Kolejna niedziela bez jajecznicy, ale w kolejny weekend to nadrobimy. Będzie przepysznie! Dzisiaj natomiast mamy dla was propozycję obiadu. Przepis nie jest skomplikowany, ale u przeciętnego Kaczmarka nie znajdziemy w lodówce podstawowego składnika. Niech to będzie zatem inspiracja na inny dzień.
Jeśli chodzi o jajecznice na milion sposobów, to mam w zanadrzu kolejne smaczne wariacje. Być może również wy podzielicie się swoimi, oryginalnymi przepisami?
Nasza dzisiejsza propozycja to ozorki! Niektórzy już teraz skrzywią się z niesmakiem słysząc samą nazwę. Rzeczywiście… nie brzmi to dobrze. Można je nazwać “la langue de porc” jak podpowiada tłumacz Google. Po francusku brzmi lepiej. Jeszcze lepiej po szwedzku: “gris tunga”. To jednak w dalszym ciągu są ozorki, czyli bardzo delikatne mięso. Warto przełamać niechęć! Gdybyście chcieli je przygotować, to na pytanie domowników (zwłaszcza młodszych) możecie odpowiedzieć korzystając z francuskiej bądź szwedzkiej wersji. Może łatwiej będzie im przełknąć?
Pamiętam z dzieciństwa smak ozorków w sosie chrzanowym, którymi zajadałem się podczas obiadów w restauracji Cechowa, do której chodziliśmy czasami na obiady z rodzicami. Nie ma już restauracji, ale smaczne wspomnienie pozostało.
Na szczęście można kupić ozorki i przygotować je na rodzinny, domowy obiad. Przepis, który znalazłem w Internecie i wykorzystałem podobno jest autorstwa uczestnika programu MasterChef. Nie wiem tego z pewnością. ale jest bardzo prosty. Nie będzie to jednak ozorek w sosie chrzanowym.
Będziemy potrzebować ozorki wieprzowe (polecam te, a nie wołowe – dla 4 osób wystarczą 3 sztuki), 1 seler, 1 marchew, 3 ziarna ziela angielskiego, liść laurowy, 2-3 łyżki gęstej śmietany, 2-3 łyżki majonezu (polecam poznański Pegaza), odrobina musztardy francuskiej, sól, pieprz, ewentualnie cukier do smaku, 2 jajka ugotowane na twardo, kilka małych korniszonów, 1 łyżka kaparów, 2 gałązki natki pietruszki, 1 gałązka świeżego estragonu, kilka kropli cytryny lub octu białego winnego, 50 ml oliwy.
Dużo składników, ale też danie to będzie składać się z trzech elementów. Zacznijmy od przygotowania, ugotowania ozorków, które najpierw myjemy i wkładamy do garnka do którego wlewamy wodę. Dodajemy też obrane seler i marchew. Doprawiamy wszystko i dodajemy ziele angielskie i liść laurowy. Gotujemy, aż mięso będzie miękkie. Zajmie to około 2 godzin.
Gdy ozorki będą już miękkie odstawiamy garnek i czekamy, aż mięso się nieco przestudzi. Teraz obieramy ozorki ze skórki i odcinamy ślinianki (odstający kawałek mięsa pod ozorem).
W czasie, gdy mięso będzie stygnąć możemy przygotować zimny, francuski sos Gribiche. Ugotowane jajka obieramy ze skórki, rozkrawamy i wyciągamy żółtka.
Ucieramy żółtka z oliwą, aż będą tworzyć jednolitą masę. Dodajemy teraz 1 łyżeczkę soku z cytryny oraz musztardę i całość dokładnie mieszamy. Gdy sos będzie w tym momencie zbyt gęsty dodajemy odrobinę oliwy i mieszamy. Teraz siekamy bardzo drobno białka z jajek, korniszony oraz zioła. Wszystko mieszamy teraz z żółtkami i doprawiamy.
Wyciągniętą wcześniej do ostygnięcia z wywaru marchew i seler kroimy w bardzo drobne paseczki, dodajemy do nich śmietanę, majonez i musztardę. Całość doprawiamy solą, pieprzem i cukrem.
Właściwie wszystko mamy już gotowe do podania. Obrane ozorki kroimy w talarki i układamy je między sosem z selera i marchwi, a sosem Gribiche. Możecie też dodać mix sałat. To, co widzicie z pewnością w waszym wykonaniu wyglądać będzie zdecydowanie lepiej. Do dzieła – DZIEŃ SMACZNY POZNAŃ!
Dodaj komentarz