Firma

Partnerzy (dla) biznesu

Partnerzy zarządzający TPA Horwath - od lewej: Wojciech Sztuba, Krzysztof Kaczmarek, Krzysztof Horodko  Foto: Sollus / Jacek Lisewski

Partnerzy zarządzający TPA Horwath - od lewej: Wojciech Sztuba, Krzysztof Kaczmarek, Krzysztof Horodko Foto: Sollus / Jacek LisewskiPodatki, audyt, outsourcingu księgowy – to główne obszary w których specjalizuje się TPA Horwath. Poznańska firma zajmuje się również usługami corporate finance oraz doradztwem dla spółek giełdowych i firm planujących fuzje i przejęcia innych podmiotów. O planach rozwoju firmy i kondycji przedsiębiorstw z Wielkopolski mówią partnerzy TPA Horwath – Wojciech Sztuba, Krzysztof Horodło i Krzysztof Kaczmarek.

W portfelu klientów TPA Horwath jest wiele firm z całego kraju, w tym sporo “sieciówek”, czyli polskich oddziałów zagranicznych korporacji. Jak na tle tych firm wypadają wielkopolskie przedsiębiorstwa, jeśli chodzi o sposoby finansowania, księgowania, zarządzania ludźmi itp.?

Wojciech Sztuba: Myślę, że faktycznie mamy sporo obserwacji na temat różnic w modelach biznesowych firm prowadzonych w różnych regionach kraju. Najlepsze rozeznanie mamy oczywiście na rynku poznańskim i wielkopolskim, a także warszawskim, z uwagi na lokalizację naszych dwóch biur w Poznaniu i Warszawie. Prowadzimy też dużo projektów na Śląsku z uwagi na naszą specjalizację energetyczną oraz doradzamy firmom zlokalizowanym w województwach zachodniopomorskim, pomorskim i lubuskim. Największe różnice w stylu zarządzania przedsiębiorstwem widać głównie w firmach z polskim kapitałem, bo te z udziałem zagranicznym w większości zarządzane są w oparciu o „importowane” standardy. Trzeba natomiast stwierdzić, że firmy wielkopolskie stanowią spore wyzwanie dla doradców.

Krzysztof Horodko: Biznes w Wielkopolsce zaczął swój intensywny rozwój na początku lat 90-tych – otworzył się nie tylko na kraj, ale i świat – wcześniej i bardziej dynamicznie niż inne regiony. Dziś niestety wykazuje cechy zmęczenia materiału i nie należy już do najbardziej innowacyjnych. Skala zagranicznych inwestycji bezpośrednich, które uczyniły z naszego regionu krajowego lidera dwie dekady temu, dziś jest relatywnie niska, – inwestorzy częściej wybierają Wrocław, Łódź czy Trójmiasto. Przedsiębiorcy w naszym regionie niechętnie outsourcują procesy i funkcje wewnętrzne i są na ogół dość konserwatywni, jeśli chodzi o nowoczesne metody zwiększania wartości przedsięwzięcia, zwłaszcza gdy miałyby one oznaczać dla organizacji większą zmianę czy restrukturyzację. Odnoszę też wrażenie, że wielkopolscy przedsiębiorcy lepiej niż inni opanowali sztukę zarządzania ryzykiem, natomiast rozwiązania wychodzące poza status quo, na przykład inwestycje optymalizacyjne, są często traktowane jako zbyteczny luksus. Nie zmienia to jednak faktu, że poznańskie i wielkopolskie firmy są biznesowo bardzo doświadczone, lepiej niż średnia krajowa zabezpieczone przed zagrożeniami koniunkturalnymi, a także zorganizowane w sposób bardziej uporządkowany.

Czy te różnice – jeśli są – można jakoś skojarzyć z gospodarczymi tradycjami Wielkopolski? Jakie są cechy charakterystyczne firmy, przedsiębiorcy z regionu?

Krzysztof Kaczmarek: Jak najbardziej tak. Solidność firm z Poznania i Wielkopolski nie pozostaje bez związku ze słynnymi cechami charakteru przypisywanymi naszym krajanom, a te w biznesie potrafią być poważnym atutem. Efektywność, pracowitość, oszczędność, dbałość bezpieczeństwo to przymioty historycznie kojarzone z poznaniakami i pewnie coś w tym jest, choć nie poruszamy się tu w sferze twardych faktów. Jednak jeśli porównamy na przykład produkcję rolną w Wielkopolsce z resztą kraju, który do niedawna w całości uchodził za rolniczy, uzyskujemy dobre wyobrażenie na temat konkurencyjnej przewagi wielkopolskiej gospodarności. Taki wielowiekowy paradygmat gospodarowania nie mógł pozostać obojętny dla sposobu zarządzania dzisiejszymi firmami.

