K U L T U R A

Metheny fantastyczny, a widownia?

Pat Metheny Unity Group  Foto: materiały prasowe organizatora

Pat Metheny Unity Group Foto: materiały prasowe organizatoraW piątek 30 maja, w poznańskiej Sali Ziemi wystąpił Pat Metheny Unity Group. Występ odbył się w ramach promocji krążka „Kin (←→)”, wydanego w lutym br.

Na początku przyznam się szczerze, że trochę czasu zajęło zebranie mi słów, jakimi chciałbym opisać swoje koncertowe przeżycia. A raczej i szczególnie te okołokoncertowe, które nie tylko mi często psują odbiór koncertów. Już od samego wejścia do holu Sali Ziemi nie dało się nie zauważyć wyświetlanych informacji o zakazie fotografowania i filmowania w trakcie koncertu. Zdawałoby się, że wszystko jest jasne i każdy będzie potrafił to uszanować, ale czy jednak?

Znakiem naszych czasów jest prosty fakt “każdy może fotografować”… Fakt – posiadając już smartfona można zrobić naprawdę niezłe zdjęcie. Niestety, nie każdy potrafi się kulturalnie zachowywać wykonując zdjęcie i uszanować fotografowane miejsce oraz osobę. Od wielu lat fotografuję koncerty i prośba artysty, Pat-a Metheny-iego, o to by nie filmować, ani nie fotografować naprawdę mnie nie zdziwiła. W końcu to ja jestem jego gościem a nie na odwrót.

Z niepokojem patrzyłem w stronę rozświetlających się na widowni ekranów telefonów komórkowych, czekając na błysk flesza. Proszę mi wierzyć, zdarzyło mi się nie raz być świadkiem momentu, w którym artysta przerywał koncert, bo ktoś nie uszanował jego prośby o nie fotografowanie. Naprawdę rozumiem chęć zrobienia zdjęcia podczas koncertu, ale czy ma to się odbywać kosztem kultury? Wiem, wiem, zaraz ktoś powie: “przecież to tylko jedno zdjęcia na fejsa!”. Może li tylko jedno, ale zastanów się, jak Ty, drogi fotografujący, czułbyś się w roli występującego Pata, gdyby ktoś robił Tobie zdjęcie, kiedy sobie tego nie życzysz. Zlekceważony?

Koncert był bardzo interesującym doświadczeniem, szczególnie dla mnie, osoby bardziej osadzonej w klimatach rockowych. Pat Metheny, najjaśniejsza i największa gwiazda światowego jazzu, rozpoczął występ samotnie na scenie. Zagrał kilka utworów używając różnych gitar i zbierając gorące owacje. Z kolejnymi utworami dołączali do niego kolejno basista, saksofonista, później perkusista i pianista. Po kilku pierwszych utworach artysta przywitał publiczność. Nieśmiało zapytał “Czy naprawdę tam jesteście? Pokażcie jeżeli coś się wam na prawdę podoba, bo was nie słyszymy”. Od tego momentu jeszcze głośniejsze brawa, oklaski i gwizdy zadowolenia rozbrzmiewały po każdym utworze czy solówce. Na bis część publiczności podeszła pod scenę, co z dystansu wyglądało bardzo przyjemnie. Ale znowu sic!. W tłumie widać było wyraźnie świecące ekrany telefonów, było ich co najmniej dziesięć, nagrywały koncert i robiły zdjęcia… żenujące zachowanie publiczności.

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz