Na meczach piłkarzy ręcznych WKS Grunwald jest jak u Hitchocka. Najpierw jest trzęsienie ziemi, a później emocje rosną. Tak też było w sobotę w spotkaniu z MKS Wieluń.
Zaczęło się miło i przyjemnie od powitania gości, oklasków licznie przybyłych kibiców, szybkich akcji i prowadzenia 7:3. I się zaczęło (zacięło?). Na tablicy wynik zaczął oscylować w stronę remisu. Małe trzęsienie nastrojów. Emocje wzrosły na tyle mocno, że przed przerwą wyświetlono na tblicy wynik 13 do 12.
Kibice wychodzili przed halę przy ul. Newtona aby ochłonąć w rześkim powietrzu. Przeważały opinie, że wygramy, ale rywal jest naprawdę bardzo mocny, poukładany i wie na czym polega nowoczesny szczypiorniak.
Po zmianie stron to już była inna bajka. Tak dosłownie to Damian Bajka rozdawał karty w sytuacjach pod bramką Wielunia. On trzymał wynik. Z aplauzem kibice powitali na parkiecie obrotowego Patryka Piechowiaka, który powrócił do gry po poważnej kontuzji nogi. Nie tylko zaliczył swoją obecność, ale zaliczył 2 ważne trafienia. W bramce mieliśmy Filipa Tarko, który zadziwił chyba wszystkich. Naszym skromnym zdaniem zagrał jeden z najlepszych meczów w karierze. Zatrzymał 7 a może nawet 8 ataków rywali! A wynik cały czas oscylował blisko remsu ( było 18:18, 20:18, 22:20, 24:22). W samej końcówce dramat przeradzał się w horror. 59 minuta i na tablicy pojawia się 24:23. 59 min. 32 sek. Po rzucie Mikołaja Przybylskiego 25:23! A 9 sekund później: tylko 25:24. I Grunwald traci piłkę! Atak rywali i jeden z naszych bohaterów Filip Tarko broni atak rywali. Czas dla kolegów, którzy wpadają na parkiet, są uściski i emocje.
Kilerów w tym spotkaniu było dwóch – Filip i Mikołaj, ale pozostali zawodnicy też walczyli jak lwy. Grunwald nadal stara się o mistrzostwo grupy B. Jest w grze o pełną pulę!
WKS Grunwald Poznań – MKS Wieluń 25:24 (13:12)
Tekst: Jerzy Raube
Dodaj komentarz