Recenzje restauracji i barów

Pijalnia wódki i piwa

Pijalnia wódki i piwa  Foto: lepszyPOZNAN.pl / ag

Pijalnia wódki i piwa Foto: lepszyPOZNAN.pl / agMiejsce to powinno podobać się poznaniakom pamiętającym słynne krainy latających kufli, ale polubili je ludzie młodzi. Nie mogą oni pamiętać ani takich lokali, ani czasów w których powstawały zdjęcia i gazety zdobiące ściany Pijalni.

Kto jeszcze pamięta pijalnię piwa na ulicy Mostowej, którą nazywano “U Diablicy”? Złocisty, ciepły napój nalewała do kufli barmanka, której bali się nawet najtrwalsi bywalcy tego niewielkiego lokalu. Gdy zdarzało się, że jeden czy drugi ciężki, szklany kufel lądował na rozpalonych głowach bądź szczękach podczas zbyt gwałtownej wymiany zdań, wkraczała ona i robiło się cicho… To była pijalnia piwa, która obrosła w okolicy legendą. Dawne to jednak czasy.

Pijalnia wódki i piwa – ta współczesna – to nie jest miejsce, w którym siedzi się długo i debatuje o problemach świata. To raczej “chwilówka” do której się wpada, kosztując małe co nieco, chwilę się porozmawia i pobiegnie dalej. Ma z pewnością swój klimat i wyraźnie odróżnia się od innych tego typu lokali.

Oferta Pijalni wódki i piwa jest nieskomplikowana. Tak jak cennik. Jak można przeczytać wszystkie proponowane przekąski są codziennie przygotowywane przez panię Krysię. To, co do jedzenia kosztuje 8,00 złotych, a do picia 4,00 złote. Prościej już nie można, prawda?

Pijalnia wódki i piwa - menu Foto: lepszyPOZNAN.pl / ag

Skusiliśmy się na “świeżutki tatar“, oczywiście za 8,00 zł. Ta potrawa ma swoich gorących zwolenników i zagorzałych przeciwników. Nie wszystkich przekonuje kawałek surowego mięsa i to na dodatek z surowym jajkiem. Kiedyś była chyba bardziej popularna. Nieco zaszkodziła tatarowi ptasia grypa, bo zjedzenie surowego jajka było po prostu groźne. O tej groźnej chorobie nieco zapomnieliśmy. Na szczęście dla tej pysznej potrawy.

Pijalnia wódki i piwa - tatar Foto: lepszyPOZNAN.pl / ag

Na naszych talerzach oprócz smakowicie wyglądającego mięsa wylądował pokrojony w kostkę ogórek i posiekana cebula. Na środku mięsa usadowiło się piękne żółtko. Znalazło się też na talerzu miejsce dla bułki z masłem. Pół bułki. Aż żal było tak smakowicie wyglądającą kompozycję zniszczyć. Tatar najlepiej jednak smakuje gdy jest zmieszany, nigdy nie wstrząśnięty!

Trzeba było zatem mocniej chwycić widelce i dokładnie przemieszać to co na talerzu spoczywało starając się, by w zasięgu widelca zapalczywie miksującego mięso z cebulą, żółtkiem i ogórkiem nie znalazła się bułka. Bo to byłoby już zupełnie inne danie 😉

Doprawiłem po pierwszym kęsie mojego tatara pieprzem i solą i od tego momentu z każdym kolejnym, wypełnionym pyszną mieszanką widelcem, moje szczęście rosło… Polecam!

Zjeść naprawdę dobrego tatara w tak oryginalnych okolicznościach lokalowych jest naprawdę przyjemne. Być może warto było by do tego zamówić coś w małym kieliszku, ale pora nie ta. Choć nie przeszkadzało to innym obecnym w Pijalni osobom kosztować szybkiego “grzdylka”. Na zdrowie!

