Kilka tysięcy osób pobiegnie dzisiaj ulicami miasta w kolejnym Poznań Maratonie. Co jedzą na śniadanie w dniu startu? Każdy ma jakieś swoje ulubione, tajemne i skuteczne menu. Czy wśród dań spożywanych o świcie w dniu maratonu znajduje się także jajecznica?
Kibicuję każdego roku wszystkim biegaczom i jestem dla nich pełen podziwu. Sam zawsze miałem awersje do biegania. W czasach nauki w szkole średniej mieszkałem na Winogradach i każdego dnia jeździłem autobusem na Jeżyce. W tamtych czasach to czy przyjedzie on o wyznaczonej godzinie, czy nie było loterią, zatem wszyscy biegali za autobusem czy bimbą, bo trudno było przewidzieć, kiedy nadarzy się kolejna szansa na jazdę. Obiecałem sobie wtedy, że biegać nie będę. Najwyżej spóźnię się na lekcje… byłem konsekwentny w tym postanowieniu na studiach (choć wtedy przesiadłem się na rower) i w pracy zawodowej (choć zacząłem jeździć samochodem). Nie biegam za bimbą, nie biegam też w maratonach.
Wróćmy jednak do śniadania maratończyka. Jeść przed takim wysiłkiem trzeba, choć wuchta wiary chętnie by z tego rytuału zrezygnowała. Wiadomo… nerwy przed startem mogą odebrać apetyt.
Legendy krążą o kanapkach z bananem. Czy to prawda? Nie wiem, nie biegam. Na pewno sporo maratończyków je w dniu startu owsiankę, albo bułki z dżemem czy miodem. Co z jajecznicą?
Jest! Bardzo prosta, zatem poniekąd możemy się poczuć jak maratończycy. Jedna z lepszych biegaczek, Iwona Lewandowska, w dniu startu przygotowuje sobie kakao i… jajecznicę! Wbija po prostu na patelnię 3 jajka, które muszą być mocno ścięte. Na tym nie kończy, bo zjada także bułkę z polędwicą i serem.
Śniadanie jest bardzo ważne. Musi dostarczyć energii do przebiegnięcia 42 kilometrów. By nie mieć perturbacji żołądkowych trzeba je zjeść bladym świtem. Trzymamy kciuki za wszystkich maratończyków!
Dodaj komentarz