Jeśli nie podwyżka cen biletów, to co?
Podczas najbliższej sesji radni Poznania będą dyskutować nad zmianami cen komunikacji miejskiej. Po tym, jak na skutek działań rządu miasto straciło miliony wpływów z podatku PIT i musiało dopłacić do oświaty, podwyżki cen biletów są konieczne. Alternatywą będzie skracanie tras i znacznie rzadsze kursowanie wszystkich tramwajów.
Po decyzjach ustawodawcy w tegorocznym budżecie Poznania zabrakło 15 mln zł na na dopłatę do transportu publicznego. Utrzymanie wysokiego standardu przewozów, do którego przyzwyczaili się już poznaniacy jest możliwe, pod warunkiem podwyżek cen – lub cięcia kursów.
Jeśli radni nie zdecydują się na zwiększenie cen biletów, ZTM będzie musiał znaleźć brakujące pieniądze w inny sposób. Alternatywą są cięcia kursów, co przekłada się na rzadziej jeżdżące tramwaje i autobusy. To zaś miałoby widoczne skutki dla wszystkich poznaniaków.
Konieczne byłoby nie tylko zmniejszenie częstotliwości kursowania wszystkich linii tramwajowych w układzie podstawowym z obecnych 10′ do 12′, co oznacza że na przystanek nie będzie przyjeżdżało 6 tramwajów w ciągu godziny, lecz już tylko pięć. Będzie to miało przełożenie na znaczne pogorszenie wygody i standardu podróżowania – ta sama liczba pasażerów będzie się musiała zmieścić w mniejszej liczbie pojazdów.
Oprócz pogorszenia częstotliwości konieczne byłoby także m.in. skrócenie linii 3 do Zawad, likwidacja dodatkowych kursów na linii 16 w godzinach szczytu i w soboty oraz powrót do częstotliwości 20′ na liniach 6, 12 i 17 w soboty. Cięcia dotyczyłyby również nocnej linii 201, która jeździłaby przez cały rok co 30 minut, czyli w weekendy dwa razy rzadziej niż obecnie.
Z dylematem, przed którym stanął Poznań, zmierzyć się muszą wszystkie duże miasta i aglomeracje w Polsce. Większość z nich decyduje się na podwyżki cen (m.in. Łodź czy Trójmiasto), ale są i takie, które wybrały cięcia kursów – jak Warszawa, Szczecin czy Bydgoszcz. Są też miejscowości, które zdecydowały się na połączenie obu opcji i podwyższyły ceny biletów, równocześnie tnąc kursowanie pojazdów – jak Lublin czy Kraków.
Gdyby po stronie rządowej pojawiło się zapewnienie zrekompensowania Poznaniowi środków budżetowych na oświatę oraz mniejszych wpływów z PIT, wówczas byłaby szansa na zmianę taryfy na poziomie uwzględniającym wzrost cen prądu, pracy etc., wyrównującym wyższe koszty.
Poznań ma jedną z najlepszych komunikacji miejskich w Polsce. Miasto cały czas inwestuje w nowy tabor, kupując nowoczesne tramwaje i elektryczne autobusy, modernizuje drogi i torowiska. Wysoki standard przewozów jest jednak coraz trudniejszy do utrzymania.
O ile w 2015 roku wpływy z biletów pozwalały na sfinansowanie komunikacji publicznej w niemal 43 procentach, o tyle w ubiegłym roku odsetek spadł do zaledwie 36 procent. Tylko w 2019 roku Poznań dopłacił z budżetu do komunikacji publicznej ponad 331 milionów złotych. To najwięcej w przeliczeniu na mieszkańca spośród wszystkich dużych miast: Gdańska, Krakowa, Łodzi, Szczecina czy Wrocławia.
Mimo tych trudności Poznań nadal będzie utrzymywał najwyższy standard komunikacji miejskiej. Od 2014 miasto przeznaczyło na nowy tabor ponad pół miliarda złotych – dzięki temu wzbogaciło się o 88 autobusów (w tym 21 elektrycznych) oraz 90 tramwajów (ponad połowa z nich to najnowocześniejsze Moderusy Gamma). Trwa przetarg na kolejne autobusy elektryczne. MPK Poznań uzyskało dofinansowanie w wysokości ponad 90 mln zł. Planowany jest zakup 37 pojazdów: 6 przegubowych i 31 standardowych, 12-metrowych.
Dodaj komentarz