To było pierwsze takie wydarzenie w Poznaniu i jedno z pierwszych w naszym kraju. Ten środowy, wyjątkowy wieczór, publiczność będzie pamiętać latami.
Filmowcy, studenci filmoznawstwa, czy pasjonaci kina. Każdy mógł poczuć się usatysfakcjonowany podczas pierwszego poznańskiego koncertu muzyki filmowej. Tego typu wydarzenia zbierają rzesze fanów na całym świecie. Nie inaczej było również dzisiaj. Aula UAM była wypełniona po brzegi, a żeby pomieścić wszystkich pasjonatów kina – dostawiono dodatkowe krzesła.
Na scenie wystąpiła Orkiestra Kameralna l’Autunno, którą dyrygował Maciej Sztor. Muzycy zaczęli mocnym wejściem, jakim było intro 20th Century Fox, pojawiające się na początku każdego filmu tej wytwórni filmowej.
https://www.youtube.com/watch?v=YXWFYPk11GM
Pierwszym utworem filmowym, jaki został zagrany, był temat z Gwiezdnych Wojen. Podczas występu orkiestry, nad ich głowami znajdował się telebim, na którym pokazywano fragmenty filmów lub ich zwiastuny, do których nawiązują aktualnie grane utwory. Po kilkunastu minutach na scenie pojawili się Liliana Skibińska oraz Szczepan Szłapka (WTK), wprowadzając nas, słuchaczy, w muzyczno-filmowy świat, jaki za chwilę mieliśmy dotknąć.
Po krótkiej historii początków muzyki w kinie, na scenie rozbrzmiał w całej swej cudownej krasie Król Lew. Ten klasyk disneyowski został uhonorowany w szczególny sposób: jako jedyny z zaprezentowanych pozycji kinematografii, zabrzmiał aż 3 razy. Pierwszym utworem był “I just can’t wait to be king” (“Strasznie już być tym królem chcę”). Przyznam, że łzy pojawiały się w moich oczach na przemian z gęsią skórką. Jedyne, co mnie uwierało podczas tego wykonania, to niedopasowanie muzyki z obrazem. Kto zna tę bajkę, z pewnością zauważył, że materiał video był fragmentem z piosenki “Hakuna Matata”, której na scenie jednak zabrakło. Kolejnym utworem był rewelacyjny “Circle of life” (“Krąg życia”) zaśpiewany przez Annę Lasotę, która niestety nie pasowała wokalem do tej delikatnej czołówki filmu. Nie mogło zabraknąć myślę, że najpopularniejszej piosenki z Króla Lwa, jaką jest “Can you feel the love tonight?” zaśpiewaną w oryginale przez Eltona Johna, za którą dostał Oscara oraz Złotego Globa. W Poznaniu wykonania jej podjął się Jacek Kotlarski.
To nie koniec ukłonu w stronę najmłodszych, którzy również byli obecni na koncercie. Żeńska część widowni z uśmiechem na twarzy przyjęła pierwsze nuty “Pięknej i Bestii” wykonanej w gmachu Auli UAM na dwa głosy, Anny Lasoty oraz Jacka Kotlarskiego. Następnie z lekkiej i romantycznej atmosfery, przenieśliśmy się skocznie na bagno Zasiedmiogrodu, gdzie przywitał nas zielony ogr, szerzej znany jako Shrek. Przy “I’m a Believer” niejednemu nóżka podskakiwała. Następnie na ekranie ujrzeliśmy Aladyna i “A Whole New World” (“Wspaniały świat”).
Teraz przyszła gratka dla osób lubiących akcję. Przez kilka minut znaleźliśmy się w świecie dinozaurów mieszkających w Parku Jurajskim, by następnie przenieść się do Koloseum i stanąć w szranki z Gladiatorem. Odwiedziliśmy również Gotham City pilnowanego przez Batmana, by na końcu odwiedzić Ojca Gabriela wypełniającego Misję.
Z afrykańskiej dżungli przenieśliśmy się do lasów Sherwood. Cudownie wybrzmiał utwór “Everything I do” w wykonaniu Jacka Kotlarskiego. By nie było zbyt monotonnie (a było?!), orkiestra zabrała nas nad bezkresne wody w okolicach Karaibów, gdzie spotkaliśmy dobrze nam znanych piratów, szczególnie Jacka Sparrowa. Przepraszam, kapitana Jacka Sparrowa. Pozostaliśmy nad wodami i odwiedziliśmy jeszcze płynącego Titanica i sztandarowy utwór tego filmu, czyli “My heart will go on”, tym razem wykonany nie przez Celine Dion a naszą rodzimą Annę Lasotę.
https://www.youtube.com/watch?v=8tuvz_9D7Ok
Ostatni utwór to mocne wejście z Jamesem Bondem, czyli agentem OO7. Po zakończeniu koncertu brawom nie było końca. Soliści i dyrygent dostali kwiaty a orkiestra chłonęła dźwięk oklasków. Maciej Sztor obiecał poprowadzić l’Autunno po raz ostatni, pod warunkiem trwania braw publiczności przez 40 sekund. Zapewniam, że łącznie klaskaliśmy jakieś 4 minuty. Słowa dyrygent dotrzymał i ostatni utwór, jaki usłyszeliśmy był tematem z Mission Impossible. Tak jakby muzycy dali do zrozumienia, że zadanie, którego się podjęli było niemożliwe do zrealizowania. Kochani, udało się! Po stokroć się udało a mnie jedynie pozostaje czekać na kolejne takie wydarzenie, które odbędzie się dopiero 7 listopada.
Dodaj komentarz