Poznańskim ryneczkom z pewnością przydałaby się rewitalizacja, ale nawet z takim niezbyt atrakcyjnym wyglądem, przyciągają kupujących. Mają swój klimat. Są też miejscem spotkań, nie tylko handlu. Nie można będzie tego powiedzieć o gigantycznym centrum handlowym, choć dostało bejmy przeznaczone na rewitalizację miasta, a reklamuje się jako “miejsce spotkań”.
Dzisiaj odwiedziliśmy Rynek Wildecki. Można tutaj było kupić między innymi borowiki. Nie są tanie. Za kilogram tych grzybów trzeba zapłacić 40,00 złotych.
Skąd pan ma ta grzyby? Z uprawy? Przecież w lasach ich teraz nie ma – zagadujemy sprzedawcę. Ale tam panie nie ma – odpowiada – patrz pan ile nazbierałem – dodaje.
Oprócz pachnących jeszcze lasem świeżych grzybów można było kupić również wysuszone. U tego samego sprzedawcy. Całość jego prowizorycznego straganu przedstawiała się naprawdę imponująco za sprawą dużej ilości borowików.
Kawałek dalej nasz wzrok przykuły dorodne śliwki. Kilogram niezbyt dużych, ale słodkich Węgierek kupiliśmy za 3,50 zł. Dużo okazalej prezentował się Prezydent. Równie słodki. Za kilogram Prezydenta trzeba zapłacić już 4,50 zł.
Czerwone, duże pomidory kosztowały dzisiaj 4,00 zł/kilogram. Bardzo dobre. Doskonale smakują na kanapce z różnymi dodatkami. Leżące obok apetycznie wyglądające pyry wyceniono na 1,20 zł/kg. Gdybyśmy chcieli kupić kilogram cebuli zapłacilibyśmy 3,00 złote.
Najdroższe na wildeckim straganie były bardzo słodkie białe winogrona, które kosztują 5,50 zł za kilogram.
Dodaj komentarz