Garstka ludzi przyszła by zaprotestować przeciw przemocy podczas marszu milczenia. Na Placu Kolegiackim, gdzie pod Urzędem Miasta rozpoczynał się protest pojawiło się zaledwie kilkanaście osób. Kilka minut przed jego rozpoczęciem było więcej dziennikarzy niż uczestników.
Nie będzie żadnych przemówień i oświadczeń, w milczeniu przejdziemy na Sołacz – powiedziała przed wyruszeniem jedna z organizatorek Marszu. Dodała także, że wyobrażała sobie co mogła czuć zamordowana dziewczyna, gdy wzywała pomocy liczyła, że ktoś ją usłyszy. Niestety. Nikt nie usłyszał, nikt jej nie pomógł. Zamordowaną 28-letnią kobietę znaleziono w niedzielę 20 marca w Parku Sołackim.
Kilka osób miało ze sobą znicze, nad głowami pojawiły się również transparenty. Dziękuję, że państwo przyszli – powiedziała przez megafon organizatorka Marszu wyruszając w kierunku Starego Rynku. Tam dołączyło kolejnych kilka osób. Organizatorem protestu było Stowarzyszenie Kobiet Konsola.
Czy mała frekwencja świadczy o bezduszności Poznaniaków? Być może wiele osób w ogóle nie wiedziało o planowanym proteście. Niektórzy po prostu nie dotarło na czas lub nie pozwoliły na to inne obowiązki. Taka zbrodnia bez względu na jej podłoże nikogo nie pozostawia obojętnym. Bez względu też na frekwencje takie marsze są potrzebne.
Polacy nie umieją się zrzeszać, mieszkam na os. Kosmonautów 3, gdzie dozorczyni sprowadza bezdomnych na klatkę schodowej. W bloku jest 170 mieszkań a tylko ja i jeszcze jeden Pan coś z tym próbujemy zrobić… W naszym bloku mieszkają różni ludzie, wykształceni, przedsiębiorcy, robotnicy, urzędnicy i inni, nikt nie reaguje – ludzie nie potrafią się zmobilizować, czekają aby ktoś zrobił coś za nich, nieważne że jest nasikane na schodach.