Katarzyna Antoniak
Według KNF w 2011 roku 82 proc. aktywnych klientów korzystających z internetowych platform transakcyjnych rynku Forex poniosło stratę. Inwestowanie na Forexie wymaga solidnego przygotowania i nieco pokory, ale może się opłacić.
Forex – skrót utworzony z pierwszych kilku liter słów Foreign i Exchange – to rynek, na którym przedmiotem transakcji są waluty. Jest obecnie największym i najbardziej płynnym rynkiem finansowym świata, na którym handel trwa 24 godziny na dobę. Jest on rynkiem typu OTC (over the counter), czyli pozagiełdowym, co oznacza, że nie ma określonego miejsca usytuowania. Większość obrotów skupia się w pięciu głównych centrach finansowych świata: Londynie, Nowym Jorku, Zurychu, Frankfurcie oraz Tokio. Najpopularniejszymi walutami, których łączny obrót wynosi ok. 85 proc. ogółu, są: dolar amerykański, euro, jen, funt brytyjski, frank szwajcarski, dolar kanadyjski i australijski.
Pipsy i loty, czyli jak inwestować
Dla inwestujących na Forexie kluczowe znaczenie ma kurs walutowy, czyli cena jednej waluty wyrażona w drugiej. Informuje, ile jednostek waluty kwotowanej trzeba zapłacić za jedną jednostkę waluty bazowej. Dla przykładu, w parze walutowej EUR/USD walutą bazową jest euro, a kwotowaną (notowaną) – dolar amerykański. Jeśli większość dokonujących transakcji na rynku Forex będzie wymieniać dolary na euro, kurs pary walutowej będzie rósł.
Wyróżniamy trzy rodzaje par, tj. główne (majors), najczęściej stosowane, powiązane z największymi gospodarkami świata, pary drugorzędne (minors) oraz tzw. egzotyczne (exotics), do których zalicza się parę z PLN – wyjaśnia dr Elżbieta Gruszczyńska-Brożbar, adiunkt w Katedrze Teorii Pieniądza i Polityki Pieniężnej na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. – Majors (np. EUR/USD, GBP/USD) cieszą się tak dużym zainteresowaniem m.in. ze względu na najniższe koszty handlu (tzw. spread) oraz dużą płynność, dzięki której transakcja jest natychmiast realizowana – mówi Henryk Woźniak, właściciel firmy ForexTrader (www.forextrader.pl), oferującej m.in. specjalistyczne szkolenia dla inwestujących na Forexie.
Zmiany w kursach na rynku walutowym notowane są w tzw. pips’ach. Wartość transakcji na rynku międzybankowym jest standaryzowana na 1 milion jednostek waluty kwotowanej. Natomiast w tzw. detalicznym obrocie walutowym standardowe kontrakty opiewają na 100 tys. jednostek (standard lot). Niektórzy brokerzy oferują możliwość zakupu również mniejszych kontraktów wynoszących 10 tys. (mini lot), 1 tys. (micro lot), a nawet 100 jednostek (hundred lot).
Zaletą gry na Forexie jest możliwość zarabiania zarówno na spadkach kursów walut, jak i na ich wzrostach. Przeprowadzane transakcje wielokrotnie przewyższają wniesione kapitały pieniężne dzięki wykorzystaniu mechanizmu dźwigni finansowej (lewarowania) – mówi dr Gruszczyńska-Brożbar. – Przykładowo dźwignia wynosząca 1:100 oznacza, że depozytem o wysokości np. 1000 zł można kontrolować kupno bądź sprzedaż walut o wartości 100 000 zł. Im większa dźwignia, tym większy potencjalny zysk, ale także aprecjonujące ryzyko straty – tłumaczy. Pochopne zastosowanie wysokiej dźwigni może być gwoździem do trumny nierozważnego inwestora. – Początkujący gracze często zapominają, że dźwignia działa w dwie strony. Oczarowani możliwościami, jakie ona daje, zapominają o tym, że można też stracić – zauważa Woźniak. – Aż 90 proc. początkujących traci kapitał już po 60 dniach. Wszyscy popełniają identyczny błąd – wchodzą na rynek bez wystarczającej wiedzy. Inwestowanie w oparciu o własne przeczucia zawsze kończy się tutaj stratą – dodaje.
Umysł stratega ponad wszystko
Inwestorzy indywidualni najczęściej grają na specjalnych platformach (np. MetaTrader), wyposażonych w rozbudowany wachlarz narzędzi analitycznych, umożliwiających zastosowanie różnych strategii inwestycyjnych. Dostępne są również tzw. konta demonstracyjne (treningowe), na których gra się „na sucho”, czyli bez inwestowania kapitału. Dzięki nim można bez ryzyka poznać prawidłowości rządzące Forex oraz przekonać się, jaka strategia inwestowania nam najbardziej odpowiada.
