dawali do zrozumienia gdzie dzieje się akcja, jakby to miało być przepustką do znalezienia się w spisie treści. Miejska Paralaksa to trzeci tom cyklu Poznań Fantastyczny.
To takie biznesowe, mało spontaniczne myślenie o literaturze, jak gwiazdka know how na okładce. Redaktorzy zamieścili poszczególne teksty w kolejności otrzymywanych nagród i wyróżnień. Mój ranking wydaje się być odwrotny.
Najlepsze znalazłem na końcu. Konrad Knapek w „Transkrypcie” pisze o wirtualnym podróżowaniu, „Przyszłość jest i dziś, i te dziś dalej”, to zabawna historia – “robienie historii” dla współczesnej gawiedzi, z przesadzeniem rogalińskich dębów przy nowych średniowiecznych murach zamku w tle.
„Autoportret” Anny Rosner jest opowiastką o aparacie fotograficznym pokazującym przyszłość, a „Biegacz” Bartłomieja Grubicha to kryminalne miasto z perspektywy kolejnych wymęczonych kilometrów maratonu.
Niestety większość historii mogłaby się dziać wszędzie, wystarczy zamienić Poznań na dowolnie wybrane miasto. Może jednak za dużo wymagam od prostej formy opowiadania.
Chociaż – „Oksydante i ptaszek” Mikołaja Marii Manickiego z wizją odhumanizowanego społeczeństwa, może być próbą opisania Poznania 2.0 w kolejnej kadencji rządów ideologii know how.
Miejska Paralaksa to kolejny tom serii Poznań Fantastyczny. Poprzednie zbiory z jakiś zaskakujących powodów nie znalazły się w mojej biblioteczce. A przecież staram się wyłapać wszystko z moim miastem w tle. Ale i tak cieszę się bardzo, że mało przyjazny pisarzom Poznań został chociaż dotknięty oryginalną fabułą. To będzie procentowało!
Miejska Paralaksa, z cyklu Poznań Fantastyczny, Wydawnictwo Miejskie Posnania, 2015
Dodaj komentarz