Jeśli wiemy, że książka powstawała przez 10 lat, możemy przypuszczać, iż będzie to książka warta lektury. Gdy uświadomimy sobie jednak, że bohaterem jej jest osoba tak nietuzinkowa jak Czesław Miłosz, nasze przypuszczenie przerodzi się w pewność.
Nad osobą polskiego poety i noblisty nie można ot tak sobie przejść do porządku dziennego. Miłosz wzbudza różnorakie emocje – od tych skrajnie negatywnych aż do uwielbienia. Nic dziwnego. Żył i dojrzewał w ciekawych czasach, co zgodnie z chińskim przekleństwem stało się dla niego szczęściem i nieszczęściem jednocześnie.
Jak więc Andrzej Franaszek przedstawił Czesława Miłosza? Wiedząc, iż autor pracował nad tą biografią 10 lat, obawiałem się, iż będzie to pełna patosu, przesłodzona opowieść o człowieku bez skazy, tak samo niestrawna jak pisane w czasach realnego socjalizmu opowieści o bohaterach rewolucji. Moje obawy szybko się jednak rozwiały. Wprawdzie czytając to monumentalne tomisko, czułem sympatię autora do poety, jednakże Franaszkowy Miłosz nie stał się wyidealizowanym wzorem dla czytelnika. Franaszkowi udało się przedstawić Czesława Miłosza jako człowieka z krwi i kości, człowieka dokonującego różnych, często niezbyt trafnych wyborów życiowych i ponoszącego ich konsekwencje. Poznajemy Miłosza jako nonkonformistę, który wbrew trendom występuje z harcerstwa, unika zaangażowania się w ruch oporu, nie daje się ponieść entuzjazmowi powstania warszawskiego. Z drugiej zaś strony widzimy Miłosza jako człowieka, który zaczyna swoisty taniec z diabłem, by w konsekwencji podjąć najtrudniejszą decyzję – decyzję o emigracji. Krok ten zaważył na stosunku współczesnych do samego Miłosza. W tym czasie napisano szereg pamfletów dyskredytujących poetę, pamfletów, w prawdziwość których wielu wierzy do dnia dzisiejszego.
Emigracyjny żywot poety to stagnacja. Wprawdzie staje się on sławny za przyczyną „Zniewolonego umysłu” i publikacji w paryskiej „ Kulturze”, jednak pozostaje dla ogółu człowiekiem nieznanym. Odmianę przynosi dopiero rok 1980, w którym zostaje on laureatem Nagrody Nobla. Wtedy to czytelnicy wreszcie otwierają się na jego poezję, on sam staje się bohaterem demokratycznej opozycji, jest powszechnie drukowany. Kolejny zwrot w podejściu do Miłosza następuje po przemianach ustrojowych, kiedy to budzą się dawne demony i okazuje się, że jednak – mimo szerszego niż przed laty dostępu do dorobku poety – wielu postrzega Miłosza jednowymiarowo i dyskredytująco.
Franaszek daleki jest od wyidealizowania obrazu Miłosza. Stara się go przedstawić tak, by czytelnik samodzielnie wyrobił sobie zdanie o poecie. I to właśnie, obok wspaniałego języka, stanowi o sile tej książki.
fajna ksiązka, ale cena koszmarna 🙁