Od zaginięcia Ewy Tylman minęło 116 dni, ale nadal nie znaleziono śladów, które potwierdzałyby wersję przyjętą przez Prokuraturę za najbardziej prawdopodobną. Nie znaleziono jej ciała w Warcie, choć poszukiwania prowadzi Policja, a także grupa płetwonurków wynajęta przez rodzinę zaginionej.
W tygodniu poprzedzającym Wielkanoc Grupa Specjalna Płetwonurków RP zakończyła trzeci już etap poszukiwań w Warcie jakichkolwiek śladów należących do Ewy Tylman. Bez rezultatu.
Zbadano szereg miejsc, które uprzednio dokładnie przeanalizowano na mapie z sonaru holowanego, a następnie sprawdzono dokładniejszym sonarem punktowym – wyjaśnia Piotr Tylman, brat zaginionej – załoga powróci nad rzekę za około 3 tygodnie aby kontynuować pracę.
Sprawdzane będą kolejne, trudno dostępne miejsca. Bardzo możliwe, że uczestniczyć będzie wtedy w poszukiwaniach dodatkowa drużyna nurków wyspecjalizowanych w prowadzeniu działań w rzekach. Do poszukiwań Ewy Tylman na początku kwietnia ma się także włączyć ekipa Krzysztofa Rutkowskiego.
Zdaniem rodziny zaginionej wszystko wskazuje na to, że Policja po sprawdzeniu wszystkich wątków w sprawie zaginięcia Ewy Tylman przyjęła już tylko jedno rozwiązanie tej zagadki.
Jak jest naprawdę nie sposób się dowiedzieć bez dostępu do akt, o który ciągle walczymy i nie ustąpimy, gdyż oprócz samego meritum ważne jest jeszcze ustalenie co dokładnie się wydarzyło i na podstawie jakich informacji prokurator założył taką a nie inną wersję – dodaje Piotr Tylman – liczy się nawet najgorsza prawda.
Ewa Tylman zaginęła w okolicach mostu św. Rocha w nocy z 22 na 23 listopada ubiegłego roku. W dniu zaginięcia miała 26 lat. Jest szczupła, ma 165 cm wzrostu, ciemne, proste włosy do ramion. Na koniuszku nosa ma dołek. Tej feralnej nocy była ubrana na czarno z wyjątkiem szarego płaszcza z kapturem. Prokuratura po przesłuchaniu Adama Z. jest przekonana, że poszukiwana nie żyje, a jej ciało znajduje się w Warcie.
Dodaj komentarz