Ponad 400 osób wzięło udział w biegu Murowana Dycha. Do pokonania mieli 5 lub 10 kilometrów. Zadanie utrudniał upał, jaki panował w dniu imprezy.
Po dotarciu na metę jedna z uczestniczek żartowała, że bieg powinien nazywać się Murowana zDycha. Panujący upał rzeczywiście dał się we znaki uczestnikom. Dodatkowo trasa prowadziła przez goślińskie pagórki.
Już podczas porannych biegów dziecięcych było jak w piekarniku – opowiada Monika Paluszkiewicz z Urzędu Miasta – na szczęście i młodsi, i starsi zawodowo rozłożyli siły, aby ukończyć bieg.
Gzuby, które wystartowały rano mogli liczyć na pomoc swoich rodziców, a ci zapewniali swym pociechom talizmany, maskotki czy… smoczki. Wszystko, by wspierać najmłodszych sportowców.
Starszym biegaczom w pokonaniu trasy pomogło dobre nawodnienie. Wodę podawało ponad 20 wolontariuszy, były też kurtyny wodne rozstawione przez strażaków oraz mieszkańcy Murowanej Gośliny polewający biegaczy z węży ogrodowych.
Przede wszystkim jednak potrzebny był rozsądek – podkreśla Monika Paluszkiewicz – roztropność i właściwe rozłożenie sił zadziałało i mimo koszmarnego upału ekipa z pogotowania ratunkowego rękawów sobie nie wyrywała.
Najszybsi na dystansie 10 km byli Piotr Książkiewicz z Wągrowca (City Trail Team) i Krzysztof Rudnik z Krępy Słupskiej (Night Runners Słupsk) z czasami nieco powyżej 35 minut. Za nimi, ku uciesze miejscowych kibiców, wpadł Radosław Ludzkowski (KB Gepard).
Wśród pań najlepsze na tym dystansie były Justyna Grzywaczewska z Lublina (City Trail Team), następnie, znów ku radości rodzimych kibiców, Katarzyna Łatyszew (KB Gepard), kolejna była Izabela Budna z Głuchowa (KGB Grzmot Komorniki).
Na krótszym, 5 kilometrowym dystansie, najlepszą z pań była Maria Wengierek z Poznania. Wyprzedziła ona Magdalenę Lewicką z Obornik i Magdalenę Gralewicz z KB Katorżnik Murowana Goślina.
Wśród panów piątkę najszybciej ukończyli Patryk Sobczyk (Witkowo biega), Mariusz Nowak (Piątkowo na biegowo) i Adrian Drews (biegający Wągrowiec).
Za co biegacze lubią Murowaną Dychę? Raczej nie za górzysty charakter terenu, który wspomniana Łysa przeklinała szczególnie na ul. Długiej – podsumowuje Monika Paluszkiewicz – jeśli już, to za atmosferę, dobrą organizację i przychylność mieszkańców, kibicujących z wężami ogrodowymi w dłoniach lub na kocach piknikowych wzdłuż trasy.
Dodaj komentarz