Legia powiększa swoją przewagę nad Lechem wygrywając dzisiaj z Górnikiem (2:3). Kolejorz niestety piątkową przegraną z Lechią (2:1) ułatwia ucieczkę warszawiakom. Póki co oznacza to tyle, że plan maksimum jaki został postawiony przed Mariuszem Rumakiem przez Zarząd KKS Lech Poznań póki co został zrealizowany, a chodziło o grę w pucharach. Planem maksimum było zdobycie mistrzostwa, który w obecnym układzie wydaje się już raczej nieosiągalny.
Piątkowy mecz można zaliczyć na poczet straconych szans, ale na pewno nie był to zły mecz, po prostu wygrała lepsza drużyna. Już od samego początku spotkania na boisku trwała zacięta walka. Żadna z drużyn nie potrafiła zaznaczyć swojej przewagi. Po obronionym w 6 minucie strzale Makuszewskiego, Lech szybko odpowiedział atakiem ale Pawłowski posłał piłkę nad poprzeczką. W 23 minucie gospodarze objęli prowadzenie – Arajuuri popełnił błąd nie przecinając długiego podania do Sadajewa, który w sytuacji sam na sam pokonał Kotorowskiego. 3 minuty później Lech wyrównał, Teodorczyk kapitalnie podał do Możdżenia, który w będąc sam na sam z Bąkiem poknał bramkarza gospodarzy.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli gości i już w 47 minucie po kolejnym świetnym podaniu Dawidowicza przed szansą stanął Grzelczak, jednak jego strzał minął słupek bramki Kolejorza. Na pierwszy groźny atak Lecha w drugiej połowie czekać trzeba było do 59 minuty, gdy Bąk musiał interweniować po płaskim strzale Pawłowskiego zza pola karnego. Lechia odpowiedziała celnym strzałem Grzelczaka z 15 metrów, który na raty obronił Kotorowski. W 68 minucie powinno być 2:2. Hamalainen świetnie zachował się na prawym skrzydle i zagrał do środka do Lovrencsicsa, ten wpadł w pole karne, jednak uderzył obok słupka. Minutę później ogromnego pecha miał Teodorczyk. Po strzale napastnika Kolejorza piłka odbiła się od obu słupków i wyszła w pole. W 82 minucie bliski skompletowania hattricka był Sadajew, ale tym razem w dobrej sytuacji głową uderzył nad bramką. Lech w końcówce nie był już w stanie odmienić losów spotkania i na PGE Arenie mocno skomplikował swoje szanse na wywalczenie mistrzowskiego tytułu.
Dodaj komentarz