Nie od dziś wiadomo, że chcąc zaparkować samochód w centrum miasta trzeba się liczyć z podwójną opłatą. Oprócz regularnej opłaty za strefę płatnego parkowania, często jesteśmy nagabywani przez stojących przy Placu Kolegiackim ludzi proszących o “dwa złote za pilnowanie auta”. Kiedy u sterów miasta stanął Prezydent Jaśkowiak zapowiedziano walkę z podobnym procederem.
Od kilku dni na Placu Kolegiackim można zaobserwować bardzo ciekawe zjawisko. W godzinach działania Urzędu Miejskiego w obrębie parkingu stoją Strażnicy Miejscy. Można poczuć, że ktoś jednak pilnuje porządku, bo naciągaczy nie widać. Problem pojawia się popołudniu, kiedy Strażnicy schodzą z Placu, po nich pojawiają się samozwańczy poborcy opłat – i tak codziennie – rano Strażnicy, wieczorem naciągacze, czy zimno, czy ciepło, czy pada deszcz czy nie – wieczorem są tam i wyłudzają pieniądze. Sytuacja wygląda dosyć groteskowo, bo w godzinach działania Urzędu problemu nie widać, bo stoją Strażnicy Miejscy. Jednak kiedy Prezydenta w pracy już nie ma problem ponownie wychodzi na ulicę.
Przy Placu Kolegiackim “pracuje” kilkanaście osób w różnym wieku, które wyłudzają pieniądze od parkujących ludzi. Da się nawet zauważyć, że nie wszyscy zajmują się inkasowaniem opłat. Jedni stoją na czatach i ostrzegają kiedy najeżdżają mundurowi. Są też tacy, którzy swoją postawą mają przekonać kierowców, że jednak warto zapłacić. Niby to nic takiego, prawda? Jednak czasami można zwątpić kiedy wysiadając z auta jesteśmy proszeni o pieniądze, a dookoła nas wyrastają jeszcze dwie osoby przyglądające się naszemu pojazdowi.
Z jednej strony nie dziwię się, że ludzie płacą. Dlaczego? Bo się boją. Czego? Tego, że jak wrócą to ich auto będzie uszkodzone. Choć z drugiej strony skoro ludzie płacą to znajdą się tacy co wezmą i tak się koło zamyka. Czy naprawdę Policja i Straż Miejska nie może z tym nic zrobić? Przecież jest to proceder nielegalny i do tego odstraszający przyjezdnych.
Jakiś czas temu chciałem tam zaparkować ok. 20, ale jak wybiegło w moją stronę kilku kolesi to zrezygnowałem i pojechałem na parking strzeżony obok kupca.
[..]je