Kozły Poznań dzięki niedzielnej wygranej nad Primacol Lowlanders Białystok znalazły się w półfinale juniorskich rozgrywek Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego. Finał zmagań zawodników w kategorii do lat 19 odbędzie się za dwa tygodnie na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu.
W swojej 10-letniej historii występów w Polskiej Lidze Futbolu Amerykańskiego, jedna z najstarszych drużyn w Polsce, jeszcze nie wywalczyła sobie miejsca w ostatnim meczu sezonu na żadnym szczeblu rozgrywkowym. Dokonała tego dopiero teraz, w debiutanckim sezonie w ramach PLFA J-11. Zawodnicy, pod przewodnictwem Damiana Łuca, nie dali najmniejszych szans zwycięzcy grupy wschodniej z Białegostoku.
Przed spotkaniem największą obawą kibiców była forma młodych adeptów futbolu z Poznania, którzy w sezonie zasadniczym nie grali o stawkę przez cały miniony miesiąc. Tymczasem ich rywal nie miał tak długiej przerwy, dzięki czemu na bieżąco mógł udoskonalać swoją grę. Mimo wszystko, za drużyną z Wielkopolski stało doświadczenie i dwa razy większy komfort trenera w rotowaniu graczy z poszczególnych pozycji. Jak się jednak później okazało, to nie te elementy decydowały o sukcesie.
Przez całą pierwszą połowę tylko trzykrotnie osoby odpowiedzialne za znacznik pierwszych prób przesuwały go po skutecznych akcjach formacji ofensywnych. Wszystkie należały do gospodarzy, którzy, w ostatnich minutach drugiej kwarty, znaleźli skuteczny sposób na otworzenie wyniku. Wojciech Perz, który zamienił się pozycjami z Aleksandrem Bordą, dzięki swoim imponującym warunkom fizycznym, odebrał dwa dalekie podania od Gunthera Krotscha, w tym, w polu punktowym gości. Po tak mocnej wymianie argumentów obydwu defensyw, osiągnięcie formacji ofensywnej poznaniaków nabrało podwójnego znaczenia. Uzyskali nie tylko prowadzenie na tablicy wyników, ale i przewagę mentalną, co również jest częścią składową rywalizacji w futbolu amerykańskim.
Po 20 minutowej przerwie zawodnicy Kozłów wyszli z większą pewnością siebie i nowym planem ofensywnym. Biegi Nataniela Mysiakowskiego, które nie przynosiły zamierzonego efektu, zostały wsparte akcjami ze strony Mateusza Rakowicza (nominalnie obrońcy) i od tego momentu gospodarze z większą regularnością zaczęli zdobywać teren przeciwnika. To doprowadziło do kolejnego przyłożenia duetu Perz – Krotsch, a w dalszej części trzeciej kwarty, kolejnych punktów tym razem ze strony Kacpra Pawlaczyka (również po podaniu rozgrywającego). Fenomenalną akcją – poprzedzającą przyłożenie Pawlaczyka – popisał się też Niamba Diatta, który został powstrzymany na jard przed polem punktowym.
Co prawda sam mecz zaczął się dla nas dość nerwowo w ataku, ale obrona grała perfekcyjnie od samego początku. Świetnie patrzy się na grę tych młodych chłopaków, gdy nie pozwalają przeciwnikom na wyjście z własnej połowy boiska. Już od końcówki pierwszej połowy przejęliśmy całkowitą kontrolę nad meczem i dominowaliśmy w każdej formacji do końca meczu. Z cały szacunkiem dla Lowlanders, ale w niedziele byli dla nas tylko tłem. – podsumowuje Bartosz Wika – Prezes Kozłów Poznań.
Czwarta, ostatnia kwarta to ciągła dominacja defensywy z Poznania. Jej rewelacyjna postawa została zwieńczona safety, a więc dwupunktową akcją polegającą na powaleniu rywala z piłką w jego własnym polu punktowym. Żelazną postawę utrzymywali przez całe spotkanie, nie dając rozpędzić się żadnemu z liderów białostockiej drużyny. Noel Graf oraz Tomasz Muśko, którzy do tej pory przesądzali o zwycięstwach swojego zespołu byli niemal niewidoczni. Akcje biegowe gości były zatrzymywane od razu za linią wznowienia akcji, rozgrywający całe spotkanie znajdował się pod presją, a druga linia obrony nie odstępowała kroku skrzydłowym. Podopieczni Damiana Łuca pozbawili graczy z Podlasia ich wszystkich argumentów. Na palcach jednej ręki można by wyliczyć sytuacje, w których Ci przekraczali połowę boiska po własnych akcjach.
Brak straconych punktów, przy 22 zdobytych, z tegoroczną rewelacją ligi, to nie tylko sygnał ostrzegawczy wysłany w stronę Panthers Wrocław, którzy czekają na poznaniaków w wielkim finale. Kozły w całym sezonie stracili tylko dwa punkty! Druga najlepsza drużyna w stawce, czyli właśnie wrocławianie, stracili sześć (wszystkie w starciu z Mustangs Płock). To oznacza, że to klub ze stolicy Wielkopolski przystąpi do finału pod znakiem najlepszej obrony w kraju! Przeciwko tak kompletnemu zespołowi, jakim bez wątpienia są Pantery, to poważna karta przetargowa w rękach Damiana Łuca. Część zawodników występujących w biało-niebieskich barwach zna już smak walki o mistrzostwo. Rok temu stawali na drugim miejscu podium wraz z Patriotami Poznań. Wówczas przegrali z wrocławianami 0:29, a więc teraz będą mieli podwójną motywację, aby zrewanżować się aktualnemu mistrzowi.
Już za 2 tygodnie przyjdzie nam mierzyć się z najlepszą drużyną juniorską do lat 19 z sezonu 2016, ale w roku 2017 to my chcemy zdobyć tytuł Mistrza Polski. Już raz w tym roku pokonaliśmy Panthers Wrocław, było to w czerwcu, gdy mierzyliśmy się z nimi w ćwierćfinale juniorskich Mistrzostw Polski do lat 17. Wtedy wygraliśmy aż 30:0 i chciałbym powtórzyć ten wynik w wielkim finale do lat 19! Wiem, że będzie to bardzo trudne, gdyż ich starsza drużyna jest znacznie lepsza, ale wiem że stać nas na zwycięstwo w tym meczu. Wiem również, że na pewno nie damy sobie wbić 70 punktów. Ten mecz będzie defensywny, ale bardzo ciekawy. – zapowiada Bartosz Wika – Prezes Kozłów Poznań.
Kozły Poznań – Primacol Lowlanders Białystok 22:0 (0:0; 6:0; 14:0; 2:0)
Dodaj komentarz