Po wakacjach najgorszy jest powrót, zwłaszcza kiedy jest się jedyną osobą, która musi wszystko rozpakować, przesortować, wyprać, wyprasować i odłożyć na miejsce. Po pięciu tygodniach laby ilość pakunków, które przywieźliśmy z powrotem, zabiłaby nawet perfekcyjną panią domu. W każdym z dwudziestu toreb, waliz, pak i paczuszek znajdowały się bowiem pomniejsze siateczki oraz woreczki z tzw. skarbami, których absolutnie nie wolno wyrzucić.
Natasza, blogerka z chilifiga.pl
Były to m.in: kamienie nadmorskie, sztuk trzysta, każdy wyjątkowy, niepowtarzalny, magiczny lub szlachetny. Kapsle – sztuk sześćdziesiąt, czyli najnowsza kolekcja Filipa, skompletowana na plaży. Początkowo miały być muszelki, ale ponieważ żadnych nie znalazł, postanowił zbierać kapsle. Po pięciu minutach miał pełen wór. Wszystkie po piwie. Kolejne pudełeczko – bałtycki piasek. Nie wiem po co, bo po rozpakowaniu waliz, dodatkowa tona piachu wysypała się na podłogę. Wśród rzeczy niezbędnych znalazłam również: szyszki, patyki, dwa uschnięte żuki oraz tuzin plastikowych łyżeczek po lodach.
A kiedy już ułożyłam na podłodze jakiś tysiąc najróżniejszych kupek, którym należało odnaleźć nowe miejsce w domu, pojawiła się Olga z Filipem z dwiema michami po brzegi wypełnionymi porzeczkami.
– Zerwaliśmy z ogródka. Upiecz coś – zalecili z miłym uśmiechem.
– Cudownie. Właśnie tak siedzę, nudzę się, więc bardzo wam dziękuję za inspirację – wywarczałam znad wielkiego stosu prania numer osiem.
Nie mogli odczekać chociaż dwóch dni?
Nie mogli. Porzeczki również nie mogą czekać, bowiem już po paru godzinach zaczynają wydzielać irytującą woń fermentacji i łypią podle, jakby mówiły: zgnijemy, zgnijemy….
Większość z nich wrzuciłam zatem do gara, dodałam cztery obrane i poćwiartowane jabłka, dorzuciłam pięć kopiastych łyżek cukru, by zabić kwaśność i ugotowałam kompot.
Resztę porzeczek obrałam i zapiekłam pod postacią muffinków. A dzieciom kategorycznie zabroniłam przynosić jakichkolwiek owoców z ogrodu do końca tygodnia. Nawet gdyby błagały.
Na około 12 muffinków potrzebujemy:
* około 150 g zmielonych migdałów
* pół szklanki mąki kukurydzianej
* pół szklanki mąki pszennej
* 2 łyżeczki proszku do pieczenia
* szklankę cukru
* opakowanie cukru waniliowego
* 100 g naturalnego jogurtu (dałam grecki)
* 2 jajka
* 40 ml oleju
* szklankę porzeczek
W osobnym naczyniu dodajemy składniki suche, w osobnych mokre i całość mieszamy drewnianą łyżką (bez konieczności użycia miksera). Na koniec wsypujemy porzeczki. Ciasto nakładamy do foremek muffinkowych, a z wierzchu posypujemy kruszonką (3 łyżki masła, 3 łyżki cukru, 4 łyżki mąki).
Pieczemy w temperaturze 180 stopni około 25 minut. Muffinki są mokre, bardzo owocowe i skutecznie łagodzą powakacyjny stres. Niestety nie prasują ubrań…
więcej kulinarnych inspiracji znajdziecie na blogu chilifiga.pl
Dodaj komentarz