Jagiellonia rozbita przy Bułgarskiej. Nawet system VAR nie był w stanie zatrzymać dzisiaj świetnie grającego Kolejorza, który wygrał 18 z rzędu spotkanie przed własną publicznością.
Mecz rozpoczął się od wzajemnych natarć obu drużyn. W 18 minucie na środku boiska, po błędzie Kostevycha i Raduta na bramkę Lecha popędził Ivan Runje. Przed bramką zdawało się, że będzie sam strzelał ale jednak zawodnik zauważył lepiej ustawionego Arvydasa Novbikovasa, który ostatecznie zdobył bramkę dla rywali. W 24 minucie zawrzało na stadionie. Piłkę z rzutu wolnego w pole karne długo nie mogła zdecydować się, w którą stronę wylecieć. Po chwili jednak za sprawą Mario Situma wpadła do siatki. Zapanowała euforia, która przerodziła się w wygwizdywanie sędziego, który po chwili dyskusji z zawodnikami zdecydował o użyciu systemu VAR. Na nieszczęście dla Lecha bramki nie uznano. Kilka minut potrzebowali Lechici by zdobyć bramkę, której nie dało się już podważyć – tym razem w 39. minucie zrobił to Gytkjaer.
Po przerwie Jagiellonia nadal próbowała atakować czując, że jeszcze może coś zrobić. W 54. minucie po rzucie rożnym w polu karnym dobrze znalazł się Emil Dilaver, który wpakował piłkę do siatki. W 75. minucie znowu system VAR był bohaterem spotkania, bo mimo protestów rywali został podyktowany rzut karny dla Lecha, który pewnie wykorzystał, powracający na boiska Ekstraklasy Darko Jevtić. Niespełna 10 minut później “wejście smoka” zaliczył zmiennik Situma – Kamil Jóźwiak, bo o nim mowa zdobył bramkę na 4:1. Dwie minuty przed regulaminowym końcem meczu dobrą wrzutkę z rzutu rożnego wykorzystał Łukasz Trałka, który ustalił ostateczny wynik spotkania na 5:1.
Dodaj komentarz