Pijalnia wódki i piwa Foto: lepszyPOZNAN.pl / ag

Nawet jeśli tatar nie jest przyrządzany chwilę wcześniej przez panią Krysię, to smakował pierwszorzędnie! Być może sprawiła to atmosfera, wystrój a może po prostu dobre towarzystwo..? Niemniej polecam wstąpić tu choć na chwileczkę, zamówić tatara i być może jeszcze jakąś seteczkę… By rozerwać się na chwilę i zjeść małe co nieco za rozsądne pieniądze.

Pijalnię wódki i piwa znajdziecie na ulicy Wrocławskiej.

Pijalnia wódki i piwa Foto: lepszyPOZNAN.pl / ag

7 komentarzy

kliknij by dodać komentarz


  • pierwsze, wiadomo były zakąski przekąski w warszawie, na przeciwko Pałacu Prezydenckiego, wogóle taki typ knajp był popularny w Poznaniu przed wojną – nie piwo a setka i galart!

  • oh yeee wódkeczka i zakąseczka, spoko knajpa i bardzo miła pani barmanka 🙂

  • tatar jest naprawdę pyszny! wódka mogłaby być bardziej zmrożona, ale knajpa całkiem OK,

  • ciekawe co teraz powiedza ci wszyscy sympatycy kiedy dowiedza sie o wynikach wczorajszej kontroli urzedu celnego w obu poznanskich pijalniach wodki i piwa na starym rynku 85 i wroclawskiej.otoz po sprawdzeniu butelek z alkoholem oraz nasza ulubiona cytrynowka okazalo sie ze wszystkie sa otwarte bez znakow akcyzy. na zapleczu znaleziono baniaki ze skazonym spirytusem z ktorego powstaje nasza cud cytrynoweczka…teraz jasne dlaczego akurat cytrynowka .poprostu cytryna najlepiej neutralizuje smak alkoholu metylowego.szkoda…pozdrawiam wszystkich pragnacych zachowac wzrok i zdrowa watrobe…

  • ciekawy przypadek z tej pijalni.chodzi o lokal na Wroclawskiej,stracili koncesje w 2012 w listopadzi na sprzedaz alkoholu, mimo to dalej go sprzedaja na tzw. koncesji kateringowej ktora nie upowaznia do sprzedazy detalicznej.podobno inne lokale sa kontrolowane przez instytucje ktore powinny wykryc taka nieprawidlowosc, a tutaj nic ,ani Pih , ani urzad skarbowy, ani Policja,ani dzielna STRAZ MIEJSKA,nikt nie widzi , nikt nie slyszy …przypadek czy ktos otacza lokal i wlasciciela dyskretna opieka…ale w praworzadnym Poznaniu to chyba niemozliwe…

  • w lasnie wrocilam z przypadkowych odwiedzin w tej pseudo knajpie…smrod , brud i ubostwo,lokal dla dawnych klientow spod sklepow ktorych teraz stac na wejscie do lokalu…tylko ten lokal…brudno, tatar nie do zjedzenia,stare mieso i jajko zalatujace maczka rybna.na barze wszystkie butelki otwarte, chociaz pelne, cytrynowka tak polecana w butelkach bez banderoli, na moje pytanie o nia barmanka z usmiechem odpowiedziala ze szef nie bawi sie w takie szczegoly bo ma uklady w urzedzie skarbowym i celnym,i ze powinnnam sie cieszyc bo to dzieki temu moge napic sie tej taniej wodeczki ,a co jesli oslepne…a co do lokalu to wlasciciele chyba naprawde objeci sa szczegolna ochrona,… pijalnia na wroclawskiej dziala na koncesji kateringowej i wszystkie sluzby udaja ze tego nie widza …ciekawe za ile…

  • diablica słynęła z tego że “niesformych gości” okładała jak popadło pogrzebaczem i faktycznie nikt ze stałych bywalców znających panujące tam zasady jej nie podskoczył. Wbrew pozorm w lokalu było bezpieczniej niż np w legendarnej pijalni piwa na Wrocłwaskiej czy na Rybakch, tam to można było dostać w ryj za byle co.