Czy zatem Poznań i Wielkopolska będzie w przyszłości skutecznie konkurować ze stolicą i innymi dużymi miastami czy regionami?

Wojciech Sztuba: Trudno nie mieć w tej mierze pewnych obaw. Gospodarcza siła regionu imponująco rosła w latach 90-tych po to, żeby dziś przejść w etap rozwoju – owszem – wysokiego, ale wolniejszego niż inne regiony. Wydaje się, że właściwym punktem odniesienia powinien być dla nas Wrocław i Dolny Śląsk oraz Trójmiasto i Pomorze. Te ośrodki i regiony mają swoje ekonomiczne, społeczne czy geograficzne uwarunkowania, którymi się między sobą różnią, ale na poziomie ogólnym są porównywalne. To co przesądza już teraz o dynamice ich rozwoju i będzie zapewne odgrywało kluczową rolę w przyszłości, sprowadza się do jakości zarządzania ich konkurencyjnością przez lokalne władze i inicjatywy. Trzeba przyznać, że Wrocław jest zarządzany koncertowo. Trochę szkoda, że Poznań pozostaje za nim w tyle, ale cieszmy się, że w demokracji samorządowej pojawiają się tak zacne wzorce do naśladowania, bo prędzej niż później wszyscy będą musieli podążyć tą drogą, czyli inteligentnym zarządzaniem edukacją, inwestycjami czy klastrowaniem świata nauki i biznesu.
Warszawa jest w tym towarzystwie samotnym liderem, i to akurat bez większych zasług po stronie jej włodarzy. Taka jest przewaga stolicy w państwie niefederacyjnym. Trzymajmy jednak kciuki za Warszawę, bo ma szanse zostać silnym gospodarczym ośrodkiem w tej części Europy i sama zapewnić Polsce długotrwały wzrost. Stolica w ciągu 10-15 lat prawdopodobnie rozrośnie się do ponad 4 milionów mieszkańców, skonsumuje większość krajowej migracji wsi do obszarów miejskich i przyciągnie – niestety – najbardziej utalentowanych specjalistów z innych miast. Nie ma co jednak obrażać się na nieuniknione. Raczej warto dostrzec w tym szansę dla ekonomicznego i politycznego awansu całego kraju, na którym wszyscy skorzystają.

W takim razie, w kontekście tego, co zostało powiedziane, jak ocenić działania władz miejskich na przestrzeni ostatnich lat?

Krzysztof Horodko: Poznań w swojej długoterminowej strategii z 2010 roku stawia na kilka obszarów takich jak: gospodarka innowacyjna; centrum wiedzy, kultury, turystyki i sportu; metropolitalność oraz jakość życia i architektura. W warstwie założeń trudno się z tymi postulatami nie zgodzić. We wcześniejszych okresach, w planach strategicznych stawiano na podobne dziedziny, przy czym w mniejszym stopniu podkreślano innowacyjność, a za to częściej słyszeliśmy o sporcie. Aby móc ocenić całość działań należy spojrzeć na to, czy przyjmowane plany można uznać za sensowne i realne. Następnie ocenić to, w jakim stopniu te plany zostały lub są realizowane. Na końcu odpowiedzieć sobie, jakie są ogólne efekty gospodarowania. Jak wspomniałem, przyjmowane kierunki rozwoju, szczególnie obecnie, zdają się być właściwe. Gospodarka innowacyjna, zaawansowane technologie w kontekście dosyć mocnej pozycji Politechniki Poznańskiej w informatyce, ogólnie wysokiej pozycji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, mogą stać się lokomotywą rozwoju ekonomicznego miasta. Utworzenie Metropolii Poznańskiej może pozwolić na skoncentrowanie potencjału całej aglomeracji na kluczowych dla niej obszarach. To z kolei może zostać przekute w realizację przedsięwzięć, które zostaną dostrzeżone z poziomu krajowego i nie tylko. Inwestorzy, szczególnie ci z obszarów zaawansowanych technologii powinni zaś docenić całość infrastruktury tej realnej jak i tej cyfrowej. Nie bez znaczenia tutaj jest też pozycja i percepcja miasta, jako centrum kultury i wiedzy oraz jego dobre usytuowanie komunikacyjne.

