Curry oczywiście kojarzy się Indiami. Aromatyczne, charakterystyczne w smaku danie, które swą oryginalność zawdzięcza przyprawom. Taka właśnie będzie dzisiejsza jajecznica. W poszukiwaniu inspiracji na ciekawe pomysły na to danie dotarliśmy do Indii.
Namawiać was dzisiaj będę do eksperymentowania. Nie wszyscy przepadają za curry. Zdaję sobie z tego sprawę. Być może wynika to z doświadczeń z nie zawsze smacznymi mieszankami przypraw, które tak się właśnie nazywają, a które można kupić w każdym sklepie.
By zrobić naszą dzisiejszą jajecznicę potrzebować będziemy pięknie pachnących przypraw, choć przyda się też jedna mieszanka. Szkoda, że nie możemy wybrać się na ryneczek, czy targ, by dobierać sobie przyprawy z tych usypanych w kopce. Musimy się zadowolić aromatami zamkniętymi w niewielkie tytki, a na taki kolorowy targ przenieść może nas wyobraźnia.
Przepis na indyjską jajecznicę, zwaną Akoori, znaleźliśmy między innymi na blogu A Curry Of A Life, który prowadzi Colleen z Kalifornii.
Kulturą i kuchnią Indii interesowała się już w szkole średniej. Na studiach zakochała się w Hubby’m pochodzącym z Bombaju. Jak łatwo się domyślić jej fascynacja Indiami, w tym tamtejszą kuchnią, stała się jeszcze silniejsza. Pobrali się, a Colleen przekonała się, jak wiele jest prawdy w powiedzeniu, że droga do serca mężczyzny prowadzi przez żołądek. Chciała mu zrobić wspaniały posiłek, mając nadzieję, że zrobi to na nim wrażenie. Przygotowanie obiadu z produktów, kupionych w sklepie indyjskim, zajęło jej trzy i pół godziny.
Byłam dumna i nie mogłam doczekać się, kiedy go spróbuje – opowiada Colleen – dopiero po latach przyznał, że danie było dla niego dziwne i że zmuszał się do zjedzenia każdego kęsa, ale wtedy Hubby nie dał tego po sobie poznać, zrobił to z miłości.
Wróćmy jednak do naszej jajecznicy Akoori. Mam nadzieję, że gdy ją przygotujecie nie będziecie musieli udawać, że wam smakuje i zjecie ją z apetytem, bez zmuszania się, by przełknąć kolejny kęs.
By ją przygotować potrzebne będą jajka, odrobina (!) oliwy z oliwek, cebula, zielone papryczki chilli (opcjonalnie), oraz przyprawy: trochę soli, mieszanka garam masala, kurkuma, sproszkowany kminek, czerwone chili w proszku, świeża kolendra.
To tyle jeśli chodzi o składniki. Polecę przy okazji dwa filmy, z kuchnią Indii w tle, które warto zobaczyć. Pierwszy to dość lekki, w sam raz na weekend Podróż na sto stóp (2014), a drugi bardzo ciekawy, klimatyczny i nastrojowy Smak curry (2013). Zaproponuję też tradycyjnie muzykę, która będzie towarzyszyła przygotowaniom naszej jajecznicy. Będzie to wielki przebój z innego filmu.
Wskazówki jak zrobić Akoori znajdziecie poniżej.
Podgrzewamy patelnię z odrobiną oleju i w tym czasie siekamy cebulę, zielone papryczki chilli i kolendrę. Gdy olej będzie wystarczająco gorący wrzucamy na niego cebulę i chilli. Colleen poleca dodać odrobinę soli, co ma pomóc cebuli szybciej się podsmażyć. Ja polecam ograniczanie soli do niezbędnego minimum. Całość podsmażamy, aż do zrumienienia.
Równocześnie wbijamy jajka do miski, mieszamy i odkładamy na bok.
Gdy cebula będzie odpowiednio podsmażona dodajemy garam masalę, kurkumę, kminek i czerwone chili. Całość dokładnie mieszamy i podsmażamy jeszcze chwilę. Teraz wlewamy na patelnię jajka z miski i delikatnie je mieszamy, aż zaczną się ścinać. Bardziej, czy mnie ścięte? To już zależy od ciebie. Jeszcze na patelni bądź już na talerzu posypujemy Akoori posiekaną na początku kolendrą. Można nakładać.
Jajecznicę warto podać z chlebkiem chapati, a jeśli nie mam (co bardzo prawdopodobne), bądź nie chcemy ich robić, można je zastąpić tostami. Gotowe. DZIEŃ SMACZNY POZNAŃ!
Celowo nie podawałem dokładnych ilości i proporcji składników. Zależy to np. od ilości domowników, ich apetytów i preferencji smakowych. Zawsze jednak możecie skorzystać z podpowiedzi i sugestii Colleen. Znajdziecie też u niej sfotografowane wszystkie czynności krok po kroku. Jej dokładny przepis i instrukcje znajdziesz klikając tutaj.
Jeśli zaciekawił cię ten przepis, może warto skosztować innych potraw rodem z Indii? Więcej przepisów od Colleen znajdziesz na jej blogu A Curry Of A Life.
Dodaj komentarz