Malta Festival: Władza wyklucza – wykluczmy władzę – KOLEKTYW ROZBRAT
Opis
W ramach tegorocznej edycji Festiwalu Malta Rozbrat organizuje dyskusję w formie panelu pod tytułem „Władza wyklucza – wykluczmy władzę”. Naszym celem jest wskazanie na procesy wykluczenia społecznego uruchomione przez władzę, rozumianą nie tylko jako „administracja państwowa”, która niedostatecznie zawraca uwagę na „ludzi żyjących na marginesie społeczeństwa”, ale przede wszystkim jako hierarchiczno-klasową strukturę ustanawiającą dominację polityczną i/lub ekonomiczną. Rola państwa w takim przypadku sprowadza się do usankcjonowania strukturalnych nierówności, a rolą dominującej kultury jest zawoalować istniejące nierówności, sprzeczności i konflikt. Zapraszamy do dyskusji artystów lub osoby identyfikujące się ze środowiskiem twórczym, aby porozmawiać na temat roli sztuki i kultury w tym kontekście.
Mainstreamowy dyskurs ujawnia się nam pod postacią retoryki:„ cudu gospodarczego”, „sukcesu transformacji”, „modernizacji”, czy ogólnie mieszczańskiego „samozadowolenia”. Powszechnie akceptowane narracje spychają zagadnienia takie jak: bezdomność, bezrobocie, nierówności dochodowe, śmieciowe formy zatrudnienia do kwestii o charakterze marginalnym, chociaż nimi nie są. Podobnie dzieje się z prostytucją, narkomanią, alkoholizmem, więziennictwem, które prezentuje nam się jako przede wszystkim problemy o charakterze indywidualnym, a nie społecznym.
Jaka jest rola sztuki? Czy komercjalizacja sztuki, pochłonięcie jej przez mainstreamowy sposób myślenie nie pozbawiło jej całkowicie możliwości krytycznych? Czy dziś jest tylko możliwa sztuka uprawiana pod dyktando prywatnego i państwowego mecenatu, wymagającego aby ewentualna krytyka prowadzona była w określonych ramach i nie wychodziła poza „standard”? Czy „opłacona przez mecenasów” współczesna sztuka jest konformistyczna, czy też potrafi się przeciwstawić władzy? Jeżeli ma potencjał emancypacyjny, to dlaczego rozmawiamy o „marginalizacji”, „wykluczeniu” i „reformach”, a nie rozmawiamy o „podziałach klasowych”, „dominacji politycznej, ekonomicznej” i „rewolucji”? Dlaczego sztuka jest w stanie wygenerować event, który przyciąga bogatych do niektórych biedniejszych kwartałów miast (stając się częścią procesów gentryfikacji), a tak rzadko podejmuje działania otwierające zamknięte dzielnice i ekskluzywne miejsce dla „miejskiej biedoty”? Czy dlatego, że nie chce drażnić swoich sponsorów? Dlaczego sztuka tak zaciekle zwalcza i konfrontuje się z Rydzykiem i brzydzi się „moherowych beretów”, a odwraca oczy widząc krew na rękach polskich generałów i milcząco odpuszcza winy mordercom z Nangar Khel? Dlaczego współczesna sztuka jest tak koniunkturalna politycznie, a artyści tak często przewidywalni w swoich działaniach? Dlaczego są tak egocentryczni i mało wyczuleni na problemy społeczne? Czy sztuka uzasadnia klasowe podziały i nierówności? Czy dziś to nie jest jej podstawowy sens istnienia?