Przy ulicy średzkiej w Poznaniu jesienią 2010 roku, mimo oficjalnych protestów i niezadowolenia okolicznej ludności, wstępnie został przygotowany teren pod wywołujące coraz większe kontrowersje kontenery socjalne. Stawiając tańsze kontenery, władze miasta chcą rozwiązywać problem braku mieszkań socjalnych z prawdziwego zdarzenia. Kontenery te mają być “remedium” na niewywiązywanie się Poznania od lat z obowiązku zapewniania lokali socjalnych (odszkodowania, które rocznie miasta wypłaca za ich brak to ok. 10 mln). To także według opinii ZKZL nie alternatywa dla ostrzeżenie dla tych, którzy nie wywiązują się z opłat czynszowych i dewastują lokale.
Sprawa “osiedli socjalnych kontenerów”, jak się je eufemistycznie zwykło określać, jest ewidentnym testowaniem przyzwolenia społecznego na rozwiązanie problemu ubóstwa za pomocą wysiedlenia ludzi do gett, zamiast zapewnić im właściwą pomoc – co winno uczynić miasto (korzystając z wiedzy i umiejętności organizacji społecznych, które zajmują się pomocą osobom wykluczonym i zmarigalizowanym – np. Barka).
Według krytyków rozwiązania, między innymi Stowarzyszenia My Poznaniacy, kontenery nie rozwiązują też żadnych problemów tzw. “trudnymi lokatorami”, osób często uzależnionych, z dużymi problemami socjalnymi, dla których jedyną nadzieją ratunku i resocjalizacji jest terapia, a potem edukacja, a nie zesłanie do kontenera. Takie też argumenty pojawiały się podczas piątkowej komisji gospodarki komunalnej i mieszkaniowej. Przyszli na nią nie tylko radni i urzędnicy, ale również przeciwnicy rozwiązań kontenerowych: Barka,My Poznaniacy, Konsola i Federacja Anarchistyczna.
Ostatecznie radni postanowili skierować apel do prezydenta Poznania o wstrzymanie prac nad “kontenerowym rozwiązaniem do czasu, gdy zostanie przeprowadzona analiza możliwych skutków społecznych projektu i wprowadzony program osłonowy dla lokatorów osiedla.
Dodaj komentarz