W finale Poznań Open zmierzy się David Goffin z Blażem Rolą. W samo południe spotkają się na korcie centralnym parku tenisowego Olimpia.
Przed pierwszym półfinałem między Davidem Goffinem (3), a Adamem Pavlaskiem można się było zastanawiać, czy powtórzy się sytuacja z poprzednich spotkań Czecha, w których zawsze przegrywał pierwszego seta, by wygrać cały mecz. Początek meczu był wyrównany do stanu 3:3/ Obaj tenisiści pokazali wiele zagrań z najwyższej półki. Wtedy jednak Goffin przełamał rywala, przejął kontrolę nad grą i po 37 minutach zwyciężył seta 6:4.
Czyżby powtórka z poprzednich spotkań? Tym razem jednak nie. W drugim Belg dał popis swojego wspaniałego kunsztu, nie dał się rozegrać Czechowi i zwyciężył bezdyskusyjnie 6:0. Set trwał 23 minuty.
Rzeczywiście, nie potrzebuję supermięśni do skutecznej gry – przyznał Goffin. – Przed meczem niewiele wiedziałem o Pavlasku, więc początek spotkania to było sprawdzanie jak z nim grać. Po pierwszym przełamaniu poczułem, że mentalnie zdobyłem przewagę nad Czechem, wiedziałem jak rozgrywać piłki. Kontrolowałem przebieg wydarzeń na korcie do końca drugiego seta. Moim tenisowym idolem jest Roger Federer, zarówno na korcie, jak i poza nim. Choć staram się także podpatrywać Novaka Djokovicia.
Pojedynek półfinałowy z udziałem rozstawionego z nr. 1 Blaża Roli nie bez powodu zaplanowano jako drugi w kolejności. Podczas wczorajszego oficjalnego bankietu ATP Słoweniec otrzymał bardzo prestiżowe wyróżnienie – nagrodę fair play, którą tradycyjnie ufundował rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, prof. Marian Gorynia. Wszyscy, którzy mieli okazję choć przez chwilę przebywać w towarzystwie Słoweńca lub podziwiali jego grę w Parku Tenisowym Olimpia, zgodnie twierdzą, że okazały zegarek trafił we właściwe ręce (albo na właściwą rękę).
Jak przystało na prawdziwego profesjonalistę, zaraz po krótkim przemówieniu , Blaż udał się do hotelu, aby odpowiednio odpocząć przed dzisiejszym półfinałem.
Drugi półfinał rozpoczął się nieco inaczej niż wcześniejszy pojedynek Goffina z Pavlaskiem, bo już w czwartym gemie, przewagę przełamania uzyskał 26-letni Brazylijczyk, a potem szybko odskoczył Słoweńcowi na 4:1. Rola miał szansę na odrobienie strat w siódmym, najdłuższym, gemie pierwszej partii, ale nie wykorzystał czterech break pointów. Niedługo potem sam ponownie znalazł się w opałach, ponieważ rywal miał przy jego podaniu aż 3 piłki setowe z rzędu, jednak Słoweniec zachował zimną krew i wygrał 5 kolejnych punktów. To było jednak wszystko, na co pozwolił mu w tym secie Souza, ponieważ pewnie wygrał własne podanie i skończył w ten sposób pierwszego seta wynikiem 6:3.
Drugi set był bardzo wyrównany. Tenisiści wygrywali swoje podania i doszło do tie-breaku. Tu Rola zagrał fantastycznie prowadził 6:0, by ostatecznie wygrać 7-2.
W trzecim secie Rola od razu przełamał Souzę. Potem jeszcze raz w tym secie i ostatecznie 6:3. Mecz trwał 2 godziny i 40 minut.
– W pierwszym secie Brazylijczyk grał znakomity tenis i nie wiem dlaczego po jego wygraniu wziął przerwę medyczną – mówił po meczu Rola. – Muszę zaznaczyć dobrą grę Souzy. W tie-breku zagrałem swój najlepszy tenis, jaki grałem. Pogoda jest super, nie lubię bowiem, gdy jest zimno – zakończył Słoweniec występujący w pełnym słońcu w czarnym stroju.
Dodaj komentarz