Za nami pełen niezapomnianych emocji turniej Lech Cup 2012. Na boisku zmierzyli się najlepsi młodzi piłkarze świata, którzy na co dzień trenują w akademiach piłkarskich takich klubów jak FC Barcelona, Chelsea Londyn, Dinamo Zagrzeb czy Borussia Dortmund.
„W tym roku zaprosiliśmy do Poznania elitę akademii piłkarskich świata i miało to potwierdzenie w tym co działo się na boisku. Mecze stały na bardzo wysokim poziomie, a młodzi zawodnicy już dziś zachwycają umiejętnościami technicznymi, w związku z czym jestem przekonany, że już za kilka lat będziemy ich oglądać w Lidze Mistrzów”. – mówi dyrektor turnieju Krzysztof Rutkowski.
Lech Cup to nie tylko futbol na najwyższym poziomie. To przede wszystkim święto dla całych rodzin, dla których organizatory przygotował mnóstwo dodatkowych atrakcji. W holu Areny można było sprawdzić swoje umiejętności w grze w piłkarzyki, które cieszyły się ogromną popularnością.
W Laboratorium Rehasport Clinic, można było poddać się próbie szybkości i potrenować kontrolę nerwowo-mięśniową pod okiem najlepszych w Polsce specjalistów.
Amatorzy gier komputerowych swoje umiejętności sprawdzali na turniejach grając na konsolach XBOX360 i komputerach PC.
W oficjalnym turnieju po zaciętej walce w finale w rzutach karnych Dinamo Zagrzeb pokonało Borussię Dortmund i zostało zwycięzcą tegorocznej edycji Lech Cup. Trzecie miejsce zdobyła FC Barcelona wysoko pokonując Chelsea Londyn.
Wybrana została najlepsza piątka turnieju, wśród których znaleźli się Nathan Broome z Manchesteru City, Ruben Providence z PSG, Jonathan Kyeremateng z BVB, Paul Ansah z Chelsea oraz Antonio Marin z Dinamo Zagrzeb. Królem strzelców, z 16 bramkami na koncie, został Rodrigo Simoes ze Sportingu Lizbona.
Niezwykłe emocje towarzyszyły młodym piłkarzom, ich trenerom i poznaniakom, którzy licznie przybyli do Areny i spędzili dwa niesamowite dni z Lech Cup-em. Organizatorzy przygotowali mnóstwo atrakcji, ale najważniejsze było to co działo się na boisku, a żywy doping małych kibiców był tego najlepszym dowodem.
zdjęcia: lechpoznan.pl/Filip Furmańczak
Dodaj komentarz