POZnań

Na Marcina najlepsza gęsina!

Gesina_na_sw_Marcina_luk_reg.cdr  Foto:

Wiadomo, że na Marcina trzeba zjeść porządnego rogala. I to nie jednego! Najlepiej próbować słodkiego z różnych cukierni. W Poznaniu trudno sobie wyobrazić Dzień Niepodległości bez oficjalnego, certyfikowanego unijnego produktu regionalnego!

Od kilku lat zaczyna też wracać też tradycja jedzenia gęsiny, wszak, jak mówi przysłowie, na św. Marcina najlepsza gęsina. Porozumienie Slow Food Polska wpisuje się w tą filozofię ze swoją akcją propagującą jedzenie mięsa z gąsek.

Historycznie rzecz ujmując gęś była znakomitym towarem i to hodowana wcale nie na mięso, lecz na pierze. Każda bowiem panna na wydaniu musiała mieć w posagu puchową pierzynę i poduszki. Z jedzeniem gęsiny było różnie w różnych częściach naszego kraju.

Gesina_na_sw_Marcina_luk_reg.cdrJeżeli powstało przysłowie o gęsinie i Marcinie, to rzeczywiście popularność tych zwierząt była taka, że dostały się do przysłowia, snuje swoje rozważania Marek Gąsiorowski, prezes Convivium Wielkopolska, Slow Food. Potwierdzeniem popularności gęsi jest fakt, że jeszcze dziś mamy w Polsce kilkanaście ras zachowawczych: kielecka, zatorska, biłgorajska, suwalska czy pomorska. – Nie powstały z niczego. Regionalnie były hodowane i to w sporej ilości dając możliwość sprzedaży także poza Polskę.

Gęś zawsze była, i na całe szczęście do dnia dzisiejszego jest, hodowana sezonowo. W okresie św. Marcina, po wyrośnięciu, nabierała wartości kulinarnej. Co więcej jej utrzymanie przez okres zimowy stawało się zbyt kosztowne, dlatego należało stado zredukować do minimum dającego wiosną możliwość odtworzenia ich produkcji. – Gęsina nie była tanim mięsem, dlatego produkowano ją w bogatszych gospodarstwach, często także w dworskich obejściach. W tym okresie robiono półgęski zwany też pierśnikami, czyli wędzone razem obie piersi gęsie.
Miniona epoka i ustrój, który odszedł w zapomnienie, sprowadziły naszą kuchnię do roli dostarczania niewyszukanego smakowo pokarmu zapewniającego codzienną egzystencję. Wtedy też gęś straciła na znaczeniu w polskiej kuchni. Mimo, że sporo jej produkowano, to jednak prawie całość wyjeżdżała za granicę dostarczając dewiz. Smakoszom krajowym wciśnięto bajkę o tłustym i niezdrowym mięsie.

Gęś w Polsce na szczęście wraca do kuchni i są tego faktu przynajmniej dwie przyczyny. Po pierwsze udało się wyhodować wspaniałą gęś kołucką. Po drugie duża praca promocyjna organizacji Slow Food Polska, promującej odkrywanie smaków i zdrowe odżywianie.

W Poznaniu dania z gęsiny zjeść będzie można od 11 do 27 listopada w Hugo Restaurant przy ulicy Wojskowej 4 oraz „Zagrodzie Bamberskiej”, przy Kościelnej 43.

Akcja promocji gęsiny odbywa się w ramach projektu „Gęsina na św. Marcina”.

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz