W sobotę piłkarze Lacha poznań pokonali przy Bułgarskiej Wisłę Płock 2:1. Dawno już nie widzieliśmy Lecha, który tracąc bramkę jako pierwszy potrafił odrobić stratę i wyjść na prowadzenie.
Było widać, że mecz zaczęliśmy dosyć nerwowo. Akcje nie były wystarczająco płynne, Wisła strzeliła gola po naszym błędzie, przy wyrzucie z autu. Potem nasza gra zaczęła wyglądać lepiej. Przycisnęliśmy gości, a efektem były dwie bramki zdobyte przez nas w końcówce pierwszej części spotkania. Druga połowa była na naszą korzyść. Wprawdzie nie wszystko wychodziło jak trzeba, ale pokazaliśmy charakter i zostawiliśmy serce. Gratuluję chłopakom zdobycia trzech punktów – powiedział Dariusz Żuraw, trener Lecha Poznań.
Tuż przed trzydziestą minutą błąd poznaniaków wykorzystał niepilnowany Damian Szymański, do którego została zagrana piłka z autu. W polu karnym zawodnik pewnie pokonał Jaśmina Burića. Po chwili zawodnicy trenera Dariusza Żurawia mieli szczęście, gdyż o mały włos po rzucie rożnym omal nie stracili kolejnej bramki. Po chwili Gytkjaer główkował po dośrodkowaniu Kostevycha, jednak jego strzał został fenomenalnie wybroniony przez Thomasa Dahne. Kiedy rozpoczął się doliczony czas gry Kolejorz wyrównał stan meczu. Zablokowany strzał Roberta Gumnego odbił się od Gytkjaera, a piłka trafiła przed pole karne, gdzie czekał już Jević. Szwajcar uderzył tuż przy słupku i zdobył bramkę. Dosłownie chwilę później Lech strzelając pod poprzeczkę Christian Gytkjaer wyprowadził Lecha na prowadzenie.
Po przewie goście mieli okazję bramkową. Z rzutu wolnego pod poprzeczkę strzelał Dominik Furman, jednak Burić świetnie wybił futbolówkę, która wróciła na pole karne pod nogi jednego z rywali, jednak jego strzał był już kompletnie niecelny. Kolejne minuty były nieco wolniejsze i a w polu karnym obie drużyny nie potrafiły strzelić bramki. Później, w doliczonym czasie gry zawodnicy trenera Żurawia wyprowadzali kontratak w momencie kiedy w bramce nie było bramkarza gości, ale akcja została przerwana faulem.
Dodaj komentarz