Mroczne widmo chmury radioaktywnej rozwiało się równie szybko, jak się pojawiło. W bulwarówkach – pustka i rozczarowanie. „Superak” śpieszy więc z nową plagą, bo tydzień bez plagi jest tygodniem straconym. Tylko wobec rychłej zagłady możemy naprawdę poczuć smak życia. A co grozi nam tym razem? Inwazja jadowitych meszek. Mała rzecz, a cieszy.
Cieszy też inny tekst: „Kennedy zabił Marilyn Monroe”. Kennedy killed Marilyn Monroe, brzmi jak nazwa postpunkowej kapeli; medialna śmierć w lepkim sorbecie popkultury, serwowana na słodko i zimno, zaś w tle czarno-białe foty, zmielone grubym rastrem.
Duszpasterza pokarało bo chciał gorzałki. Mnie również czasem gorzałka pognębi, żal jest szczery, a pokuta dotkliwa. Zaś później, jak po dobrej spowiedzi, wszystko wraca do normy. Mocne postanowienie poprawy rozmięka w pulpę, w może-by-tak-jak-gdyby, ono zaś odpływa w niepamięć, bo tam jego miejsce.
Cześć niepamięci. Ile powinna kosztować benzyna? Wyleciało mi z głowy. Byłam w raju i wróciłam. Teraz chce mi się spać, jak zwykle.
Eulalia Wiącek
/
Tym razem uwadze mej nie uszło odredaktorskie przesłanie: „Znany aktor obscenicznym gestem potraktował fotoreportera w centrum Warszawy. A mógł po prostu się uśmiechnąć”. Problem polega na tym, że nie mógł. Gdyby to zrobił, nie trafiłby na jedynkę półmilionowego nakładu (z hakiem).W czwartkowym „Fakcie” można przekonać się, jak Mecwaldowski pozdrawia fanów. Zaiste robi to w sposób bezkompromisowy.
Jaki z tego płynie morał? (Bo zawsze musi być jakiś morał.) Fak z nami. Krótko i trochę na temat.
Laki Lolo
Dodaj komentarz