A jak z realizacją?

Krzysztof Horodko: No właśnie. Tutaj dochodzimy do sedna problemu. Po pierwsze chciałbym zwrócić uwagę na kwestię przespania przez władze momentu, w którym skończyły się impulsy rozwojowe mające swoje źródła w latach 90-tych. Chodzi o lokalizowanie w Tarnowie Podgórnym produkcji przez wiele firm, szczególnie niemieckich; prywatyzację dużych, poznańskich zakładów; ściągnięcie Volkswagena i związanych z nim dostawców. Przypuszczalnie zakładano, że tutaj wystarczy nie przeszkadzać, a reszta zrobi się sama. Obecnie mówi się dużo o wiedzy i technologii i rzeczywiście parę firm ulokowało u nas centra badawczo-rozwojowe. Niemniej, zaliczanie centrów usług księgowych oraz działów wsparcia IT dużych koncernów do gospodarki innowacyjnej oraz nowoczesnych technologii to już jest pewnego rodzaju nadużycie. Chodzi o to, że te usługi są po pierwsze stosunkowo łatwe do przeniesienia np. do Indii, po drugie nie prowadzą do rozwoju pozostałych sektorów gospodarki miasta oraz ostatecznie wcale nie cechują się oczekiwaną od nowoczesnych technologii wartością dodaną. Innymi słowy, to nie jest droga do powtórzenia sukcesu Doliny Krzemowej.

Krzysztof Kaczmarek: Z kolei miasto osiągnęło pewne sukcesy w obszarze promocji sportu, szczególnie na pierwszy plan wysuwa się tutaj stadion miejski. Z mojej perspektywy jednak, niezależnie od preferencji w zakresie sportu, nie oceniam tego kierunku rozwoju jako przyszłościowego. Oczywiście, status miasta organizatora EURO 2012 i związana z tym skala inwestycji w zakresie infrastruktury komunikacyjnej przysłużą się z pewnością promocji miasta. Jednak, po pierwsze, sport nie jest w mojej ocenie szansą na rozwój gospodarki Poznania (tak jak to się stało w Barcelonie) oraz po drugie doszło do klasycznego przeinwestowania. Dlatego, w chwili obecnej, kończą się możliwości inwestycyjne miasta z racji osiągniętego poziomu zadłużenia.

Krzysztof Horodko: Z innych obszarów warto też dodać, że Poznaniowi w ostatnich latach nie udało się przyciągnąć znaczących inwestycji poza wspomnianymi centrami usługowymi. Poznań nie stał się centrum finansowym (na co liczono) zaś w obszarze kultury jest postrzegany jako miasto prowincjonalne. Do nielicznych osiągnięć ostatnich lat zaliczyć należy jednak postępującą poprawę w infrastrukturze oraz to, że poprawiają się ogólne warunki życia w mieście.

Wracając do TPA Horwath i waszego miejsca na mapie biznesowej Wielkopolski. Jakie są początki Waszej firmy? Jak zaczynaliście?

Krzysztof Kaczmarek: Na początku poprzedniej dekady pracowaliśmy z Wojtkiem w dziale doradztwa podatkowego poznańskiego oddziału globalnej firmy doradczej. Każdy z nas miał swój portfel klientów, z którymi pracował na co dzień. Z naszych rozmów z klientami wynikało, że był wówczas na rynku doradztwa podatkowego istotny problem związany z tym, że brakowało firm średniej wielkości, które mogłyby zaoferować dobrą jakość usług, ale nie koniecznie za cenę, jaką trzeba było zapłacić firmom z tak zwanej Wielkiej Czwórki (czyli grupy czterech największych firm doradczych działającym na rynku globalnym, również w Polsce). Realną ofertę w zakresie doradztwa podatkowego miała wówczas z jednej strony Wielka Czwórka oraz małe podmioty zajmujące się doradztwem podatkowym przy okazji prowadzenia ksiąg rachunkowych. W zasadzie nic pomiędzy. Uświadomienie sobie tej rynkowej luki i potencjału skłoniło nas, bodaj przy okazji wspólnego lunchu, do podjęcia decyzji o założeniu własnej firmy. To był lipiec 2003 roku. Plan był taki, żeby 1 lipca 2004 roku rozpocząć działalność w ramach nowej spółki doradczej. Tak też zrobiliśmy – 1 lipca 2004 roku rozpoczęła działalność spółka o nazwie Corporate Tax Consulting, w której współpracę rozpoczęło 7 osób – obok naszej dwójki, kolejne trzy osoby, które zdecydowały się opuścić razem z nami poprzednią firmę, oraz dwóch praktykantów.

