Zaraz po Świętach na ekrany poznańskich kin wejdzie film Hobbit: Pustkowie Smauga. Fani tego rodzaju kina na pewno będą zadowoleni. Polecamy go jednak również wszystkim, którzy choć na trochę chcieliby się oderwać także nie powinni żałować bejmów wydanych na bilety.
Akcja filmu toczy się 60 lat przed zdarzeniami z Władcy pierścieni. Bilba Bagginsa (Martin Freeman), hobbita kochającego ponad wszystko spokój domowego zacisza, zaskoczyła niespodziewana wizyta czarodzieja Gandalfa (Ian McKellen), który zjawił się z kompanią krasnoludów, dowodzoną przez Thorina Dębową Tarczę (Richard Armitage). Drużyna Thorina kontynuuje teraz wędrówkę, by odbić skarb krasnoludów z Samotnej Góry, której strzeże przerażający smok Smaug. Podróżnicy przetrwali atak orków i goblinów, ale czyhają na nich nowe niebezpieczeństwa. Orkowie zresztą nie rezygnują z pościgu…
Pierwsza część trylogii Hobbit mogła się niektórym dłużyć. Był to film drogi, w którym bohaterowie szli (wiem, duże uproszczenie). Prawdziwa akcja zaczyna się właśnie w filmie Hobbit: Pustkowie Smauga. Jeśli nie widzieliście jeszcze pierwszej części, koniecznie nadróbcie tę zaległość przed premierą kolejnej. Sam początek filmu jest kontynuacją czegoś, co wydarzyło się wcześniej. Całą resztę ogląda się jak niezależny film.
Mamy tutaj wszystko, co potrzeba, by wepchnąć widza w kinowy fotel. Zapierające dech w piersiach krajobrazy wzbogacone o baśniowe elementy. Jest sporo walki, której nie powinny raczej oglądać gzuby. Na ekranie dzieje się naprawdę wiele i blisko 3 godzinna projekcja mija bardzo szybko.
Można było by ewentualnie pokusić się o skrócenie pewnych scen, ale nie ma w całym tym filmie dłużyzn o których mówił jeden z bohaterów Rejsu. Musimy pamiętać, że nie jest to wierna ekranizacja powieści.
To co jest największym atutem filmu to perfekcyjnie wykonane efekty specjalne. Widziałem ten film na gigantycznym ekranie kina IMAX w wersji 3D. Polecam, choć towarzysząca mi osba narzekała, że przez kilka pierwszych minut nie mogła przyzwyczaić wzroku. Efekty trójwymiarowe są… doskonałe. Dźwięk dopracowany w najmniejszych szczegółach.
Film zyskał również dzięki nowej postaci – pięknej i walecznej Tauriel. Ale być może tylko ja zwróciłem na to uwagę..? 😉
Sam nie jestem jakimś zagorzałem miłośnikiem samej historii i tego gatunku filmów, jednak z kina wyszedłem pod dużym wrażeniem i chciałem oglądać jeszcze, więcej, dalej. Zwłaszcza, że film się nie tyle kończy, co urywa. Ekran robi się ciemny i przez kilka sekund miałem nadzieję, że zobaczę ciąg dalszy… Niestety. Bedę musiał poczekać na premierę trzeciej części.
Czy będzie równie udana jak Pustkowie Smauga? Powinna być jeszcze lepsza. Jedno jest pewne – poprzeczka została zawieszona wysoko.
Oficjalnie film wchodzi na ekrany 27 grudnia, ale może macie jeszcze szansę zobaczyć je na specjalnych pokazach już 25 grudnia w wybranych kinach.
Dodaj komentarz