W połowie marca miałem okazję przyglądać się pracy patrolu poruszającego się nieoznakowanym radiowozem. Zastanawiało mnie, czy tak powinna wyglądać praca funkcjonariuszy?
Na ulicy Babimojskiej w kierunku Węgorka stał zaparkowany nieoznakowany radiowóz. W środku siedziało dwóch policjantów – jeśli kogoś przyłapali na przejściu na czerwonym świetle przez ulicę Grunwaldzką, włączali sygnał dźwiękowy, żeby przywołać do siebie “niesfornego” pieszego.
Policjanci pozostawali w pojeździe “załatwiając” formalności, kiedy osoba karana była cały czas na zewnątrz. Jedynym wyjątkiem kiedy policjanci wychodzili z radiowozu był “pościg” za kimś, kto nie zwrócił uwagi na ryczący radiowóz. Ale jak “przestępca” został doprowadzony do radiowozu, znów policjanci siedzieli, a petent grzecznie nachylał się do opuszczonej szyby.
Powiecie – taka sytuacja, ale zawsze pozostaje ale… Z działu prasowego Komendy Miejskiej Policji otrzymałem następujące wyjaśnienia – Z formalnego punktu widzenia i w oparciu o “Zarządzenie Komendanta Głównego Policji w sprawie sposobu pełnienia służby na drogach przez policjantów” opisywani przez Pana funkcjonariusze dochowali wszelkich standardów. Pełnili służbę w sposób prawidłowy. Zgodnie z przytoczonymi przepisami funkcjonariusze mogą wobec osób popełniających wykroczenie nadać sygnał dźwiękowy i świetlny do zatrzymania oraz przywołania do zachowania zgodnego z prawem. Te same uregulowania określają, że osoba kontrolowana i legitymowana pozostaje w swoim pojeździe lub na zewnątrz pojazdu. Osoba legitymowana nie może znajdować się w radiowozie policyjnym, poza wyjątkiem kiedy konieczne jest odtworzenie nagrania na wideorejestratorze. Funkcjonariusze, którzy wykonują czynności służbowe przebywają w radiowozie ponieważ są zobowiązani do przeprowadzenia sprawdzeń na urządzeniach elektronicznych znajdujących się w radiowozie oraz wykonania stosownej dokumentacji.
Nie chodzi mi o zasadność karania, bo przejście na czerwonym świetle jest jednoznaczne. Chodzi mi o sposób karania, czy tak powinno to wyglądać? Zgodnie z odpowiedzią z komendy, tak. Ale czy wykorzystane środki były adekwatne do wykroczenia? Ja uważam, że żal koników ukrytych pod maską, które zdecydowanie mogły działać na rzecz poprawy bezpieczeństwa w innych miejscach.
Dlaczego przyjęliśmy do wiadomości, że przechodzenie na czerwonym świetle musi być ukarane. Przecież jeżeli ulica jest pusta i nie ma w zasięgu wzroku samochodów, to jaki jest sens stać na przejściu??? Rozumiem, że na karę zasługują piesi, którzy przechodząc czy przebiegając stwarzają zagrożenie dla siebie lub innych, ale przechodzenie pustą ulica po pasach, nie powinno być karane mandatem.
To jest tylko kolejny sposób upodlenia ludzi przez władze i pokazanie, kto tu rządzi. A policja w tym czasie mogłaby poszukać chociażby złodziej rowerów, albo patrolować stare miasto, łazarz czy jeżyce…
Masz rację, ale można by na ten temat długo dyskutować. Chodzi tylko o sam fakt złamania przepisów. Nie dyskutujemy czy to miejsce było idealne do łapania “przestępców” – bo osobiście uważam, że to kiepski pomysł. Jak sam zauważasz jest wiele ciekawszych miejsc w których Policjanci byliby bardziej przydatni.
W artykule bardziej chodziło o zastosowanie adekwatnych środków względem “przestępstwa”, i sposób “przywoływania” pieszych do radiowozu. Moim zdaniem mocno przesadzone i nastawione na szybkie wypełnienie “założeń”.