Partnerzy (dla) biznesu Foto: Sollus / Jacek Lisewski

Skoro zaczynaliście jako Corporate Tax Consulting, to skąd obecna nazwa TPA Horwath?

Krzysztof Kaczmarek: Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy rozpoczynaliśmy naszą działalność, skontaktowała się z nami austriacka spółka doradcza TPA Horwath poszukująca firmy partnerskiej w Polsce. Tak naprawdę proces poszukiwania był już wówczas na końcowym etapie, ale udało nam się spotkać z osobami zarządzającymi TPA Horwath jeszcze zanim podjęli ostateczną decyzję. Okazało się, że dobrze wpisywaliśmy się w koncepcję ich rozwoju w Polsce, natomiast dla nas TPA Horwath była okazją do przyspieszenia wzrostu naszego przedsiębiorstwa, większego włączenia go w biznes międzynarodowy i zapewnienia naszym pracownikom wszechstronnego i wielokulturowego środowiska pracy i rozwoju, do których sami byliśmy przyzwyczajeni. Co więcej, TPA Horwath była od zawsze firmą doradczą z centralną specjalizacją w obszarze doradztwa podatkowego, połączoną z silnym sektorowym pozycjonowaniem w branży nieruchomości i budownictwa. Jak pokazały kolejne lata, ta kombinacja stanowiła dla nas mocny i trwały impuls rozwojowy. Z drugiej strony byliśmy wówczas dość ostrożni, ponieważ na rynku nie brak sieci doradczych o miło brzmiących nazwach, za którymi nie stoi jednak istotny potencjał rynkowy. W efekcie testowaliśmy naszych przyszłych partnerów, a oni nas, przez prawie 9 miesięcy, po czym zdecydowaliśmy się na wspólne przedsięwzięcie i w maju 2005 roku połączyliśmy siły pod szyldem TPA Horwath.

Wojciech Sztuba: Rok 2005 stanął pod znakiem rozwoju w obszarze doradztwa podatkowego i otwarcia biura w Warszawie. W kolejnym roku uruchomiliśmy kolejne dwie linie serwisowe w formie odrębnych spółek: usługowe prowadzenie ksiąg rachunkowych oraz audyt finansowy. Ten etap ekspansji miał charakter częściowo nieorganiczny, ponieważ doszło wówczas do połączenia z istniejącą już na rynku poznańskim firmą Krzysztofa Horodko, biegłego rewidenta, a obecnie jednego z trzech partnerów zarządzających TPA Horwath w Polsce.

Czy oprócz tych trzech obszarów: doradztwa podatkowego, audytu i księgowości macie w ofercie również inne usługi?

Krzysztof Kaczmarek: Dzisiaj TPA Horwath w Polsce to sześć spółek operacyjnych i jedna spółka administracyjno-zarządcza. Oprócz podatków, audytu i outsourcingu księgowego oferujemy także doradztwo personalne, usługi corporate finance oraz specjalistyczne doradztwo biznesowe dla sektora hotelarsko-turystycznego pod osobną marką Horwath HTL. Taka różnorodność świadczonych usług jest efektem naszej długookresowej strategii. Usługi te są bowiem komplementarne i dzięki nim jesteśmy dla naszych klientów nie tylko doradcą podatkowym, czy tylko audytorem, lecz partnerem biznesowym w szerokim rozumieniu tego pojęcia.

Wspomnieliście Panowie, że zaczynaliście w 2004 roku w 7 osób. Ile osób pracuje w TPA Horwath w Polsce obecnie?

Wojciech Sztuba: Zatrudniamy niecałe 130 osób. Nasza spółka doradztwa podatkowego, która jest największa w naszej grupie, co rok zajmuje miejsce w pierwszej dziesiątce największych firm doradztwa podatkowego w kraju, co nas bardzo cieszy. Chcemy jako cała grupa również znaleźć się w pierwszej dziesiątce firm konsultingowych. Myślę, że stanie się to w bardzo niedalekiej przyszłości.

Wszyscy Panowie mieszkacie w Poznaniu, ale Wasza firma działa również w Warszawie. Jak sobie dajecie radę z zarządzaniem biurem warszawskim?

