Kolejorz wygrał w Pucharze Polski ze Zniczem Pruszków 1:5. Pomimo wysokiego zwycięstwa dopiero wejście Sadaeva, w 65. minucie, pozwoliło Lechowi rozruszać grę.
Pierwszego i jedynego gola w pierwszej połowie strzelił w 16 minucie Karol Linetty. Zarówno przed jaki i po tym golu wiele było okazji by zagrozić bramce gości, jednak Vojo Ubiparip często miał problemy z grą. W 38 minucie na środku boiksa, serb stracił piłkę, z którą Górski popędził na połowę Lecha, a następnie dograł na lewą stronę do Grudniewskiego. Gracz Znicza znalazł się w sytuacji sam na sam z Buriciem, lecz uderzył ponad bramką. Przy tej akcji obnażone zostało także niezgranie defensywy poznaniaków, którzy grali w zmienionym składzie lecz brak dokładności gości nie zmienił obrazu gry w pierwszej połowie.
Początek goście rozpoczęli od ataków, które w 49 minucie dały im gola wyrównującego. Po błędzie obrony Lecha piłka trafiła do niepilnowanego Arkadiusza Jędrycha, który posłał efektowną bombę w stronę bramki. Trzy minuty później pruszkowianie w prawie identyczny sposób obeszli obronę Lecha, jednak tym razem przeszkodził im słupek.
“Przytrafiło nam się coś, co nie powinno się zdarzyć, ale umieliśmy się z tego otrząsnąć” – skomentował gol Jędrycha, Maciej Skorża, trener Lecha Poznań.
W 63 minucie Vojo Ubiparip miał okazję strzelecką, jednak dał się uprzedzić obrońcy, co poskutkowało jego zmianą na Zaura Sadaeva, dwie minuty później. Czeczen potrzebował tylko chwili, by rozruszać grę Lecha. Napastnik urwał się z lewej strony, dograł przed bramkę, gdzie Dawid Kownacki dobrze przepuścił piłkę, a akcję skutecznie zamknął Dariusz Formella. Sadaev jeszcze dwukrotnie pokonał bramkarza rywali w 65 i 67 minucie. Ostatni gol strzelony przez Keitę, padł w doliczonym czasie gry.
“Wejście Zaura pomogło napędzić grę ofensywną, byliśmy do bólu skuteczni, co cieszy. Przywozimy do Poznania okazały wynik. Cieszę się, bo mamy pokaźną zaliczkę przed rewanżem i możemy ze spokojem na niego czekać” – mówił po meczu trener Lecha Poznań.
Dodaj komentarz