W ramach Ery Jazzu w Sali Wielkiej Centrum Kultury Zamek w niedzielę wystąpiła mistrzyni wibrafonu i instrumentów perkusyjnych Izabella Efenberg. W drugiej części wieczoru miała miejsce poznańska premiera programu „Komeda / Chopin / Bach” Tria Andrzeja Jagodzińskiego.
„Interesowałem się muzyką poważną, potem taneczną, a w czasie studiów zacząłem grać muzykę jazzową zupełnie sam” – powiedział niegdyś Krzysztof Komeda.
I to właśnie jazz sprawił, że pamięć o nim nie jest samotna i autonomiczna – jest nasza, bo Komeda na wskroś nasz – z duszy polski a w brzmieniu języka muzyki – europejski i światowy.
Udowodniła to kolejna edycja „Czasu Komedy”, która zatrzymała wskazówki twórczej refleksji i zachwytu 13 kwietnia 2025 roku.
Partnerem projektu „Czas Komedy” jest Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego oraz ALMATUR-Poznań. Kuratorem cyklu – Dionizy Piątkowski.
Sala Wielka C.K. Zamek w Poznaniu wypełniła się tym, co ponadczasowe – nie dlatego, że ktoś powiedział, że tak ma być, ale dlatego, że… nie, tego nie trzeba tłumaczyć.
Wracając do leksyki muzyki… W jej słowniku, tym razem wystąpiło najdłużej (od ponad 30 lat) działające trio jazzowe w Polsce; firmowane jako: Andrzej Jagodziński Trio. „Komeda / Chopin / Bach” – bo taki był podtytuł koncertu „zgrali się” w brzmieniu fortepianu lidera zespołu oraz kontrabasu Adama Cegielskiego i perkusji Czesława „Małego” Bartkowskiego (grywającego w zespołach Komedy).
Dźwięki z partytury echa… Pierwszą nutą wieczoru był recital Izabelli Effenberg, poznańskiej wibrafonistki, która dołączyła do panteonu laureatów Nagrody Ery Jazzy. Dźwięki, którymi się podzieliła były tak nieoczywiste i wielowymiarowe, co nazwy instrumentów, z których je wydobywała: Array Mbira i szklana harfa. Jakbyśmy przechodzili przez taflę szkła, którą jest czas i bez czas. Wchodziliśmy w dźwięki na boso. Ich toń była klarowna i czysta – oscylująca wokół harmonii nie tylko muzycznej ale i harmonii ducha.
Izabella Effenberg – artystka grająca z partytury echa, które dla jej interpretacji nie jest czymś wtórnym – mamy poczucie, że odgaduje w nim źródło takich przeżyć, z których rodzi się muzyka.
Poznańska premiera programu „Komeda / Chopin / Bach” Przypomnijmy – „Czas Komedy” jest realizowany od 2015 roku – w ramach Ery Jazzu. Jako cykl staje się autonomicznym projektem prezentującym geniusz tytułowego bohatera. Przez opiniotwórcze środowiska uznawany za najważniejszy w Poznaniu sposób scenicznego honorowania Komedy oraz walorów jego muzyki. Oklaskiwaliśmy m.in. słynny „Svanetic”. Jednym słowem a właściwie zdaniem – „Czas Komedy” to projekt, którego nie można zamknąć w szafie (dla pełnego oglądu – w szufladzie też nie). I nie tylko dlatego, że usłyszeliśmy kompozycję z czarno-białej etiudy filmowej z 1958 roku pt. „Dwaj ludzie z szafą”.
Brzmienie Tria Andrzeja Jagodzińskiego było wielobarwne, ze szczególną atencją do kolorów kojarzących takie odczucia jak: styl, innowacyjność interpretacji, klasa, autorskość nurtu, który nie jest jedynie pomostem między wspomnieniami a przyszłością ale samym akwenem poszerzającym nieustannie swoje brzegi. Za każdym razem jazz… Słuchając Tria Andrzeja Jagodzińskiego na żywo, za każdym razem odnoszę wrażenie jakby muzyka, którą wykonuje, rodziła się w tym konkretnym momencie, na moich oczach i uszach. Zmysły chcą zapomnieć, że ona wcześniej istniała (bo to przecież fakty), ale właśnie w tej wspomnianej – przyszłej chwili nabiera nowego znaczenia, ducha. Tu i teraz wdech- wydech poprzez usta otwierane w szacunku do tradycji – na gruncie brzmienia, aranżacji i interpretacji…
Przywołując słowa Zofii Komedy-Trzcińskiej: Krzysiu zaczął życie kołysanką i kołysanką skończył. Pierwszą, piękną z „Dwóch ludzi z szafą”, skomponował przy mnie. Mieli wtedy próbę z zespołem w Poznaniu. Nagle zgasło światło. Cisza, tylko on cichutko brzdąkał. Ja powiedziałam: „To śliczne”. A on: „Co ty, tak mi się tylko udało, bo nastrój taki”. Z kolei w kontekście Bacha uwagę należy zwrócić na transponowanie na materię jazzu takich „argumentów stylistycznych” jak polifoniczność i wielogłosowość kompozycji a także przenikanie
i wpływanie na siebie konkretnych instrumentalnych inspiracji. W spotkaniu naszego Tria z Chopinem ważniejsze były konkretne harmonie i melodie jako pierwszy krok do improwizacji. Dobrze, że istnieje „Czas Komedy” w możliwej dla siebie formie… i cieszy się uznaniem nawet tych, którzy na co dzień nie noszą zegarków.
Może na tym polega ewenement tego projektu. Ważniejszy jest czas niż zegarek, choćby nawet miał być ze złota.
Tekst: Dominik Górny
Dodaj komentarz