Krzysztof Horodko: Połączenie z TPA Horwath było od początku jednoznaczne z koniecznością utworzenia silnego biura w Warszawie. Dziś jest ono większe od poznańskiej siedziby, a część naszych kompetencji, np. w zakresie corporate finance czy HTL, opiera się na zespole stacjonującym wyłącznie w stolicy. Pierwotnie zarządzaliśmy zespołem samodzielnie jeżdżąc do Warszawy i dzieląc się czasem tak, aby zawsze któryś z nas tam był. Nadal zresztą tak jest i każdy z nas spędza w Warszawie część tygodnia. Z czasem udało nam się jednak pozyskać do pracy w Warszawie osoby, które dziś są naszymi partnerami i przejęły bieżące zarządzanie zespołem i prowadzenie działalności operacyjnej.

Jak Panowie widzą przyszłość firmy TPA Horwath?

Krzysztof Horodko: W naszej strategii zakładamy, iż w ciągu 5 lat będziemy na 8. miejscu w Polsce wśród firm działających na rynku usług audytorskich i księgowych oraz usług doradztwa podatkowego. Obecnie jesteśmy 9-tą firmą podatkową i 11-tą lub 12-tą wśród firm audytorsko-księgowych, w zależności od rankingu. Rynek, na którym działamy jest mocno uzależniony od przynależności firmy do międzynarodowej sieci. Można założyć z dużą dozą pewności, że cztery pierwsze miejsca w dalszym ciągu będą zajmowane przez tzw. Wielką Czwórkę. Nasza firma opiera swój rozwój na kilku filarach. Chcemy być jednym z głównych dostawców usług doradztwa finansowo-podatkowego dla branży nieruchomościowej, szczególnie w obszarze nieruchomości komercyjnych. Innym istotnym kierunkiem rozwoju jest branża energetyczna, w tym energetyka odnawialna.

Wojciech Sztuba: Nie bez znaczenia jest dla nas też współpraca z firmami niemieckimi. Niemcy to główny partner handlowy Polski, szczególne miejsce zajmuje w tym obszarze zaś Wielkopolska. My z kolei, dzięki naszym austriackim powiązaniom i powszechnej w naszej firmie znajomości języka niemieckiego dobrze czujemy się jako partnerzy dla przedsiębiorstw zza Odry.

Z innych strategicznych kierunków należy wymienić doradztwo dla wciąż rosnącej liczby spółek giełdowych oraz zdecydowane wzmocnienie naszej pozycji w usługach dla podmiotów planujących przejęcia innych firm oraz fuzje. Jak wspomniał Krzysztof, duże znaczenie dla pozycji na rynku usług doradczych ma skala powiązań międzynarodowych. W tym zakresie wzmacniamy współpracę w ramach naszej firmy TPA Horwath w obszarze Europy Środkowej i Wschodniej oraz liczymy na dalsze wzmocnienie naszej światowej sieci Crowe Horwath. Oczekujemy też, iż z czasem zwiększy się skłonność polskich przedsiębiorców do outsourcowania większego zakresu funkcji biznesowych i zakupu usług doradczych. Obecnie udział rynku usług doradczych w całym PKB naszego kraju jest niższy niż ma to miejsce w przypadku rozwiniętych gospodarek, takich jak gospodarka niemiecka, brytyjska lub amerykańska.

Krzysztof Kaczmarek: Na końcu trzeba oczywiście powiedzieć o naszym najcenniejszym kapitale, czyli o naszych ludziach. To z pozoru truizm, który pada z ust większości przedsiębiorców, jednak w naszym przypadku to absolutna prawda. Jesteśmy w końcu organizacją usługową, która sprzedaje czas i wiedzę swoich specjalistów. Chcemy być firmą, która stwarza dla pracowników szansę na szybszy rozwój zawodowy niż gdzie indziej, a dla tych wyróżniających się może stać się pomysłem na biznes. Dzieje się to w momencie, w którym pracownik zostaje partnerem, czyli współudziałowcem. Dziś mamy 8 partnerów i niemal 130 ekspertów. Za 5-6 lat zakładamy wzrost do poziomu 15-16 partnerów i 240-250 doradców i personelu wspomagającego, zlokalizowanych w biurach poznańskim i warszawskim.

Partnerzy (dla) biznesu Foto: Sollus / Jacek Lisewski

Rozmawiał Damian Nowak / Głos Biznesu

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz