To była prawdziwa uczta dla oczu i dla uszu. A wszystko to za sprawą nagrodzonego komediodramatu muzycznego w reżyserii Damiena Chazelle’a – La La Land, orkiestry Collegium F pod batutą Marcina Sompolińskiego z towarzyszeniem orkiestry jazzowej i wybitnego pianisty Wojciecha Olszewskiego. Razem stworzyli wspaniały spektakl, gdzie widzowie oglądali film z muzyką na zywo.
Film uzyskał przychylne recenzje krytyków i zdobył 6 Oscarów, 7 Złotych Globów oraz 5 nagród Brytyjskiej Akademii Filmowej. Chazelle położył nacisk na to, by sceny muzyczne zostały nakręcone w jednym ujęciu, składając w ten sposób hołd musicalom z lat 30. XX wieku. Dodatkowo chciał on, by film naśladował kinematografię znaną z filmów kręconych w CinemaScope, która polega na zastosowaniu soczewek, które pozwalają na naświetlenie taśmy dwukrotnie szerszym obrazem.
La La Land uzyskał 14 nominacji do Oscarów, wyrównując rekord Titanica i Wszystko o Ewie. Zdobył 6 statuetek, w tym za najlepsze zdjęcia i najlepszą muzykę. Właśnie ta muzyka grana na żywo podczas projekcji filmu pozwoliła odebrać obraz inaczej niż w sali kinowej.
Olbrzymim kunsztem wykazali się muzycy, którzy mimo, że zamknięci w ramach utworów ze ścieżki dźwiękowej filmu musieli dokładnie zsynchronizować się z tym, co widzowie widzieli na ekranie. Bez możliwości powtórki, czy komputerowego przesunięcia dźwięku. Zrobili to rewelacyjnie, i po cichu marzy mi się więcej takich filmów z muzyką na żywo.
Dodaj komentarz