Wyróżnia się trzy podstawowe rodzaje strategii: czysta analiza techniczna (AT), analiza makroekonomiczna oraz ich połączenie. W rzeczywistości funkcjonuje mnóstwo, bardzo różnych strategii, odzwierciedlających skłonność do ryzyka poszczególnych inwestorów. – Są inwestorzy, którzy uwielbiają grę ze „wspomagaczami” typu rożnego rodzaju indykatory, średnie, oscylatory. Są też tacy, którym wskaźniki po prostu przeszkadzają. Ci używają natywnego wykresu i najlepszym wskaźnikiem dla nich jest sama cena.
Na bazie jej ruchu i zachowania podejmują decyzje, uzupełniając swoją analizę kilkoma kreskami – mówi Woźniak. I dodaje: – W internecie można znaleźć wiele strategii, a wszystkie obiecują złote góry i niebotyczne zyski. Wszystkie w długim okresie przynoszą straty. Jedyna skuteczna strategia? Nie ma nic ponad umysł doświadczonego inwestora. Cechą Forex jest jego zmienność, która powoduje, że żaden algorytm nie jest w stanie przewidzieć, co się tutaj wydarzy.
Inwestujący na Forexie, w celu dywersyfikacji ryzyka, często posiłkują się inwestycjami na rynku towarowym (np. ropa, miedź, cukier, pszenica). – Rynek towarowy i Forex charakteryzują się podobnymi mechanizmami działania. Dla obu znamienne są istotne, dzienne wahania cen towarów oraz walut. To one przyciągają spekulantów, którym zwykle bez różnicy, czym handlują. Liczy się zysk – tłumaczy dr Gruszczyńska-Brożbar.
Eksperci podkreślają, że Forex nie jest rynkiem dla szeroko pojętej publiczności, lecz dla osób skłonnych do ryzyka. Klucz do sukcesu stanowi przede wszystkim gruntowne przygotowanie. – Aby zarobić na Forexie potrzeba odpowiedniej wiedzy dotyczącej wyznaczników zmian kursów walut najsilniejszych gospodarek świata, zarówno fundamentalnych, instytucjonalnych, jak i behawioralnych. Konieczna jest także znajomość metod podejmowania decyzji alokacyjnych, a w ramach nich stosowanych narzędzi i strategii – mówi dr Gruszczyńska-Brożbar. Zaleca także ostrożność – wybieranie niewielkich dźwigni finansowych, ustalanie poziomu strat oraz konsekwencję i nieuleganie emocjom.
Jak zacząć zarabiać na rynku Forex?
Odpowiada Albert Kubiaczyk, absolwent Wydziału Informatyki i Gospodarki Elektronicznej na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu, trader z kilkuletnim doświadczeniem:
Zacząłem jakieś 5-6 lat temu od kwoty 6 tys. zł. Jak każdy zafascynowany Forex inwestowałem w pary walutowe, głównie z jenem (GBP/JPY, USD/JPY, CHF/JPY). Po roku gry zarzuciłem waluty odkrywając ich dużą korelację między sobą. Zainteresowałem się rynkiem towarowym, szczególnie ropą, a potem obligacji (amerykańskich, niemieckich i brytyjskich). Obecnie interesują mnie głównie notowania indeksów akcji, przede wszystkim amerykańskich.
Początki były trudne. Jako żółtodziób korzystałem z rad zamieszczonych w książkach, stosując się do zasad analizy technicznej (AT). Jednak ten styl przynosił mi więcej strat niż zysków (ok. 25 proc. kapitału). Maksymalna strata, jaką poniosłem na jednym zleceniu to ok. 1800 zł. Największy zysk – ok. 3500 zł. Początkowo korzystałem z gotowych strategii, teraz opracowałem własną, która nie jest związana ani z AT, ani ze wskaźnikami. Gram zgodnie z systemem od czterech miesięcy. Wypracowany zysk to 29 proc. Gdybym podejmował decyzje jak maszyna, nie kierując się emocjami, byłby wyższy.
Tym, którzy chcą zacząć przygodę z Forex doradziłbym pogranie przez co najmniej pół roku na koncie demonstracyjnym, w celu zapoznania się z rynkami, odkrycia prawidłowości. Warto też uczęszczać na szkolenia organizowane przez brokerów. Lepiej nie korzystać ślepo ze strategii innych. Każdy układa je pod siebie, przez co odzwierciedlają jego własną skłonność do ryzyka.
Dodaj komentarz